𝐌𝐎𝐆𝐀𝐌𝐈 - Taniec Wiatru

By Tea-Amo

160K 17.2K 3.3K

Yashida Hamer należy do plemienia Mogami, którego specjalnością są powietrzno-taneczne akrobacje. Aby stać si... More

Informacje/ PRAWA AUTORSKIE
Prolog.
1.Akademia Drapad.
2.Ślubowanie.
3.Bal liści
4.Zdeptany honor
5.Kartka na oknie.
6.Skradziony talent.
7.Kartki na drzwiach.
8.Ryzykowna propozycja.
9.Zasady Drapad.
10.Prefekt.
11.Gappa.
12.Biała chusteczka.
13.Śladami Haruto.
14.Równe szanse.
15.W strugach deszczu.
16.Opuszczony teatr.
17.Puste sprawozdanie.
18.Wyklęci chłopcy.
19.Oszustka.
20 | Tańcząca przed smokiem.
21.To, co najgorsze.
22.Jad Agbaru.
23.Wzajemna troska.
25.Zioła Dewi.
26.Bardzo ważna.
27.Lojalność.
28.Zdradzony.
29.Obcy przyjaciel.
30.Lwi sygnet.
31.Utkana z wad.
32.Bestia.
33.Ucieczka.
34.Riverda.
35.Uwięziona.
36.Wymiana.
37.Sekret rodu.
38.Proces.
39.Co Tan powiedział.
40.Chłopcy z portowej dzielnicy.
41.Zakała Drevety.
42.Ja w tobie, ty we mnie - THE END
PODZIĘKOWANIA
NOWE OPOWIADANIE

24.Połamane kawałki świata.

2.7K 361 130
By Tea-Amo

Yashida nie mogła przestać zachwycać się sukienką. Była przepiękna, dokładnie w jej stylu. Miała odcień indygo, srebrzysty połysk i wiązanie na szyi zamiast ramiączek. Kiedy dziewczyna przywdziała ją na siebie, kreacja spłynęła po jej ciele aż do kostek jak delikatna fala. Nie ważyła praktycznie nic, równie dobrze Hamer mogłaby mieć na sobie powietrze. Dolna cześć sukienki układała się w kielich tulipana, co było absolutnym krzykiem mody w Drevetcie. Nieraz dziewczyna widziała eleganckie damy ubrane w ten sposób z dodatkiem szerokiego kapelusza z pawimi oczkami.

A teraz miała na sobie coś podobnego. Do tego kolię pereł, białe rękawiczki po łokieć oraz pasek do sukienki, który z tyłu wiązało się w kokardę. Na głowę zaś diadem z białych cyrkonii.

Oglądając diadem pod światło, zastanawiała się, jakim cudem ciocie było stać na coś takiego. Nawet jeżeli wydatki pokrył także ojciec, diademy były niezwykle drogie, ponieważ każda cyrkonia była układana ręcznie.

Patrząc w lustro, spoglądała w odbicie księżniczki. Plecy miała odsłonięte, co odkrywało jej wystające łopatki, ale i tak wyglądała cudownie. Na hucznych balach w stolicy Lapur takie przepiękne, szeleszczące suknie to był chleb powszedni. W kompozycji tradycyjnych tańców bale te zyskały ogromną renomę. Bywanie na nich było statusem prestiżowym, zarezerwowanym głównie dla elity. Ci zaś trzymali z Cesarzową.

Ród Błękitnej Róży stał na półce wysoko postawionych rodów, ale Yashida nie pamiętała, aby ojciec kiedykolwiek uczestniczył w jakiś balach lub innych wydarzeniach roku w Drevetcie. Nawet ciocia żyła z dala od blasku stolicy.

