I will not leave you~ Draco M...

By PuzonekXD

325K 10.8K 6.4K

Rose i Draco byli przyjaciółmi od dzieciństwa. Razem dorastali, dostali list z Hogwartu, uczęszczają do tego... More

Prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
Ogłoszenie
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
UWAGA!
39
40
41
Epilog
Ciąg dalszy!!!
UWAGA!

18

6.6K 213 43
By PuzonekXD

 Wakacje mijają nie ubłagalnie szybko. Już mamy pierwszego września. Tak. To dzisiaj. Jedziemy do szkoły. Nie wiem czy to dobrze. Ten rok niesie wiele obowiązków za sobą. Poza tym.. Nadchodzi wojna. Możliwe, że to ostatni rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa. Voldemort rośnie w sile. Ma coraz więcej sprzymierzeńców. Olbrzymy, dementorzy, czarodzieje... Na pewno jeszcze się wielu znajdzie. Nie okłamujmy się Czarny Pan jest najpotężniejszym czarnoksiężnikiem na świecie. A ja jestem jego córką. Wielu śmierciożerców domyśla się tego. Na przykład taka Bellatrix ona o tym wie, ale boi się to powiedzieć. No cóż.. 

Ojciec mnie traktuje ulgowo. Jeśli można to tak nazwać. W każdym razie, nie stosuje na mnie klątwy crutiatus gdy coś zrobię nie po jego myśli, tak jak to robi z innymi poddanymi. Ach te przywileje. Mam z nim indywidualne lekcje. Nie przepadałam za nimi na początku, ale z czasem zrobiły się całkiem spoko. Na zajęciach Voldemort uczy mnie oklumencji, rzucania zaklęć niewybaczalnych i niewerbalnych. Najgorsze były lekcje oklumencji. To jest jednak nieprzyjemne uczucie, gdy ojciec widzi, że pieprzysz się z jego znienawidzonym sługą. Ciągle mówiłam mu, że to tylko część planu. Poniekąd to prawda, ale z drugiej strony na prawdę go polubiłam. Może i byliśmy kiedyś przyjaciółmi, ale ta kłótnia na prawdę wszystko zmieniła. Dostrzegłam jakim jest dwulicowym palantem. Ugh.. Zaklęcia niewybaczalne sprawiały mi na początku mały problem. Nie chciałam zabijać, na początku owadów, ale później byli to mugole.. Tak ojciec kazał mi zabijać mugoli! Jakim cudem się pytam nie wykryło tego ministerstwo?! Przecież oni widzą wszystko! A tu chuj. Nic nie wiedzą. 

Wyjaśniła się sprawa z biciem mnie przez Aleksa. O tuż.. Szybciej się dowiedział, że matka go zdradzała, a jak tylko się dowiedział zaczął się nade mną znęcać, bo bardzo mu ją przypominałam. Voldzio dowiedział się tego na jednej z lekcji oklumencji i w tedy dopiero rozpętał piekło w domu. Zaczął torturować Aleksa, ale skończył, jak na niego, szybko. Teraz jest bardzo nisko ustawiony jeśli chodzi o śmierciożerców. Czy on uważał, że to wszystko nie wyjdzie na jaw? Serio.. On jest idiotą.. 

-Gotowa?-zapytała mnie An. Nic się nie zmieniła przez wakacje. Dalej jest piękna. Będę za nią tęsknić. 

-Tak, raczej tak.-odpowiedziałam. Usłyszałyśmy gwizd ekspresu. Piękna, duża, czerwona lokomotywa, a za nią wiele wagonów. Każdy jest przeznaczony na dom. Najpierw są wagony nauczycielskie, za nimi Puchoni, dalej Gryfoni, Krukoni i na końcu Ślizgoni. Wagon nauczycielski nie jest przeznaczony tylko dla nauczycieli. Uczniowie z przywilejami też mają tam wstęp. Jacy są uprzywilejowani? Prefekci rzecz jasna i kapitanowie drużyn. Kapitanowie raczej rzadko się tam pojawiają, tak samo prefekci. Idą tam tylko na zebranie. 

-No leć już, bo odjadą bez ciebie.-zażartowała Ana. Czasem słabe są te jej żarty. 

-O to się nie bój. Beze mnie nikt nie pojedzie.-zaśmiałam się, znowu zagwizdało-Ale wiesz ja już chyba jednak pójdę.-powiedziałam i szybko ją przytuliłam, po czym wskoczyłam do pociągu. Super. Teraz muszę znaleźć mój team. Ugh.. Idę przez przedziały, co chwilę wpada na mnie jakiś pierwszak. Ja go naturalnie odtrącam i odbieram mu punkty.

