[1] P.S. Kocham Cię

By AngieHaruno

14.6K 1.2K 205

Historia młodej dziewczyny, która w dzieciństwie wskutek nieszczęśliwego wypadku samochodowego traci rodziców... More

#0
#1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12
#13
#14
#15
#16
#17
#18
#19
#20
Okładki
#21
#22
#23
#24
Cześć
#25 [epilog]

#10.1

466 44 1
By AngieHaruno

Poszłam razem ze starszą panią do gabinetu. W środku zobaczyłam, że druga kobieta już siedzi za biurkiem, wystukując coś na klawiaturze komputera stacjonarnego. Nie odrywając wzroku znad ekranu, wskazała na siedzenia ustawione przed nią, abyśmy obie mogły usiąść. Podeszłam tam automatycznie, siadając na widocznie wysiedzianym fotelu. Pani Wanda również skorzystała z zaproszenia, usadawiając się koło mnie na drugim.

Znałam ten pokój bardzo dobrze, przychodziłam tutaj na popołudniową herbatkę do pani Stasi, aby zwyczajnie porozmawiać. Nie raz starałam się otworzyć przed tą kobietą, ale moja natura samotniczki dawała się we znaki i po prostu sięgałam po herbatę, aby nie wyjść na debila, nie mogącego wypowiedzieć słowa. Zazwyczaj kończyło się to wymianą kilku zdań ze strony opiekunki, a potem żegnałyśmy się, rozchodząc się do swoich pokoi.

Pani Stasia jako pierwotna założycielka sierocińca zawsze zajmowała się papierkową robotą, więc teraz musiała spożytkować czas, kiedy nie musiała pilnować dzieci.

— Za chwilę się wami zajmę — powiedziała spokojnie siwowłosa.

— To ja może wytłumaczę Melanii po co ją tu sprowadziłam — zaproponowała kobieta siedząca obok mnie. Na jej słowa jedynie skinęłam głową, lekko mrużąc oczy. Jeszcze nigdy nie byłam w podobnej sytuacji, gdzie jestem wzywana na pogawędkę z szefową całego sierocińca i jedną z osób pomagających.

— Dobrze — przytaknęła zajęta robotą kobieta.

— Posłuchaj uważnie — zaczęła. — Niedługo kończysz osiemnaście lat.

— Dokładnie za miesiąc — sprostowałam.

— Więc chcąc cię wprowadzić w dorosłe życie musimy ci coś powiedzieć.

Jedno moje skinięcie głową.

— Ostatnio — odezwała się pani Stasia, odrywając przelotnie wzrok znad komputera — natrafiłam na coś ciekawego.

Drugie skinięcie głową.

— A dokładniej mówiąc pani Stanisława znalazła ogłoszenie w gazecie, że niejaki Eugeniusz Huczek, kojarzysz nazwisko? — zapytała, unosząc brwi.

Popatrzałam na nią niezrozumiale, ponieważ to imię w ogóle nic mi nie mówiło. W dodatku dziwiłam się do czego prowadzi ta rozmowa, lecz nie doszłam do żadnych sensownych wniosków.

— Nie, nic kompletnie.

— Ech... Mówiłam ci kochana, że była za mała, żeby pamiętać — westchnęła siwowłosa, co pani Wanda puściła mimo uszu.

— Mężczyzna ten jest notariuszem — wyjaśniła szybko.

Trzecie skinienie głową.

— W każdym razie, niejaki Eugeniusz Huczek dał ogłoszenie do prasy, iż poszukuje młodej dziewczyny, która w wieku czterech lat została osierocona przez nieszczęśliwy wypadek w centrum Londynu, żeby przekazać jej ostatnią wolę rodziców — zaczęła, jakby recytując z pamięci całe ogłoszenie. — Dziewczyna na około osiemnaście lat, niestety nie podał imienia, tylko pierwszą literę: "M".

— Podejrzewamy z Wandą, że chodzi o ciebie, kochana. — W końcu oderwała się od komputera, żeby spojrzeć na mnie. Skinęłam głową po raz czwarty, trawiąc powoli słowa, które wypowiedziały obie kobiety. I kiedy przyszła myśl, że w końcu dowiem się tego, o czym zawsze marzyłam - kto począł i wydał mnie na świat - moje serce o mało nie wyleciało mi przez gardło. Spojrzałam na nie oniemiała, bo w końcu niecodziennie można dowiedzieć się, że jest szansa poznać przeszłość. A to wiele dla mnie znaczy.

Zawsze sama.

Teraz mogło się to zmienić.

— Ale... — zająknęłam się. — Co to znaczy?

— Znaczy to tyle, że musimy się dowiedzieć czy rzeczywiście chodzi o ciebie — odpowiedziała, uśmiechając się do mnie przyjaźnie. — Wando, może powiesz jej, co ustaliłyśmy wczoraj?

— Ach tak! — Twarz pani Wandy pojaśniała jeszcze bardziej z ekscytacji. — Odkurzyłam swoje stare znajomości. — Wyszczerzyła swoje pożółkłe zęby.

— Jako, że pan Huczek nie ma strony internetowej, nie ma możliwości zdobycia kontaktu do niego — sprostowała opiekunka.

— Ale — wtrąciła — mojej przyjaciółki siostra żony wujka babci brata ma wysoko postawionego kuzyna stryjecznego. Dokładnie jest kimś z senatorów w naszym senacie. — Zmarszczyła brwi.

Piąte skinienie.

— I on miał kiedyś potyczkę z jednym z polityków. Dosyć krwawą potyczkę — zniżyła głos — więc postanowił spisać testament, wiesz tak na wszelkiego.

Szóste skinienie.

— I ten notariusz jest jakimś bliskim znajomym syna ciotki kuzynki naszego poszukiwanego pana Huczka. — Wypięła pierś, pełna dumy.

— Tak więc — przeciągnęłam spółgłoski celowo, ponieważ kompletnie nie wiedziałam do czego zmierza pani Wanda — do czego to wszystko prowadzi?

— A tego kochana, że poprzez wnikliwe dochodzenie, które przeprowadziłam wraz ze znajomymi i ich rodzinami, dowiedziałam się jaki jest numer do pana Huczka.

— Acha. — Tylko na tyle było mnie stać. Nie czułam ekscytacji z powodu znalezienia rozwiązania, które dotyczyło nawiązania kontaktu z człowiekiem, który prawdopodobnie jest wstanie powiedzieć mi, jaka była moja przeszłość, tylko sama informacja, że takowy człowiek żyje i mnie poszukuje.

— Więc pozwolisz kochanie, że nawiążemy z nim kontakt i będziesz mogła – być może – odszukać rodzinę.

Pokiwałam głową, ciesząc się, że ich dobroć moje przyczynić się do mojego szczęścia, bo wcale nie musiały tego robić. Zazwyczaj jak nastolatek osiąga pełnoletność w sierocińcu, to jest przeprowadzany przez etap wprowadzenia do dorosłości, a po napisaniu matury może odejść, zaczynając życie po swojemu. Nikt nie dowiaduje się, że jakiś notariusz szuka dziecka, którego rodzice tragicznie zmarli. Nikt nie przejmuje się, co dalej stanie się tym dzieciakom, czy sobie poradzą. Dlatego byłam im dozgonnie wdzięczna za wszystko, co dla mnie zrobiły.

— Dziękuję — powiedziałam, powstrzymując łzy, jakie zaczęły mi się gromadzić na dolnej powiece.

Dalsza część spotkania potoczyła się już bez zbędnych wzruszeń czy dziwnych opowieści ze strony kobiet. Zaczęłyśmy planować jak będą wyglądać moje urodziny, bo w końcu kończę te osiemnaście lat i pani Stasia, jak i pani Wanda uparły się, że trzeba je wyprawić w jakiejś restauracji, choć prosiłam je bardzo, by zrezygnowały z tego pomysłu. Nie chciałam, żeby wydawały na mnie zbędne pieniądze, kiedy można było urządzić skromne przyjęcie w bawialni na dole sierocińca - było tam wystarczająco miejsca, żeby zrobić jakieś zabawy dla młodszych, a posiłek podać w jadalni. Było to, moim zdaniem, o wiele lepszym pomysłem niż płacić za zbędny lokal i gotowe jedzenie. Ale niestety zostałam przegłosowana i musiałam się pogodzić z wolą starszych pań.

Wracając do pokoju, napisałam szybko do Pingwinka:

prettyllama: Opiekunki w sierocińcu są mega kochane!   

Od autorki: Ten rozdział pisałam dwa dni xD No dobra, zaczęłam jakoś po 22 i skończyłam dopiero teraz xD Tym razem w rozdziale mało Pingwinka, a więcej z życia Mel. Powoli zaczynam odkrywać karty dla Was oraz dla mojej bohaterki. Jako że poprzedni rozdział był krótki, tak ten ma prawie tysiąc słów, czyli mega niestandardowo, jak do tej pory xD Ale to nie pierwszy i nie ostatni raz jak tak robię. 

So, enjoy!

Continue Reading

You'll Also Like

63.6K 1.4K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
402K 6.1K 10
● Wraz z jego odejściem upadło piekło, w którym trwała nasza bajka● @only_maleficent 2019/2020. Okładkę wykonałam sama, książkę również napisałam w t...
23.8K 4K 24
Czarodzieje z Wielkiej Brytanii rzadko nawiązywali kontakt z innymi krajami. Nie interesowało ich zbytnio, co działo się za ich granicami, ale to się...