Być może matka, jeszcze zanim stała się jej mamą, wiodła życie, o jakim Hamer nawet się nie śniło. O tak! Mama z pewnością była duszą towarzystwa. Ojciec tak mało jej o niej opowiadał, prawie wcale, ale na zdjęciu od dyrektorki widziała doskonale z twarzy matki, jaką była osobą. Ten figlarny błysk w oku, ten zachwycający, pewny siebie uśmiech, ta poza do zdjęcia, która wyrażała osobę świadomą siebie – to wszystko dało Yashidzie wiarę, że jej matka była kimś.

— Podoba ci się, mamo, prawda? Na pewno podoba — westchnęła, gładząc fałdy sukni, w której czuła się, jakby przywdziała drugą skórę. Każda dziewczyna marzy czasem, by wyglądać w ten sposób i tańczyć na balu, aż nastanie świt. Yashida nie była wyjątkiem.

Obróciła się kilka razy, aż sukienka zawirowała wokół jej nóg. Na stopach miała atłasowe pantofelki na płaskim obcasie. To był warunek Drapad: dziewczęta nie mogą nosić szpilek, regulamin akademii uznawał coś takiego za wysoce wulgarne.

Kilka pełnych obrotów, aż uświadomiła sobie, że nie jest w pokoju sama.

— Alv. — Uśmiechnęła się do prefekta. Stał w progu ubrany w smoking, co wywierałoby większe wrażenie, gdyby na co dzień także nie nosił się elegancko. Ale Yashida pomyślała, że mężczyzna jest niesamowicie przystojny. Zwłaszcza że nieco wygładził włosy.

— Przepraszam, zazwyczaj nie podglądam, ale tym razem... — Zlustrował ją zachwyconym wzrokiem od góry do dołu. — Brak mi słów.

Uśmiechnęła się szerzej, odsłaniając zęby.

— Masz tupet, mój drogi. Wiesz, że ktoś mógł zobaczyć, że wchodzisz do mojej sypialni? — powiedziała to żartem, ale zadbała, by w jej głosie pojawił się ton nagany.

— W takim zamieszaniu? — Alv uniósł powątpiewająco brwi. — Nie wydaję mi się. To jedyna chwila, kiedy mogę okazać ci, co czuję. Przez resztę wieczoru będę zmuszony trzymać się na uboczu. Wyobrażasz sobie większą torturę? — Mówiąc to, zbliżył się do niej i złapał ją w pasie. Jedno pociągnięcie ku sobie i znalazła się przy samym jego torsie. Bez wahania zarzuciła mu ręce na ramiona. Pachniał perfumami z wysokiej półki.

„To kundel mojej ciotki. Wylizałby podłogę, na którą zsikał się pies, gdyby mu kazała", w głowie usłyszała natarczywy głos Kala. Pokręciła głową.

— Coś się stało? — Oczy Alva nabrały troski. Widząc, jaki potrafi być czuły i opiekuńczy zdziwiła się, że w ogóle potrafi przywoływać słowa Kala. Osobiste spory księcia z Alvem nie powinny ją interesować. Muszą to rozwiązać między sobą, bez mieszania ją w to wszystko. Gdyby spojrzeć na to z szerzej perspektywy, wychodzi na to, że nienawiść ta obejmuje także Haruto. Kal, Alv i Haruto toczyli ze sobą dziwną wojnę. Nie rozumiała, dlaczego skaczą sobie tak mocno do gardeł nawet wtedy, gdy nie była zagrożona.

— Nie, nic, to tylko stres. — Zaśmiała się z własnej niedorzeczności. — Rozumiesz, to mój pierwszy bal w życiu. Chcę, żeby było idealnie.

— Nigdy tak nie jest — odparł Alv z rozbrajającą szczerością. — Ale w takiej sukience, przynajmniej większość rzeczy powinna pójść dobrze — zażartował, na co roześmiała się głośno.

— Znasz to lapurskie powiedzenie? Piękna suknia ma siłę większą niż zbroja. Myślę, że to szczera prawda.

— Trudno się nie zgodzić. Największe i najbardziej niszczycielskie intrygantki noszą zwiewne suknie. Doskonale rozumiem dlaczego. Który władca oparłby się sile kobiecego piękna? — Mówiąc to zmysłowym głosem, nachylił się nad nią i pocałował.

