I will not leave you~ Draco M...

By PuzonekXD

325K 10.8K 6.4K

Rose i Draco byli przyjaciółmi od dzieciństwa. Razem dorastali, dostali list z Hogwartu, uczęszczają do tego... More

Prolog
1
2
3
4
5
6
7
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
Ogłoszenie
29
30
31
32
33
34
35
36
37
38
UWAGA!
39
40
41
Epilog
Ciąg dalszy!!!
UWAGA!

8

11.5K 377 164
By PuzonekXD

Z dziewczynami siedzę właśnie nad jeziorem, nieopodal zamku. SUM'y teoretyczne jak i praktyczne skończyły się wczoraj. Wszyscy nauczyciele dają nam luz na lekcjach i nie musimy się niczym przejmować. Teraz wystarczy czekać na wynik egzaminu. Jutro mamy pociąg Hogwart-Londyn. Zaczynamy wakacje. Czy się ciesze? Tak jak każdy uczeń raczej. Ale będzie mi brakować moich przyjaciółek. Są dla mnie jak siostry. Pewnie będziemy się widywać  w wakacje. Zapewne regularnie, bo nie wytrzymamy bez siebie nawet dwóch dni. Teraz będę musiała się odzwyczaić od pobudek przez jedną z sióstr, będę sama  w pokoju, nie to co tu. Śniadania będą zwykłe. Co prawda też będzie je robił skrzat domowy, ale to nie to samo co tutaj. Już zaczynam tęsknić za tym miejscem. 

Umbridge została zwolniona. No może nie do końca. Z pogłosek słyszałam, że została porwana przez centaury. Moim zdaniem dobrze postąpiły te stworzenia. Wszystko wydarzyło się dnia gdy pisaliśmy test z historii magii. Potter zemdlał. On to lubi zwracać na siebie uwagę. Jak nie zabije bazyliszka to zobaczy jak odradza się Czarny Pan. A pro po Voldemorta. Tego samego dnia gdy zemdlał miał jakąś wizję. Pokazywała ona jak Voldzio torturuje jego ojca chrzestnego. Jak mu... A tak Black. Rzucił mu się na pomoc i chciał teleportować się do ministerstwa magii, gdzie ta sytuacja miała miejsce. Do tego celu chciał wykorzystać kominek różowej ropuchy, przyłapała go, on ze szlamą zaprowadzili ją do centaurów i zniknęła. Golden trio ze swoimi przyjaciółmi przenieśli się do ministerstwa. Chodziło o odebranie przepowiedni chłopakowi. Miał tego dokonać Lucjusz Malfoy. Niestety sprawy się pokomplikowały, a przepowiednia została zniszczona. Zakon zaczął walczyć ze śmierciożercami to też był tam mój ojciec. Dla tego to wszystko wiem. Opowiedział mi to w liście, dość nie rozsądnie, ale wracając... Z tego co wiem tylko jedna osoba zginęła. Był nią Syriusz Black. Przykre. Bliznowaty chce go uratować, a przez niego zginął... Czarny Pan nieźle musiał się wkurwić, bo pojawił się w ministerstwie. Tyle co wiem. Ale wiem też, że Malfoy'owie mają przesrane u Voldzia.

-Będę tęsknić za tym miejscem.-podsumowała As. 

-Tak, ja też. Ale za dwa miesiące znowu zobaczymy to miejsce.-powiedziała Daf.

-Dobra chodźcie, zaraz kolacja. Ostatnia kolacja. A tak swoją drogą musimy się spakować, bo jutro nie damy rady.-podsumowałam wszystko. Dziewczyny wstały i ruszyłyśmy w stronę WS. Po drodze minęłyśmy Zabiniego i Malfoya. Pamiętacie tą naszą kłótnie pierwszego dnia SUM'ów? W tedy zaklęciem zawiązałam mu oczy. Następnego ranka odwołałam zaklęcie i od tamtej pory mam spokój od niego. Jest mi z tym dobrze. Na początku trochę byłam źle do tego nastawiona, ale teraz wiem, że to była dobra droga. I fajnie. 