-Ej White! White!-usłyszałam za sobą. Wieprzlej... Czego ten wieśniak chce ode mnie... Odwracam się na pięcie.-Nie zapomniałaś o czymś?-zapytał z uśmiechem godnym Malfoy'a

-Czego chcesz rudzielcu?-zapytałam znudzona.

-Ty i twój blondasek, nie pojawiliście się na zebraniu prefektów..-powiedział dumnie.

-I co z tego? Weź idź sprawdź lepiej gdzie jest twoja szlamcia, a ode mnie się odpierdol.-warknęłam

-Co tak groźnie? Możesz być milsza?-zapytał "uroczo"

-Wal się...-powiedziałam i odwróciłam się na pięcie po czym zaczęłam podążać we wcześniejszym kierunku.

-Ciebie zawsze White!-krzykną za mną na co ja mu tylko pokazałam środkowy palec. Idiota. Myśli, że zniżę się do jego poziomu. To zdrajca. On jest tak samo skończony jak wszystkie szlamy. No kurwa gdzie oni są?! Idę przez kolejny przedział. O Blaise! Czyli jest i reszta. Już praktycznie byłam przy nich, ale ktoś musiał mi przeszkodzić...

-Ty jesteś Rose White?-zapytał jakiś pierwszak. Niski brunet o zielonych oczach. Dość przystojny jak na dziecko. 

-Tak? -odpowiedziałam pytając.

-Wzywają ciebie do wagonu nauczycielskiego, ni jaki Horacy  Slughorn. Aaa, Pana Blaise'a Zabiniego też.-wszyscy się zaśmiali gdy młody powiedział: "Pan Blaise Zabini". Rzecz jasna tylko on się nie zaśmiał. 

-Dobrze razem z Panem Zabinim udamy się tam. Dziękujemy- specjalnie podkreśliłam Panem bo jednak to nie pasuje do Diabła.- No idziemy me sje Zab. Wołają nas.- Diabeł był trochę naburmuszony, że wszyscy się z niego śmieją, ale co poradzić? To tak jakby Snape umył włosy. To nie realne! Ruszyłam znowu przed siebie w przeciwnym kierunku. No ja pierdole.. Jak nie szukam przyjaciół to jakiegoś Slyghorna. Kto to w ogóle jest? Znowu nowy nauczyciel od OPCM? No za pewne. Zab dalej ma focha i się nie odzywa więc idziemy w ciszy. No bywa. Przejdzie mu. 

Po dobrych dziesięciu minutach dotarliśmy. Weszliśmy do przedziału, którym jest wielki okrągły stół przy którym siedzą uczniowie z wyższej półki. Tak mi się bynajmniej wydaje. Większość kojarzę tylko z widzenia. 

-Witajcie! Ty jesteś zapewne panna White.. Piękna jak matka.. Cudowna..-powiedział patrząc się na mnie, a raczej wpatrując jak w obrazek. -A to za pewne pan Zabini. Miło mi pana poznać. Proszę chodźcie usiąść.-Poczęliśmy jak powiedział. Zaczęliśmy rozmawiać. Profesor zaczął zadawać nam różne pytania. Widać, że chce być dobrze ustawiony. Bez powodu nie zaprosiłby tego debila McLeggana... Nie wiem co w nim może być super, a już wiem to, że co weekend spotyka się z ministrem magi. Czy coś jeszcze? Nie wydaje mi się.. I oczywiści pan Potter. jakby mogło go zabraknąć, tylko nie wiem co robi tu siostra Weasley'a. Jebać ją. Po dobrych paru godzinach w końcu nas wypuścił. 

Wracałam z Zabem do naszego przedziału. W końcu doszliśmy do niego. Dziwne, ale ciągle czuję czyjąś obecność i zapach perfum. Ten sam co w lato na ulicy Śmiertelnego Nokturna. To nie była ani obecność, ani zapach Diabła, to jest ktoś inny. Blaise otworzył drzwi przepuścił mnie i wszedł po mnie. Chciał zamknąć drzwi, ale coś mu przeszkodziło. Tak jakby nie chciały być zamknięte. 

-Co z tymi drzwiami?-zdenerwował się Zabini. Zaczął nimi trzaskać, ale one się nie zamknęły. Nagle drzwi się szeroko otworzyły tak, że Diabeł odleciał i upadł na kolana Goyle'a. Chłopacy zaczęli się na siebie drzeć i wyzywać. Nikt nie wiedział co się dzieje. Wszyscy się na nich patrzyli tylko Malfoy patrzył się na półkę. Nic tam nie było więc nie wiem o co mu chodzi. W końcu chłopacy się pozbierali i Goyle zrzucił z kolan Zabniego, a Zabini spadł na swoje miejsce. Crabbe zajął się komiksem. Też chciałam usiąść, ale Draco zajmował dwa miejsca. A czemu? Bo leżał wygodnie na kolanach Pansy, która przeczesywała mu włosy.