Wplotła palce w jego włosy, nie przejmując się ich niszczycielskim działaniem wobec fryzury. Alv zresztą także nie wydawał się temu sprzeciwiać. Czuła każdy jego dotyk na swoim ciele, najmniejsze dotknięcie opuszkiem palca, ale zarazem była świadoma rzeczywistości. Słyszała jego oddech tuż przy uchu, pojedyncze rozmowy przemykające za drzwiami, stąpania kroków na podłodze.

Było to przyjemne, ale nie zachwycające. Uświadomienie sobie tego mocno nią wstrząsnęło.

— Muszę się jeszcze przygotować — powiedziała, odrywając się od niego. Poprawiła raz jeszcze suknię, unikając jego spojrzenia.

— Wydajesz się teraz idealna. Czego jeszcze ci brakuje? — spytał Alv żartobliwie, ale pytanie mocno ją dotknęło.

Czego jeszcze ci brakuje, Yashido Hamer?

— Nie wiem. — Wyrwała się z myślami na głos, a potem zrumieniła.

— Drapad zabrania się malować — przypomniał jej ze śmiechem Alv. — Chyba nie wyczarujesz skądś szminki?

— Skądże! — Wystawiła mu język i spięła po prostu część włosów pozłacaną klamrą w pętelkowym kształcie. — Ledwo co mnie ułaskawiono. Nie szukam guza. — Przypominając sobie, jak omal nie zemdlała po usłyszeniu, że może zostać w Drapad, zaczęła się stresować, ale nie z powodu balu. Ktoś odgórnie sterował jej życiem. Chociaż miała na sobie bajeczną suknię, a przez najbliższe godziny czekały ją wyłącznie balowe tańce, żyła tak naprawdę w ciągłym koszmarze.


***

— Wyglądasz jak milion lapurskich monet! — zawołała Nea, gdy Yashida zjawiła się pod dwuskrzydłowymi drzwiami wielkiej sali.

Uśmiechnęła się do przyjaciółki, której szczery entuzjazm zaraził ją natychmiast, uśmierzając na chwilę uczucie stresu.

— I kto to mówi? — Shida zmierzyła dziewczynę pełnym uznania spojrzeniem. Nea miała na sobie satynową sukienkę w kolorze bursztynu na grubych ramiączkach i chyba z milion bransoletek na lewej ręce, które nadawały jej ekstrawaganckiego wyglądu wraz z niedbale potarganymi włosami. — To pierwszy raz, gdy widzę cię w sukience!

— Cóż, specjalne okazje wymagają... poświęceń. — Nea poprawiła ramiączko. — To suknia po mojej starszej siostrze, ale chyba nikt nie zauważy, prawda? — Obejrzała się na boki. — Zdaje się, że dziewice Eteonu obkupiły się w najdroższych salonach.

— Dziewice? — Shida uniosła brwi i w tym momencie obie wybuchły śmiechem. — No coś ty! Sukienka wygląda jak nowa! Słowo honoru! — Uniosła dwa palce na znak przysięgi. Nie kłamała. Może krój sukienki nie odpowiadał najnowszej modzie, ale Nea i tak nie wyglądała na osobę, która umrze, jeżeli nie zabłyśnie w towarzystwie.

— Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że pozwolili ci zostać. — Nea ujęła przyjaciółkę pod ramię. Razem weszły do wielkiej sali. Obie były tu po raz pierwszy.

— Tak, ja też. — Shida skinęła głową, postanawiając nie drążyć tematu. Wieść o jej ułaskawieniu średnio spodobała się uczniom, którzy od początku czerpali satysfakcje z jej porażek. Po kątach szeptano, że jej ojciec zapłacił sporo kasy, żeby mogła zostać. Nic bardziej mylnego! Pan Hamer byłby ostatnią osobą na ziemi gotową zrobić coś takiego dla córki, która go rozczarowała.