Siedzimy jak zawsze na tych samych miejscach. Drops zaczął coś nawijać o Czarnym Panie i innych duperelach. No właśnie po zniknięciu ropuchy on wrócił. W każdym razie nie słuchałam go. Nie obchodziło mnie to. Niedługo sama stanę w szeregach Voldemorta. Od kiedy dostałam list od ojca z tą informacją z dnia na dzień byłam szczęśliwsza, że do nich dołączam. Nie wiem czemu dziewczyny mają taki ból dupy jeśli o to chodzi. 

-...A teraz smacznego!-zakończył swój monolog Drops. Drops.. To dopiero nazwa z szacunkiem dla najpotężniejszego czarodzieja. Ale w sumie sam się o to prosił. Zawsze częstował dropsami więc jak lubi tak ma. O ile się nie mylę, a ja zawsze mam rację, nie przeszkadza mu to. Tak jak McDziewica.. A nie jej to jednak przeszkadza... No cóż.. Life is brutal. Na stole pojawiły się przeróżne dania. Jest ich więcej niż zawsze. Co roku tak jest, że w dniu zakończenia, rozpoczęcia roku, świąt Bożego Narodzenia i Nocy Duchów tego jedzenia jest więcej. Jemy przez cały czas rozmawiając i ciesząc się ostatnimi chwilami razem. Po zjedzonej kolacji ruszyłyśmy do pokoju. Jak tylko weszłam do pomieszczenia zaczęłam pakować kufer. Zajęło to trochę dłużej niż pakowanie się do Hogwartu, ale co się dziwić jak w tym samym pomieszczeniu są dwie wariatki, w pozytywnym tego słowa znaczeniu oczywiście, które przeszkadzają ci się pakować. Gdy w końcu udało nam się spakować, położyłyśmy się spać.

***

Rano zjadłyśmy śniadanie i ruszyłyśmy do pociągu. Kufry schowałyśmy, a same zajęłyśmy miejsca w wolnym przedziale. Ponieważ wracamy do domu mogłyśmy się ubrać normalnie. As ma na sobie sukienkę, którą kupiła w styczniu, do tego baleriny i włosy rozpuszczone. Daf też postanowiła ubrać sukienkę. Ma na sobie zwykłą, białą, koronkową sukienkę na krótki rękaw, sięgającą do połowy ud. Do tego ubrała białe sandały na koturnie. Włosy też postanowiła rozpuścić. Ja natomiast ubrałam dżinsowe spodenki z wysokim stanem i zielony crop-top. Do tego tenisówki i włosy związane w kucyk. Trochę się nie dopasowałam do dziewczyn, ale lubię się wyróżniać. 

-O tu jesteście!- zawołał Diabeł. Pewnie nie mogli znaleźć wolnych przedziałów więc nas postanowili znaleźć.- Jakie macie plany na wakacje?-zapytał gdy już usiadł na miejscu. A konkretnie to między mną a Malfoy'em.

-My na miesiąc wyjeżdżamy do Hiszpanii. Nie mogę się doczekać zwiedzić Madryt i Barcelonę Podobno jest tam dużo magicznych miejsc. Tylko dla czarodziei czystej krwi.-kończąc swoją wypowiedź, As dumnie wypięła pierś do przodu.

-No super miesiąc nie będziemy się widzieć, a ja pewnie będę siedziała sama w domu. -powiedziałam udając nadąsaną, ale raczej śmiesznie to wyszło.

-Ej, ja z Malfoy'em będziemy cię odwiedzać!-zawołał oburzony Zab-Nie stary?- Zwrócił się do przyjaciela, on tylko coś mruknął pod nosem niezadowolony. Jego ojciec siedzi teraz w Azkabanie. Nie ciekawie, współczuję mu. Ale  teraz Draco nie może mówić, że jego rodzina jest najlepsza. Teraz to na pierwszym miejscu dla Czarnego Pana będzie mój ojciec. Ha! I co ty na to Malfoy? 

-Widzę jak bardzo się cieszy-burknęłam

-Daruj sobie. Myślisz, że jak jutro do nich przystąpisz to będziesz lepsza? Tak myślisz? Nie jesteś nawet w połowie tak dobra jak ja. -Warknął lekko zdenerwowany. To w takim razie dobijemy go.

-Tak jestem lepsza. I ja i ty o tym wiemy. Czarny Pan osobiście mnie wybrał. To znaczy, że White'owie są dla niego bardziej poddani. A co z twoim tatusiem? Zawiódł go prawda? Nie umiał odebrać głupiej przepowiedni dziecku... To dopiero siara dla rodziny. -mówiąc to uśmiechałam się szyderczo. Patrzyłam się w jego piękne stalowe oczy. Widać w nich było nienawiści i smutek. Boli go to, że jego ojciec jest w Azkabanie. Nie dziwie się. 

-Nie masz prawa wspominać mojego ojca. Wredna szlamo.

-O ile się nie mylę jestem czystej krwi, a ty już musisz mieć urojenia psychiczne skoro zaczynasz mylić mnie ze szlamą. Nie zastanawiałeś nad usaniem do św. Munga?

-Stul pysk, dziwko.-powiedział i wyszedł z przedziału. Uśmiechałam się szyderczo przez cały czas. Do póki nie zniknął mi z pola widzenia. 

-Nie przegięłaś trochę? Wiesz, że temat ojca jest dla niego wrażliwym tematem. -Stwierdziła Daf.

-Nie uważam tak, zasłużył sobie.-powiedziałam i zaczęłam podziwiać widoki za oknem. Przyjaciele zaczęli rozmawiać na różne tematy. Nie chciałam się udzielać, więc siedziałam cicho.-Wiecie ja pójdę poszukać pani z wózkiem.

-No okej, a jak ją znajdziesz kupisz mi paszteciki dyniowe z sokiem? -Zapytał As.

-Tak jasne, też coś chcecie?

-Mi też paszteciki i sok.-Dodała Daf, spojrzałam się na Zaba żeby złożył zamówienie. 

-Mi tylko fasolki wszystkich smaków, musy-świrusy i dwie czekolady.

-Jak dobrze, że ty głodny nie jesteś.-powiedziałam i wyszłam. Przechodzę kolejny przedział, nigdzie jej nie ma. No jak może zniknąć starsza pani w pędzącym pociągu? Ruszam z powrotem. No trudno Zab nic nie zje. Bywa. Jestem całkiem sama na korytarzu. Wchodzę do wagonu Slytherinu. Poczułam szarpnięcie i ktoś mnie przystawił do ściany. Odruchowo zamknęłam oczy, ale jak tylko wiedziałam, że stoję stabilnie otworzyłam oczy. Ujrzałam uśmiechającego się Draco. Jedną ręką trzymał mój nadgarstek, a drugą oparł koło mojego ucha. Nie miałam jak uciec. Lekko napięłam mięśnie ze stresu.

-Nie wiedziałem, że się mnie boisz.-powiedział uśmiechając się wrednie.

-Nie boje, tylko nie lubię takiej bliskości ze strony dupków.- powiedziałam z tym samym uśmiechem co on. 

-Mówisz?-Zapytał i nagle tak z dupy mnie pocałował. Był to bardzo mocny pocałunek. Zaczęłam oddawać jego pocałunki. Ręce położyłam na jego karku, a on na biodrach. Starał się wedrzeć językiem mi do gardła, ale nie pozwoliłam mu na to. Zjechał dłońmi jeszcze niżej i mocno ścisnął moje pośladki. Cicho jęknęłam mu w usta, wykorzystał ten moment i zdarł się językiem do mojej buzi. Nasze języki zaczęły walkę o dominację. Jego definitywnie wygrywał. Nagle przestał. Otworzyłam oczy, ujrzałam jego perfidny uśmieszek triumfu.- Chyba jednak nie jestem takim dupkiem, co kotku?-szepnął mi do ucha. Nic nie powiedziałam, byłam w szoku. Jak odszedł ja ruszyłam w stronę swojego i przyjaciół przedziału. 

-Gdzieś ty tyle była?-Zapytał Zab, po czym spojrzał na moje ręce.-Gdzie jest żarcie?

-Nie mogłam znaleźć pani z wózkiem.-Powiedziałam i wróciłam do czynność przed moim wyjściem. Zaczęłam myśleć o tym co się wydarzyło przed chwilą. Ten pocałunek. Był.. Inny, nie wiem nawet jaki. Po prostu inny. 

-Wszystko okej?-zapytała As.

-Tak jest w porządku, wiecie zdrzemnę się. Jestem zmęczona.-nie do końca chciało mi się spać, ale nie miałam ochoty z nimi rozmawiać. Chciałabym trochę pomyśleć. Zamknęłam oczy. 

-No okej.-powiedziała cicho As. Przez chwilę jeszcze rozmyślałam o Draco i tym pocałunku. I ogólnie o tym co się wydarzyło w już ubiegłym roku szkolnym. Z każdą myślą robiłam się coraz bardziej śpiąca, aż w końcu zasnęłam. 

***

-Rose, obudź się. Londyn.-dobiegł mnie głos Diabła. Blaise mnie budzi? Czemu nie dziewczyny? Otworzyłam oczy i spojrzałam w kierunku ich miejsc- Poszły do łazienki- Uprzedził moje pytanie przyjaciel. Nic nie powiedziałam tyko ponownie spojrzałam za okno. Wjeżdżaliśmy na stację King-Cross, peron dziewięć i trzy czwarte. Było tu już mnóstwo rodziców. Zauważyłam nawet Narcyzę Malfoy rozmawiającą z matką Blaise'a i jakąś blondynką. Nie znam tej ostatniej, ale wygląda na miłą. -Ta blondynka to Anna Dowson. Koleżanka mojej mamy. Jest w połowie wilą.-powiedział Diabeł. Musiał widzieć, że się w nie wpatruję. To Anna? Partnerka mojego ojca? No z wyglądu daje jej dziewięć na dziesięć. Wiek swoje robi. he he. Pociąg się zatrzymuje. Gdy już ostatecznie się zatrzymał wyszłam razem z przyjacielem i podeszliśmy do kobiet.

-Dzień dobry-powiedziałam. Wypadało się przywitać, nie tylko dla tego, że jestem arystokratką.. Ale z grzeczności.

-Witaj Rose, Blaise.-powiedziała Narcyza. Przez długi okres czasu traktowałam ją jak matkę. No wiecie jak się nie ma własnej, a ma się najlepszego przyjaciela od niemowlęcia to się przyzwyczaja. Po za tym Cyzia często się mną opiekowała gdy ojciec był w ministerstwie. 

-Ty jesteś Rose? Córka Alexandra?-zapytała miło Anna.

-Tak- z bliska wygląda równie ładnie co z daleka. Ma jasne blond włosy sięgając do ramion. Szczupłą sylwetkę. Oczy koloru oceanu. Wręcz identyczne jak moje. No proszę, może moja babcia też była wilą. He.

-Miło cię poznać, twój ociec wiele o tobie opowiadał.- uśmiechnęła się pokazując szereg równych, białych zębów. 

-To miło mi, czy możemy wracać do domu? Jestem zmęczona i stęskniłam się za ojcem.-powiedziałam. An poczuła się chyba lekko zakłopotana.

-Tak, oczywiście. Spotkamy się jeszcze przed ślubem?-Zapytała Anna Cyzię i matkę Diabła. Ślub? Kogo ślub? Spojrzałam pytająco na przyjaciela, ten tylko wzruszył ramionami.

-Kogo ślub?-zapytałam przerywając rozmowę kobiet. Wiem, że to niegrzeczne, ale nie zawsze zachowuję się dobrze.

-Mój i twojego ojca. Nie mówił ci nic? Odbędzie się w połowie lipca.- odpowiedziała znowu wyraźnie zakłopotana. 

-Nic nie mówił. No dobrze. Możemy już iść? Wyślecie sobie sowę jeżeli tak za sobą tęsknicie.-to już powiedziałam trochę agresywnie i chamsko. Ale chciałam jak najszybciej stąd iść, gdyż w tym kierunku szedł Malfoy. Nie chcę mieć z nim żadnej styczności! Zabini od razu zrozumiał o co mi chodzi. 

-Emm, no dobrze kochanie, chodźmy. Pa kochane-na pożegnanie cmoknęła ich w policzki. To nawet ja się tak nie żegnam, ech.. Ja też ucałowałam Diabła w polik, ale my się dłużej nie będziemy widzieć. Ruszyłyśmy do wyjścia.

-Nie mów do mnie kochanie. Dobrze?-zapytałam naprawdę miłym tonem. An spojrzała na mnie i się lekko uśmiechnęła.

-Tak, jasne. Posłuchaj Rose, chciałabym się z tobą zaprzyjaźnić, być dla ciebie jak matka. Wiesz... W szkole się z nią przyjaźniłam...-spojrzałam na nią. Czy to możliwe, że w końcu się czegoś dowiem o mojej mamie?- Wiem, że ojciec ci nic o niej nie mówił. Powiedział, że nie mam ci zbyt wiele o niej mówić, ale ja uważam, że jednak mogłabyś coś wiedzieć o swojej rodzicielce. W każdym razie. Jakbyś miała jakieś pytanie albo problem, zawsze możemy porozmawiać. 

-Dzięki, to miłe z twojej strony. -odpowiedziałam. Resztę drogi rozmawiałyśmy o wielu rzeczach. Powiedziała mi trochę o matce, o sobie. O wszystkim. Jest naprawdę wspaniałą kobietą. Na sto procent się z nią zaprzyjaźnię. Parę dni po moim dostąpieniu do śmierciożerców wybiorę się z An na zakupy. Musi kupić sobie suknię ślubną. Specjalnie czekała z tym na mnie. Miłe. 

W końcu w domu. Cieszę się niezmiernie. Chwilę rozmawiałam z ojcem, zjedliśmy w trójkę kolację. Nie była taka dobra jak w Hogwarcie, ale przywyknę. Po zjedzonym posiłku ruszyłam do pokoju. Mam duży dom więc dojście do pokoju trochę zajmie. Powiedziałam dom? To bardziej willa czy rezydencja. Każdy czarodziej, który jest dobrze ustawiony w ministerstwie ma taki dom. Malfoy'owie też. Tylko ich "dom" jest bardziej mroczny. Nasz bardziej pogodny? Tak mogę to nazwać? W każdym razie. Ma mnóstwo okien przez co jest przejrzysty, a w środku jest jasno. Wszystko jest raczej nowoczesne. Takie klimaty lubię. W ogrodzie mamy basen, w którym często się kąpię w lato. W końcu doszłam do pokoju. Nic się nie zmienił. Takiego go zostawiłam dziesięć miesięcy temu. Ściany mają kolor beżowy. Na środku stoi duże dwuosobowe łóżko, z pościelą beżowo białą. Po lewej stronie jak się wchodzi do pokoju jest duża szafa na ubrania. Zaraz obok stoi komódka w której znajdują się moje przybory do szkoły, stare podręczniki i książki, a na niej stoją zdjęcia. Głównie są to zdjęcia moje i Draco. Nie zdejmę ich. Niech stoją. Moje ulubione zdjęcie z nim stoi na szafce nocnej koło łóżka. To zdjęcie zrobiliśmy w Portugalii. Stoimy tam na jednej z Lizboński plaż. On trzyma mnie na barana, a ja go przytulam od tyłu. Zdjęcie się rusza więc widać jak Draco się przewraca i siedzimy razem śmiejąc się. Zdjęcie zostało zrobione w zeszło roczne wakacje. Mam nadzieję, że kiedyś powtórzymy tą wycieczkę.  Przy suficie wiszą lampki kulki, brązowe, białe i beżowe. Pokój jest raczej duży. Poszłam do łazienki umyć się i wykonać swoją co wieczorną rutynę. Gdy wszystko skończyłam poszłam do łóżka. Juto mój wielki dzień. Teraz zaczęłam się trochę cykać. Dobra.. Spoko.. Będzie dobrze. Muszę wyluzować. Na razie idę spać.  

Continue Reading

You'll Also Like

3.5K 131 10
Czy spotkanie dawnej miłości stanie na przeszkodzie i zaburzy plany ślubne Hazal? Czy Tom Felton rozbije szczęśliwy związek ukochanej ??
70.9K 3.7K 125
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
18.9K 609 42
Tragedia rodzinna zmusza Lie i jej najlepsza przyjaciółkę do ucieczki. Nie wiedziały ze będzie się z tym wiązała tajemnica oraz powrót do błędów z pr...
2K 118 11
~Mury Azkabanu więżą wiele mrocznych tajemnic, twój wybór czy chcesz je odkryć. ~ !!! Mogą pojawić się sceny brutalne oraz ukazujące nieodpowiednie w...