I will not leave you~ Draco M...

由 PuzonekXD

325K 10.8K 6.4K

Rose i Draco byli przyjaciółmi od dzieciństwa. Razem dorastali, dostali list z Hogwartu, uczęszczają do tego... 更多

Prolog
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
Ogłoszenie
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
UWAGA!
39
40
41
Epilog
Ciąg dalszy!!!
UWAGA!

17

6.7K 230 151
由 PuzonekXD

Wakacje mijają bardzo szybko. A jeszcze szybciej gdy spędzam je z Draco albo innymi przyjaciółmi. Już mamy początek sierpnia. A tak dokładnie to piąty sierpnia, godzina dziesiąta trzy. Dzisiaj mam urodzinki! Moje szesnaste urodziny. No nieźle. Zawsze chciałam mieć szesnaście na karku. Nie mniej nie więcej. Jestem ciekawa co przyjaciele i Draco przygotują na tą okazję. Trochę się zachowuje jak księżniczka. Wiem. No, ale cóż. Tak bywa. Jestem osobą, która dostaje to czego chce. Bywa. Aktualnie leżę na łóżku pod moją kołderką i kocami, na milionach poduszek i w swojej, a raczej Draco koszulce. Kiedyś mu ją zabrałam, a teraz służy mi jako piżamka. Z rozmyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. To Ana. 

-Cześć kochanie. Wszystkiego najlepszego.-powiedziała podchodząc do mnie. W obu dłoniach ma tace z śniadaniem i średniej wielkości pakuneczkiem. Gdy przebyła już drogę od drzwi do mojego łóżka, pocałowała mnie lekko w czubek głowy.-Jeszcze raz najlepszego. Kocham cię.

-Dziękuję. Też cię kocham. To miłe z twojej strony, że zrobiłaś dla mnie śniadanie.-powiedziałam całując ją w polik.

-Co? Ach to.. Nie to nie dla ciebie. Pomyślałam sobie, że zjem sobie w sypialni śniadanie z Alexsem.-powiedziała to poważnie. Patrzyłam na nią załamana. Szczerze to bliska płaczu i lekko wkurzona.Moja mina musiała być bez cenna, bo An zaczęła się tak śmiać, że ledwo utrzymała tace.-Żartuję. Tak to dla ciebie. Twoje ulubione naleśniki w stylu amerykańskim z syropem klonowym, a do tego herbatka jabłkowo-miętowa. I prezent urodzinowy. Proszę bardzo.-powiedziała wręczając mi zawartość swoich dłoni. Wypuściłam głośno powietrze. 

-Dzięki An. Wiesz przez chwilę uwierzyłam w to co mówisz. -powiedziałam przez śmiech.

-No dalej otwórz prezent.-tak jak rzekła tak zrobiłam. Ujęłam w dłonie prostokątną paczkę. Jest raczej średnich wymiarów. Opakowana jest w zielono srebrny papier ze wstążką. Rozwiązałam ją i cały papier opadł, a moim oczom ukazała się książka. Nie byle jaka! Baśnie Barda Beedle'a. Już od jakiegoś czasu starałam się ją znaleźć, ale nie dałam rady. Przez chwilę patrzyłam się na okładkę, po czym pisnęłam i rzuciłam się na An. 

-Merlinie dziękuję!!

-Może podziękuj mi, a nie Merlinowi. Co?-Zaśmiała się An oddając uścisk. 

-Tak,dziękuje An. Kocham cię!!-powiedziałam, a raczej pisnęłam jej do ucha.

-No dobra, muszę lecieć, przepraszam, ale muszę być za dziesięć minut w ministerstwie, więc proszę nie roznieś domu. Okej?

-Jasne.-odpowiedziałam gapiąc się w już otwartą książkę. Tę książkę bardzo trudno znaleźć. Podobno powstały tylko trzy egzemplarze. Mam jeden z nich. Położyłam mój skarb na szafce nocnej i ruszył do szafy, aby się w końcu ubrać. Dzisiaj postawiłam na krótkie, dżinsowe spodenki i koszulkę na krótki rękaw. Do tego tenisówki i bajlando. Włosy uczesałam w kitkę i zrobiłam delikatny make-up. No. Teraz mogę zjeść śniadanie. Usiadłam i zaczęłam spożywać posiłek. Po piętnastu minutach talerz był pusty. 

Zaniosłam brudne naczynie na dół. W tym samym momencie do drzwi ktoś zadzwonił. Ruszyłam by otworzyć. U progu stoi Draco. Jest oparty o futrynę drzwi. Ubrany jest raczej zwyczajnie. Krótkie spodenki. No wiecie takie kończące się przed kolano. Dziwnie by wyglądał gdyby miał tak krótki jak moje. Heh. Odziany był również w zwykłą czarną koszulę bez ramiączek. Na lewym przedramieniu widniał bandaż, doskonale wiedziałam czemu. Włosy miał w nieładzie, Takie są moje ulubione. 

-Cześć kochanie.-przywitał się i podszedł bliżej, aby mnie pocałować. Przynajmniej tak myślałam, bo zanim to uczynił szepnął-Wszystkiego najlepszego kochanie.-Dopiero po tych słowach mnie pocałował. Bardzo czule i z miłością. Oddałam pocałunek. Po chwili przestaliśmy. 

-Chodź.-powiedziałam, złapałam go za dłoń i pociągnęłam do środka. Gdy byliśmy już w kuchni puściłam go i usiadłam na wyspie.-Toooo. Co dzisiaj robimy?-zapytałam opierając się o swoje ramię i machając nogami do przodu i do tyłu.

-Mam parę pomysłów.-powiedział tajemniczo podchodząc bliżej.-Tylko najpierw może dam ci to.-mówiąc ostatnie zadnie wyjął mały kwadratowy prezencik. Był zapakowany podobnie jak prezent od An. Tylko ten papier jest cały srebrny, a kokarda zielona. Odwiązałam wstążkę i moim oczom ukazał się wisiorek. Wręcz identyczny jak ten co zgubiłam jakiś miesiąc temu.

-Czy to...

-Tak, to ten wisiorek. Nie zgubiłaś tamtego. Pamiętasz dzień w którym mieliśmy przydzielone zadanie?

-Tak, to był ostatni dzień kiedy miałam go na szyi.

-No też właśnie. W tedy u mnie w domu był też Glizdogon. No i on ci go zabrał. Musiałaś go źle zapiąć i ci spadł. Widziałem jak próbuje go upchnąć Fletcher'owi. Kojarzysz? Taki tam łysy typ, który handluje ukradzionymi przedmiotami. 

-No tak kojarzę, ale skąd go wziąłeś? 

-Przyłapałem ich na gorącym uczynku, tego samego dnia co byliśmy na Pokątnej. Pomyślałem, że będzie to dobry prezent. 

-No udany nie powiem. Dziękuję.-Zeskoczyłam z wyspy i mocno przytuliłam chłopaka. Po chwili oderwaliśmy się od siebie i poszliśmy do mnie. Przez długi czas rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Dużo się też całowaliśmy i przytulaliśmy. Zdarzyło się nawet, że pieścił moje piersi jednak do niczego nie doszło. Po południu poszłam zrobić szybki obiad. Nie tylko szybki, ale i mój ulubiony: Spaghetti. Kocham to danie. Jest najlepsze. Po obiedzie poszliśmy chwilę popływać w basenie. W między czasie przyleciały do mnie sowy przyjaciół z życzeniami i drobnymi prezentami. Od As i Daf dostałam kosmetyki, a od Diabła sukienkę. Śliczną, wieczorową, sięgającą do połowy ud, srebrną sukienkę na długi rękaw. Od innych znajomych dostałam głównie życzenia. Pod wieczór gdzieś tak około siódmej może parę minut przed. Draco powiedział, abym się przebrała i ubrała coś eleganckiego. Nie zbyt wiedziałam po co, ale uczyniłam to. Ubrałam sukienkę od Blaise'a. Do tego czarne baleriny. Włosy wyprostowałam i poprawiłam makijaż. Gotowa przejrzałam się w lustrze, po ocenie swojego wyglądu, skromnie powiem, że wyglądam zajebiście, zeszłam do chłopaka. Był już ubrany inaczej. Miał na sobie świetnie dopasowany czarny garnitur, pod którym była czarna koszula. W takim stroju wygląda bardzo dobrze. 

-To co gdzie idziemy?-zapytałam obejmując go lekko w pasie. 

-Zobaczysz.-powiedział po czym poczułam lekkie szarpnięcie w okolicy pępka. Teleportowaliśmy się. Nie lubię tego uczucie.  Zawsze po nim chce mi się rzygać. Fuu. Jak on się tego nauczył? Kiedy?! Już miałam się go o to zapytać, ale otwierając oczy, które odruchowo wcześniej zamknęła, ujrzałam piękną plaże. To chyba Hawaje. Tak mi się przynajmniej wydaje. Jest już dość ciemno. Może pół godziny do godziny po zachodzie słońca. Na brzegu stoi prostokątny stolik z białym obrusem, na którym stoi przygotowana kolacja i biała świeczka. Przy stole przysunięte są krzesła ustawione równolegle. Do kolacji jest ustawiona ścieżka ze świec. Wszystko wygląda bajecznie. 

-Podoba ci się?-szepnął mi na ucho Smok. Oderwałam wzrok od plaży i spojrzałam na niego.

-Tak jest cudownie.-wyszeptałam. Ruszyliśmy do stolika. Draco odsunął mi krzesło podziękowałam skinieniem głowy i usiadłam. Nim się obejrzałam chłopak siedział na przeciwko mnie. Zaczęliśmy jeść. Na przystawkę zostały podane krewetki. Nigdy ich nie jadłam, ale teraz uważam, że są pyszne. Na danie główne zostało podane carbonara, najlepsze robi As, ale to też było niczego sobie. Na deser za to podane były moje ulubione orzechowo-karmelowo-waniljowe lody, z polewą czekoladową i posypane orzechami. Co jakiś czas popijaliśmy wszystko czerwonym wiem. Przez całą kolację rozmawialiśmy. Było bardzo przyjemnie. Po skończonym posiłku, postanowiliśmy się przejść. Szliśmy wzdłuż wody. Teraz już było bardzo ciemno, ale nie psuło to romantycznego klimatu. Pełnia księżyca odbijała się w tafli wody co dawało dużo światła. Chodziliśmy tak przez dobre parę godzin. Na koniec usiedliśmy na wilgotnym i chłodnym piasku, i zaczęliśmy oglądać gwiazdy. 

-Widzisz tam? To gwiazdozbiór skorpiona. Mój ulubiony. Kiedyś nazwę syna Scorpius. Właśnie od tego gwiazdozbioru.-powiedział Smok. Nie odpowiedziałam na to po prostu się do niego przytuliłam. Nigdy nie zastanawiałam się jak nazwę swoje dziecko. A Draco tak. Już ma praktycznie zaplanowaną przyszłość tylko, że jej nie ma. Ech...

-A ty jak byś nazwała nasze dziecko?-zapytał nagle.

-Nasze?-zapytałam zdziwiona.

-No tak, nie mam zamiaru cie opuścić. Kocham cię i widzę z tobą swoją przyszłość.-powiedział uśmiechając się szczerze i promiennie. Uśmiechnęłam się lekko i jeszcze bardziej się w niego wtuliłam.

-Nie zastanawiałam się nad tym. Chodź jest już późno musimy wracać.-powiedziałam i automatycznie wstałam. On jednak miał inny plany ponieważ złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w dół. Straciłam równowagę i przewróciłam się na niego. Zaczęliśmy się całować. Bardzo namiętnie i z czułością. Bardzo dobrze czułam w jego pocałunku miłość i pragnienie. Oddawałam jego pocałunki. Po chwili leżałam pod nim. Na jednej ręce opierał się koło mojego ucha, jednak druga dłoń błądziła gdzieś po moim udzie. Ja swoje ręce zawiesiłam na jego karku. Zaczął całować coraz niżej. Od policzka po sam obojczyk. Wsunął rękę pod moje plecy i rozpiął sukienkę, którą jeszcze chwilę temu miałam na sobie. Zaczęłam odpinać jego koszulę, bo marynarki już dawno nie miał. Po chwili oboje byliśmy tylko w bieliźnie. Każdy następny pocałunek był coraz bardziej agresywny i drapieżny. Draco zaczął pieścić moje piersi. Mocno na skutek czego co chwilę pojękiwałam albo przygryzałam jego skórę na szyi. Dłonie chłopaka doszły do moich majtek. Jednym szybkim ruchem pozbawił mnie ich, uczyniłam to samo z nim. Rozchyliłam nogi aby miał do mnie lepszy dostęp. Przez cały czas się całowaliśmy, jeśli można w ogóle nazwać to całowaniem, teraz to była walka o dominację. Draco jednym szybkim ruchem we mnie wszedł. Jęknęłam i zacisnęłam pięść na jego skórze co skutkowało jego syknięciem z bólu. Zaczął poruszać biodrami, najpierw powoli, ale z czasem coraz szybciej i szybciej. Z każdym ruchem chciałam więcej i mocniej. Chwilę później słychać było tylko jęki rozkoszy i klaśnięcia naszych ciał. W mgnieniu oka oboje doszliśmy. Powoli ze mnie wyszedł. Oboje sapaliśmy. Smok położył się obok mnie. Chwilę tak leżeliśmy po czym się ubraliśmy i wróciliśmy do domu. 

Jak tylko przekroczyłam próg domu doskoczyła do mnie An.

-Czy ty wiesz, która jest godzina?! O Draco... Emm.. No nic.. Pogadamy jutro Rose.-powiedziała najpierw wkurzona, ale po ujrzeniu chłopaka zakłopotana. Lekko się zaśmiałam i pociągnęłam chłopaka do siebie do pokoju. Gdy byliśmy już na miejscu jednym ruchem różdżki ogarnęłam się. Draco uczynił to samo. Razem się położyliśmy spać.

继续阅读

You'll Also Like

56.2K 1.9K 55
Siedziałam w rogu przedziału mocno opatulając się sweterkiem. Za oknem sypał śnieg a w środku mimo ogrzewania panował chłód. - Powiesz nam co się sta...
10.5K 290 13
Jest to kolejny dzienniczek odchudzania. Powstaje na osobnym koncie, bo nie chcę zaśmiecać mojego głównego i czuję, że potrzebuję go dla siebie. Od r...
83.4K 3.6K 36
Całe jej życie jest poza nią. Widzi je całe, widzi jego kształt i powolny ruch, który przyprowadził ją aż tutaj. Niewiele można o tym powiedzieć: prz...
22.1K 1.2K 34
Siedemnastoletnia Rose Davis gdy przeprowadza się do Woodland jej życie nabiera gorącego tempa. Zdecydowanie gdy w jej życie nagle wstąpił Kayden Rog...