Wielka Sala była ogromnym pomieszczeniem z dużymi, łukowymi oknami, przysłoniętymi przez bordowe zasłony. Z wielkiego sklepienia sufitu z freskami wisiał przepiękny, kryształowy żyrandol. Stoły, nakryte obrusami w tym samym odcieniu co zasłony zastawione były bogato jedzeniem i napojami.

Jeden stolik przeznaczony był dla grona nauczycieli. Shida spojrzała na elegancko ubraną Amailin, która uśmiechała się firmowo do zaproszonych gości: zjawił się sam książę Drevety, kuzyn Cesarzowej, podlegający bezpośrednio jej zwierzchnictwu oraz inny dyplomaci.

Na podwyższanej scenie miała zacząć grać najlepsza w stolicy kapela.

— Czy tam jest prasa? — Shida spojrzała w kierunku grupki dorosłych ludzi, nastawiających aparaty fotograficzne. Dziewczyna zawsze z fascynacją oglądała ich ciężki, masywny wygląd i ogromne oko obiektywu, które uwieczniało obraz w szarym kolorze.

— Bogowie, chyba nie mają zamiaru robić zdjęć? — Przeraziła się Nea. — Mówią, że aparat kradnie po trochu ludzką duszę.

— Nie wiedziałam, że jesteś przesądna. — Yashida parsknęła śmiechem, chociaż obecność dziennikarzy wzbudziła w niej niepokój. Czy zawsze tak było? Nigdy nie czytała o balu w Drapad w żadnej gazecie.

Przesuwały się nieśpiesznie po sali. Po chwili zauważyła Dewi. Kuzynka miała na sobie srebrną, połyskliwą i szeroką sukienkę, której dół spódnicy w tyle sunął pięknie po ziemi. Włosy spięła w misternego koka. Nic dziwnego, że tylu chłopców oglądało się za nią.

Shida uśmiechnęła się kwaśno pod nosem. Nie lubiła Dewi, ale zawsze podziwiała trud, jaki kuzynka wkładała, aby zawsze przodować i błyszczeć. Została przecież przewodniczącą Etetonu, będąc dopiero na drugim roku w Drapad! Bogowie jedni wiedzą, że nigdy wcześniej nikt z drugorocznych nie dostąpił takiego zaszczytu. Dewi miała wrodzony talent do bycia kimś. Shida nie zamierzała kraść jej chwały, czego Dewi obawiała się od początku roku, zanim jeszcze wyszło na jaw, że ledwo potrafi tańczyć. Korona należała się jej kuzynce, bezsprzecznie! Yashida musiała przyznać przed sobą, że nie wyobraża już sobie innej Dewiry Hamer. Ta, na którą właśnie patrzyła, miała w sobie magię wszystkich gwiazd. Na swój sposób było to piękne, choć piękno to miało rażący blask.

Przesunęła wzrokiem od Dewi w kierunku Alva, który stał przy wyjściu, jak milczący strażnik, bacznie obserwujący otoczenie. Ich oczy się spotkały. Uśmiechnął się, ale szybko stracił nią zainteresowanie. Publicznie nie mogli okazywać sobie zbyt wielkiej zażyłości.

— Spójrz! — Nea szturchnęła ją łokciem i wskazała na Kala, który podszedł właśnie do kuzyna ciotki i uścisnął mu rękę. Wiekowy mężczyzna poklepał chłopaka po plecach i powiedział coś, na co wszyscy w towarzystwie roześmiali się w głos. — Wygląda bosko! Tak ci zazdroszczę, że się z nim przyjaźnisz.

Shida uśmiechnęła się z rozbawieniem do przyjaciółki.

— Chętnie cię z nim poznam.

— Naprawdę? — Oczy Nei urosły jak wielkie, złote monety. Wyglądała niczym słodki szczeniaczek.

— Tak i właśnie masz okazje. — Shida pomachała Kalowi raźnie zmierzającemu w ich stronę. Książę miał na sobie biały garnitur, obszyty złotym wykończeniem, który idealnie pasowały do jego jasnych włosów.

— Yashido, wyglądasz zniewalająco! — Pochwalił książę, robiąc mocny klask dłońmi.

— Dziękuję. Ty także niczego sobie — odparła niby poważnie, ale już po chwili szturchnęła go ręką w ramie. — Żartuję! Robisz furorę wśród uczennic! Myślę, że nawet panna Jevo się na ciebie gapi!

— Fuj! Nie bądź obrzydliwa! — skarcił ją Kal, nawet nie obracając się w stronę smukłej nauczycielki.

— Poznaj moją przyjaciółkę, Nee. — Yashida wskazała na krótko ściętą dziewczynę, która zdążyła już się calutka zarumienić.

— Neati Vatero, w skrócie Nea. — Dziewczyna przygryzła z nerwów kciuk.

Książę uśmiechnął się i skinął w jej stronę głową.

— Kalyan Sandangi, w skrócie Kal. — Odbił słowną piłeczkę, wyraźnie rozbawiony.

— Przecież wiem — wychrypiała Nea z przejęciem. — Jesteś księciem.

— Hah, nie wszyscy od razu to wiedzą. — Mówiąc to, Kal mrugnął zaczepnie do Yashidy, która prychnęła pod nosem. Może faktycznie na początku roku nie rozpoznała od razu Kala, jako księcia, ale tylko dlatego ich przyjaźń zdołała się rozkorzenić na tak swobodnym gruncie.

— No co ty! — Nea nie mogła w to uwierzyć. Rozmowa między nią a Kalem popłynęła swobodnym nurtem. Cała ona. Szybko nawiązywała znajomości dzięki swojej naiwnej i otwartej zarazem naturze.

Yashida zdążyła już w tym czasie wyłączyć się z dyskusji. Zamarła, kiedy na salę wszedł Haruto. Akurat wtedy rozbrzmiała muzyka, a pierwsze pary udały się na parkiet. Na balach nie obowiązywało tańczenie w powietrzu. Bale były organizowane dla ludzi z wielu ras i gdyby ktoś z Mogami uniósł się w powietrze uznano, by to za wielki nietakt. W takich chwilach nikt nie popisywał się swoimi umiejętnościami, chyba że był źle wychowany.

Oczywiście bal w Drapad był wyłącznie dla Mogami, ale zasada tańczenia na ziemi weszła mocno w zasady kultury osobistej.

Haruto miał na sobie niedbale narzuconą marynarkę i białą koszulę. Spodnie spięte grubym paskiem i sandały z rzemyków. Nietypowym ubiorem ściągnął na siebie kilkoro zdumionych spojrzeń.

Od razu znalazł towarzystwo głupich koleżków, wyrywających najładniejsze dziewczyny na Wielkiej Sali. Wśród nich była koleżanka Dewi. Sama kuzynka na widok Haruto przewróciła oczami i z grupką pozostałych dziewczyn odeszła z wyrazem urazy na twarzy. Nie ulegało wątpliwościom, że Haruto oraz jego kumple byli za niscy na jej wysokie progi.

— Hej, żyjesz? — Nea pociągnęła ją za rękę. Dopiero wtedy Yashida skupiła się na toczącej obok nich rozmowy.

— Przepraszam, co mówiliście?

— Że stoimy jak głupcy na środku parkietu. Może powinniśmy znaleźć sobie miejsca? — powiedział Kal, wskazując na jeden z wolnych stolików.

Yashida skinęła głową i wkrótce w troje usiedli wokół okrągłego blatu.

— Ale jazda! Siedzę z samym księciem! — Nea pomyślała na głos, spoglądając ku własnym koleżankom z dormitorium, które zerkały na nią ze zdumieniem. — Będę miała o czym mówić przez najbliższe dni!

Yashida spojrzała przepraszająco na Kala. Czasami Nea zachowywała się, jakby postrzelił ją jakiś piorun i wywołał głupawkę.

Przez kilka kolejnych minut pary tańczyły na parkiecie w tony klasycznych melodii. Potem muzyka nabrała bardziej dynamicznych tonów skrzypiec i cymbałków. W powietrzu rozbrzmiało dudnienie, wywołane przez radosne uderzanie butów o parkiet i klaskanie. Pary wirowały i przeplatały się między sobą jak kolorowe ptaki.

Yashida patrzyła na to, jak urzeczona. Uczniowie śmiali się i śpiewali słowa znanych piosenek, a instrumenty muzyczne kapeli zdawały się płonąć.

— Masz ochotę zatańczyć? — spytał Kal, wyciągając do niej rękę. Bez wahania przytaknęła. Jej nogi same rwały się do tańca.

Wmieszali się w tłum wirujących i dołączyli do reszty. Yashida pląsała po parkiecie jak szalona, jej stopy pod rondem wirującej sukni przebierały tak szybko, że jeden nieostrożny krok i byłaby je połamała. To było wspaniałe uczucie. Wreszcie nie musiała się przejmować grawitacją. Wszyscy tutaj tańczyli na ziemi, nikt nie wzbijał się w powietrze i nie oceniał, czy potrafi zrobić to samo. Była równa pozostałym, jej taniec pasował do ich tańca. Miała wrażenie, że na czas padł na jakiś cudowny czar.

Skoczna melodia skrzypiec i dzwonienie cymbałków dogłębnie wypełniły jej duszę. Przymknęła oczy, pozwalając, aby to Kal przewodził w tańcu. Ona płynęła niczym liść z nurtem rzeki.

Przy ostatniej serii dźwięków wpadła prosto w ramiona księcia i muzyka przestała grać. Salę wypełniła szumiąca cisza.

— Dziewczyno, chyba zdarłaś podeszwy — zażartował Kal, dysząc równie ciężko co ona. Pot zrosił im twarze, a włosy kleiły się do policzków. Patrzyła w błękitne oczy księcia i nie mogła nic powiedzieć, za bardzo szczęśliwa z powodu tańca.

Nagle na scenę, przed zespół wyszła Amailin. Kilka razy klasnęła, aż wszelkie rozmowy ucichły, a oczy skupiły się na niej.

Yashida oderwała się od Kala i spojrzała w stronę dyrektorki.

— Ogromnie się cieszę, widząc, jak dobrze się bawicie — powiedziała Amailin, a tuż po tym rozległ się radosny aplauz. Uniosła rękę, by ich uspokoić. — Tego wieczoru mam dla was cudowną nowinę. — Mówiąc to, uniosła w dłoni białą, grubą kartkę z przełamaną pieczęcią. — Trzy dni temu dostałam zdumiewającą i wspaniałą zarazem informacje. — Mówiąc to, spojrzała prosto na Yashidę, której momentalnie przestało bić serce. — Nasz ukochany książę, Kalyan Sandagi z cesarskiego rodu Szkarłatnego Lwa został zaręczony z panienką Yashidą Hamer z rodu Błękitnej Róży.

Czas dla Yashidy rozciągnął się w długi tunel, dzielący ją od sceny i absurdalnych słów, jakie padły ze strony dyrektorki. Na sali zaległa martwa cisza. Nikt nic nie powiedział, za to wszystkie oczy odwróciły się raptownie w stronę Yashidy, od której nagle wszyscy odstąpili, robiąc wokół niej okrąg.

— Proszę wesprzeć naszą parę gromkimi oklaskami! — Amailin sama zaczęła klaskać, a w jej ślady poszła reszta.

W tym samym momencie z sufitu posypało się złote konfetti, obsypując drobinkami Yashidę i Kala.

Popatrzyła na księcia z niedowierzaniem.

— Co to ma znaczyć? — Nie była pewna, czy w hałasie oklasków i szelestu serpentynowych płatków ktokolwiek ją usłyszał.

— Przysięgam, że nic nie wiedziałem! — