Prince

By Lolisza

60.5K 3.5K 309

Piękne dziewczyny powinny żyć w zamkach-być księżniczkami. Lecz nie tym razem. W tym świecie to on jest panem... More

Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11 Cz.1
Rozdział 11 Cz.2
Rozdział 12
Rozdział 13
Rozdział14
Rozdział 15
Info!
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Przepraszam
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 25
Rozdział 26
Rozdział 27 (Epilog)
Dziękuję
Prince 2 !!!
Come back!
Witajcie

Rozdział 24

1.4K 106 11
By Lolisza

Gdy drzwi biura otworzyły się i wyszedł z nich kolejny klient,od razu poderwałam się na nogi i szybkim krokiem weszłam do środka.Adwokat Clarson siedział przy biurku,przeglądając papiery.Był człowiekiem w średnim wieku,ale jego włosy zdążyły już nabrać siwych prześwitów.Całe biuro urządzone było w starym stylu,widać że nikt od dawna nie przeprowadzał w nim remontu.Mimo wszystko,miało to wszystko swój charakter i klimat.

-Cieszę się,że tak szybko się pani pojawiła-odezwał się znad sterty dokumentów.Wskazał dłonią krzesło naprzeciw siebie,zachęcając mnie bym usiadła.

-Czy ta sprawa na pewno dotyczy mojej rodziny-spytałam,zajmując miejsce.

-Zostałem uprzedzony o pani niewiedzy-uśmiechnął się ciepło-wiem,że ta rozmowa może być dla panienki trudna,zważywszy na ostatnie wydarzenia.Mężczyzna wstał i zaczął szukać czegoś w ogromnym regale.Po chwili wrócił,kładąc przed sobą zieloną teczkę.

-Zostałem zobowiązany do przekazania pani tych informacji zaraz po śmierci pani matki-otworzył teczkę,w której znajdował się plik jakichś dokumentów oraz koperta,którą mi podał.

Otworzyłam ją,natrafiając w środku na list.Doskonale znałam to pismo.Teraz już wiedziałam,że jest przeznaczony specjalnie dla mnie.


       Kochana Charlotte

Wiem,jak ogromny jest twój smutek,gdy czytasz te słowa,bo mnie już z tobą nie ma.Od początku zasługiwałaś na wiele,o wiele więcej niż dostawałaś w zamian za swoje dobre serce.Być może czeka cię teraz wiele zawodów,bo prawda którą zawsze nosiłaś w swoim sercu nie do końca jest taka,jak powinna.Zatem już na początku chcę ci powiedzieć ,że to wszystko i wyłącznie moja wina,bo zawsze chciałam dla was jak najlepiej.Musisz skontaktować się ze swoim ojcem.Adwokat Clarson powie ci więcej na jego temat.Mimo wszytko mam nadzieję,że potraktujesz mnie ulgowo i nie będziesz nosić w sercu żalu za niewypowiedziane słowa.Nie myśl o tym,że jesteś sama,tylko rozejrzyj się.W twoim otoczeniu jest wiele osób które cię kochają,a których ty nie zauważasz.Nie każda miłość jest widoczna,ale pamiętaj,że każda zasługuje na odwzajemnienie.


                                                                                                                  Kocham cię.         Mama 


Gdy dobrnęłam do końca listu moje policzki były zalane łzami.Potrzebowałam słów mamy,które sprawiały,że zawsze myślałam trzeźwo.

-Na tej kartce znajdzie panienka wszystkie informacje potrzebne do odszukania waszego ojca-podał mi kolejny papier,a ja spojrzałam mu w oczy.

-Mój ojciec żyje?Wie,że martwimy się o niego?Mama cały czas wiedziała gdzie jest?-zaczęłam zadawać mnóstwo pytań,nie wiedząc,na które pierwsze chcę usłyszeć odpowiedź.

-Pański ojciec zawsze był przy was.Przelewał pieniądze,które pozwalały waszej matce utrzymać rodzinę.Powody dla których odszedł,również są mi znane,jednak sądzę,że to on powinien panience wszystko wytłumaczyć-westchnął,robiąc małą przerwę- i proszę pamiętać,że to wszystko nie działo się bez powodu.Pani rodzina jeszcze się nie rozpadła.To dopiero początek.-wyjął kolejną kartkę z teczki.

-To aktualny numer do pani ojca.Kazano mi powiedzieć,że w pierwszej kolejności ma się pani z nim skontaktować  telefonicznie.W razie jakichkolwiek problemów,może się do mnie pani zawsze zwrócić z pomocą-powoli uporządkowałam rzeczy,pożegnałam się i opuściłam biuro.

Mętlik jaki panował w mojej głowie,zdawał się nie mieć końca.W drodze do zamku,cały czas próbowałam uporządkować myśli.

Gdy dojechaliśmy na miejsce,podziękowałam Thomasowi i od razu skierowałam się do swojego pokoju.

Rzuciłam się na łóżko wraz z całymi papierami,przeglądając wszystko jeszcze raz na spokojnie,ale moje oczy,wciąż wracały do kartki,gdzie zgrabnym pismem napisany był numer telefonu.

Tak,bałam się zadzwonić.Nie wiedziałam czy dobrze robię.Po śmierci mamy próbowałam wymazać przeszłość,ale ona cały czas wraca do mnie jak bumerang.Odłożyłam kartki,oddalając się w krainę snów.

Poniedziałkowe godziny mijały nie ubłagalnie.Ani się nie obejrzałam i nastał kolejny wieczór.Cały dzień zmarnowałam na wykonywanie swojej pracy i myślenie nad tą całą sprawą.

Księcia nie spotkałam dziś wcale.Powoli zapominaliśmy o swoim istnieniu,wmawiając sobie,że to wszystko wyjdzie nam na dobre.

Przebrałam się w luźne ubrania i zeszłam na kolację.Mój apetyt nie dopisywał od kilkunastu dni,z resztą jak całe moje życie.Dziś na stole znalazłam czekoladowy deser,który polecił mi Ben,brat Luke'a na jesiennym balu.Na samą myśl o tym,uśmiechnęłam się nieznacznie.

Mój nastrój zmienił się w sekundę,gdy naprzeciw mnie zasiadł wkurzający blondyn.od razu zaczął rozmowę spoglądając na mnie ze smutkiem.

-Gąsko,coś nie tak?Dlaczego ostatnio nic nie jesz-spytał od razu mnie denerwując.

-Jedyną głupią gęsią znajdującą się w tym pomieszczeniu jesteś ty Hemmings-zignorowałam jego pobłażliwe zagrywki.

-Dlaczego jesteś zawsze taka niemiła-zdziwił się.

-Wolę od razu cię rozczarować,niż byś przez ciebie oszukiwaną-wymamrotałam,spoglądając w talerz.

-Jeśli chodzi o twojego ojca,to nie wyżywaj się na mnie-jego cierpliwość już się skończyła,tym samym naruszając temat,na który nie powinien schodzić.

-Czyż byś grzebał mi w rzeczach książę?-wbiłam rozżarzony wzrok w jego twarz.

-Nie odzywasz się do mnie więc sam się muszę dowiedzieć o co chodzi-zaczął się tłumaczyć,nie tracąc przy tym swojej murowanej pewności siebie.

-Odkąd to chcesz wiedzieć co u mnie słychać,hmm?-dalej drążyłam dziurę w jego umyśle.

-Bo się o ciebie martwię idiotko-wykrzyczał na całą jadalnie

-Martwię się-powtórzył trochę spokojniej,a we nie wszystko krzyczało.

Bolało mnie to że już nie potrafimy rozmawiać,że nie jesteśmy przyjaciółmi,że nie potrafimy dogadać się nawet w tych najprostszych rzeczach.Nie potrafiliśmy wytrzymać w swojej obecności,bo zbyt dużo przed sobą ukrywaliśmy i żadne z nas nie paliło się do wypowiedzenia słów pojednania.

Blondyn nie oczekiwał na słowa wybaczenia,po prostu odszedł,zostawiając po sobie spustoszenie.

Grzebałam w jedzeniu jeszcze równą godzinę,po czym odsunęłam się od stołu i wyszłam.Moje sumienie nie dawało mi spokoju.Idąc w stronę swojego pokoju,moje nogi i tak pokierowały mnie do Luke'a.

Nie pukałam do drzwi,tylko po prostu weszłam do środka.Zobaczyłam te jego blond włosy wystające spod kołdry i skierowałam się właśnie tam.

Gdy byłam blisko,zrozumiałam,że chłopak śpi.Wyglądał tak słodko,gdyby nie jego ciągle kłapiąca jadaczka,kochała bym go bez opamiętania.Nie chciałam odchodzić bez słów wyjaśnienia,postanowiłam,że po prostu poczekam.

Nie zastanawiając się nad tym wszystkim,ułożyłam się wygodnie na wolnej połowie łóżka.Patrząc w sufit,zaczęłam układać moje rozważania na głos.

-Zostałaś sama Charlotte-westchnęłam-swoje życie możesz wyrzucić do kubła,bo nie ma ono najmniejszego sensu.Rzeczy które posiadasz,są bez wartości,a słowa które wypowiadasz,zawsze odbijają się od ściany.wszyscy twoim znajomi trzymają się od ciebie z daleka,bojąc się,że twój niewymierny pech dotknie również ich.Zostałaś skazana na wieczne prace,w królestwie największego zarozumialca jakiego świat poznał.I nie szukaj szczęścia w piekielnej otchłani,bo ono nie istnieje-przekonywałam samą siebie.

-A Luke?Nie wiem co o nim sądzić,chyba sam ma niepoukładane w głowie.Dlatego tak bardzo nie umiemy się ze sobą dogadać.I tak jest jedyną osobą,która została przy mnie najdłużej.Może i jest egoistyczny i zakłamany,ale nauczyłam się ,by nie robić sobie nadziei z jego miłych gestów i czułych słów,które nigdy jakby nie wypłynęły z niego.To nie on je wypowiedział i nie zrobiło tego także jego serce,tylko puste usta i sprytny umysł.Ale widziałam tez w nim prawdziwego Luke'a.On potrafi cieszyć się szczęściem,tylko szkoda że tworzy je sobie na fundamencie zdrady i oszustwa-odetchnęłam robiąc przerwę.

-On jest moją pasją,gdyby nie on,oszalałabym.Jest moim zajęciem,przez cały tutejszy pobyt zachodziłam w głowę,jak odmienić życie człowieka,który został skrzywdzony przez los.Dlaczego się staram?Nigdy nie odpowiedziałam sobie na to pytanie,bo wolałam się oszukiwać-przyznałam cicho-ale tak naprawdę,lubię tą blond księżniczkę,która ciągle doprowadza mnie do szału.

-Gdybyś napisała książkę na mojej podstawie,była byś milionerką Lottie,ponieważ każdy kupił by takie wyżalenia-odezwał się głos z drugiej strony łóżka,a ja w tym samym momencie dostałam zawału serca.W myślach dawałam sobie kopniaka,za to co własnie zrobiłam.Luke odwrócił się w moją stronę z uśmiechem.

-I nie zastanawiaj się już dłużej nad tym czy zadzwonić do swojego ojca,czy może jednak lepiej nie.Po prostu to zrób,bo nie mogę już dłużej słuchać tego twojego ględzenia-skwitował. 

-No i ile razy ci mówiłem,że masz mi się nie pakować do łóżka Charlotte,to i tak ci w niczym nie pomoże-mrugnął do mnie.Jego blond kosmyki opadały mu na czoło,wyglądał jak ośmioletni chłopiec.

-Zawsze sądziłam,że to przesąd o tym,że blondynki są głupie,ale ty doskonale podtrzymujesz tę teorię Hemming-wymamrotałam,na co on zaczął się śmiać.

-Jak widać istnieją też i głupie brunetki,no kto by pomyślał-udawał,że nad czymś się zastanawia a ja,wracając na ziemię,zeszłam szybko z łóżka,prostując pogniecione ubranie.

-No gdzie już uciekasz-krzyknął rozżalonym głosem,wyciągając ręce w powietrze.

-Muszę jeszcze coś zrobić i dzięki za pomoc-chciałam już wyjść by zrobić swoje,ale on jak zwykle mnie zatrzymał.

-Książę Luke nie uznaje takich podziękowań,teraz mnie obraziłaś dziewucho-udawał donośny głos,zbliżając się do mnie.

-Całus-wskazał swoje usta,a ja od razu popatrzyłam na niego jak na idiotę.

-Kiedyś wystarczał ci całus w policzek-powiedziałam udając zirytowanie.

-No właśnie,to było kiedyś-wtrącił-radzę ci się pośpieszyć,bo inaczej stąd nie wyjdziesz,a czas leci-uśmiechnął się chytrze.

-Nie zrobię tego!-oznajmiłam-gapisz się.

-No to zamknę oczy,nooo-zacisnął lekko powieki i wystawił usta.

-Jesteś chory Luke-powiedziałam i najszybciej jak potrafiłam,delikatnie musnęłam jego ust swoimi.wykorzystując okazję,że blondyn nadal ma zamknięte oczy,wymknęłam się szybko. 






I jest kolejny!Dużo słów dużo opisów,mam nadzieję że jakoś przez to przebrnęliście.Napiszcie co wam się podobało :) lub co było nie tak.Doceniam każdą uwagę.Staram się,pisać lepiej i częściej. 

Dziękuję,za wszystkie ciepłe komentarze które niesamowicie napędzają mnie do działania.Ostatnio jest ich naprawdę sporo,co bardzo mnie motywuje i cieszy.



Wasze komentarze są dla mnie bardzo ważne nie zapominajcie o nich!   





   





Continue Reading

You'll Also Like

62K 1.3K 60
jest to opowieść o tym jak Hailie trafia do braci jak ma 3 latka.Vincent opiekuje się nią jak córką,nawet kazał Willowi zająć się pracą.jeśli chcesz...
133K 9.8K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...
46.6K 4.8K 6
✏ Percy to indywidualista, który nigdy nie chciał żadnej asystentki - przecież sam doskonale potrafił sobie poradzić w swojej pracy. Los za to stwier...
1.9K 143 21
◦ ° ○ ▫ Christopher Miller był pięknym kłamcą. ◦ ° ○ ▫ [wcześniejsza nazwa: "this cry babe"/"perfect desire"] W trakcie edycji.