-Draco...-mruknęłam nie zadowolona. Ten się tylko na mnie spojrzał. Chyba chciał żebym powiedziała coś na ten temat.-Chciałabym usiąść, a zajmujesz dwa siedzenia, rusz swój arystokracki tyłek.-zmrużył oczy i usiadł normalnie. Usiadłam obok niego. 

-Czego chciał Slughorn?-odezwał się Malfoy.

-Po prosu próbował urobić sobie ludzi, którzy mają dobre znajomości- odrzekł Zab- Ale wielu takich nie znalazł.- Draco nie do końca zadowoliła ta odpowiedź

-Kogo jeszcze zaprosił?

-McLeggana z Gryffindoru.-powiedziałam 

-No tak jego wujek to szycha w ministerstwie-zauważył Malfoy. 

-... i takiego jednego z Ravenclawu, nazywa się Belby...

-Jego? To przecież palant!-zawołała Pansy

-To się pewnie dogadujecie...-mruknęłam.

-Był jeszcze Longbottom,  Potter i ta siuśka  Weasley-dokończył za mnie Zabini.

-Zaprosił Longobottoma?!-zawył Draco

-No, chyba tak, skoro Longbottom tam był.-odrzekł obojętnie Diabeł

-Ale co Slughorna w nim zainteresowało?-spojrzał się na mnie. Wzruszyłam ramionami.

-Potter, ten słynny Potter... No tak, chciał sobie popatrzeć na Wybrańca-zadrwił Draco-ale ta Weasley! Co w niej wyjątkowego?

-Wielu chłopakom się podoba-powiedziała Pansy i spojrzała na Draco, jakby wyczekiwała jego reakcji. Ona chyba nie wie, że jesteśmy razem. Idiotka.- Ej Blaise, tobie też się kiedyś podobała. Tylko wolałeś tą Greengras.. Żałosną dziewczynę...

-Stul pysk mopsie. Ona w porównaniu do ciebie nie pieprzy się na prawo i lewo.-warknęłam bliska wybuchu. Draco dyskretnie złapał mnie za dłoń. Uspokoiło mnie to. 

-Nie dotknąłbym rudej zdrajczyni własnej krwi nawet kijem choćby nie wiem jak wyglądała.-odparł chłodno Zab, co wyraźnie ucieszyło Pansy. 

-Fakt, Slughorn nie ma najlepszego gustu. Może trochę dziecinnieje. Szkoda, mój ojciec zawsze mówił, że za jego czasów to był wielki czarodziej. Ojciec należał do jego ulubieńców. Slughorn nie wiedział pewnie, że jestem w pociągu albo...

-Na twoim miejscu nie liczyłbym na zaproszenie-powiedział Diabeł-Zapytał mnie o ojca Notta. Musieli się kiedyś przyjaźnić, ale jak usłyszał, że go schwytali w ministerstwie, nie wyglądał na zachwyconego, no i Notta nie zaprosił, nie? Chyba nie chce mieć do czynienia ze śmierciożercami.

Draco musiał poczuć się zirytowany, ale nie do końca dał to po sobie poznać, jedyne co zrobił to uśmiechnął się pogardliwie. 

-A co mnie tam obchodzi, z kim on chce mieć do czynienia, a z kim nie. W przyszłym roku może mnie w ogóle nie być w Hogwarcie, z resztą ciebie też Rose, więc nie przyzwyczajaj się. -Wszyscy się na nas spojrzeli.

-Co chcesz przez to powiedzieć?

-No wiesz, nigdy nic nie wiadomo-odrzekł Smok z cieniem uśmiechu. Doskonale wiem o co mu chodzi...-Może zajmiemy się.. ee.. ważniejszymi sprawami.

-Będziecie mieć dziecko?!-zapytał Goyle.

-Nie o to chodzi zbaraniał debilu...-warknęłam na goryla

-Masz na myśli... JEGO?-ciągnęła Pansy. Draco wzruszył ramionami.

-Moja matka i ojciec Rose, chcą abyśmy ukończyli szkołę, jednak uważamy, że w dzisiejszych czasach nie jest to ważne. No bo sami pomyślcie... czy kiedy Czarny Pan odzyska władzę, będzie się pytał, kto ile dostał sumów czy owutemów? Jasne, że nie.. A co się będzie liczyło? Kto co dla niego zrobił, kto mu jest naprawdę oddany.

-I co, uważasz że możesz dla niego zrobić? TY? Rose może by wykorzystał dla rozrywki.. Ale ty masz dopiero szesnaście lat i nie jesteś w pełni wykwalifikowanym czarodziejem.-patrzyłam na niego wzrokiem godnym bazyliszka jak tylko wspomniał o mnie. Zobaczył to i pobladł lekko. Rzygać mi się chcę jak myślę o tym, że mój ojciec mógłby robić coś takiego mi. Fuu

-Nie słyszałeś, co powiedziałem? Może jego nie obchodzą moje kwalifikacje? Może to, na czym mu zależy, wcale nie wymaga specjalnych kwalifikacji?

Crabb i Goyle rozdziawili gęby jak gargulce. Pansy wpatrywała się w niego jak w  obrazek.

-Widać już Hogwart.-rzekł Malfoy, wskazując pociemniałe okno, co rozładowało napięcie.-Lepiej się przebierzmy.

Tak jak powiedział tak zrobiliśmy. Draco ściągając swoją torbę jakby coś usłszał bo szybko spojrzał się w miejsce obok torby. Podeszłam do niego i szepnęłam do ucha:

-Ej, co się dzieje-ten na mnie spojrzał i się lekko uśmiechnął.

-Nic kochanie-powiedział po czym mnie lekko pocałował. Uśmiechnęłam się do niego. Pansy już na mnie patrzyła tak jak ja na Blaise chwilę temu. Bywa złotko. Przebraliśmy się i akurat zatrzymał się pociąg.Wszyscy zaczęli wychodzić, tylko Draco siedział na swoim miejscu. Goyle rozsunął drzwi i zaczął się przepychać łokciami przez tłum drugoroczniaków, torując drogę dla obrażonej Pansy, Crabbe'owi i Zabiniemiu. Stanęłam w drzwiach wyczekując chłopaka. 

-Idź, muszę coś sprawdzić.-Nic nie powiedziałam tylko poszłam za resztą. Muszę znaleźć moje przyjaciółki. Nie widziałam ich dzisiaj. Najpierw te chujowe spotkanie, a teraz szybko czas zleciał na gadaniu. Mam nadzieję, że Draco nie powie nic o naszym zadaniu, bo inaczej będziemy mieć duży problem. Przepycham się przez tłum uczniów, szukając sióstr. Są!

-Astoria! Dafne!-zawołałam. Dziewczyny od razu się odwróciły. Podbiegłam do nich.

-Rose!-krzyknęły obie uradowane. Doskoczyłyśmy do siebie i się ucisnęłyśmy. 

-Tęskniłam za wami.-powiedziałam zgodnie z prawdą. 

-My za tobą też. Dobra chodź. Musimy mieć dobre miejsca przy stole. -powiedziała Daf

Ruszyłyśmy w stronę zamku. Przy brami stali aurorzy. No to nieźle w tym roku będą pilnować nas... Przeszłyśmy bez większego problemu. I po dobrych piętnastu minutach dotarłyśmy na miejsce. Przez całą drogę rozmawiałyśmy i śmiałyśmy się. Było jak zawsze. 

Continue Reading

You'll Also Like

32.5K 1.1K 53
❗𝑍 𝐴 𝐾 𝑂 𝑁 𝐶 𝑍 𝑂 𝑁 𝐸❗ ❗POPRAWIONE!! (53/53)❗ 𝐵𝑦𝑙𝑎 𝑢𝑤𝑖𝑒̨𝑧𝑖𝑜𝑛𝑎 𝑝𝑜𝑚𝑖𝑒̨𝑑𝑧𝑦 𝑗𝑒𝑔𝑜 𝑡𝑜𝑟𝑠𝑒𝑚, 𝑎 𝑠𝑧𝑒𝑟𝑜𝑘𝑖𝑚𝑖 𝑟...
83.4K 3.6K 36
Całe jej życie jest poza nią. Widzi je całe, widzi jego kształt i powolny ruch, który przyprowadził ją aż tutaj. Niewiele można o tym powiedzieć: prz...
7.3K 333 33
Vicky jest obarczona mocą starożytnej bogini Viuletty. Jest w ciąży z Aniołem i jest zakochana w diable. Pozostaje także pewne tajemnicze prorostwo...
56.2K 1.9K 55
Siedziałam w rogu przedziału mocno opatulając się sweterkiem. Za oknem sypał śnieg a w środku mimo ogrzewania panował chłód. - Powiesz nam co się sta...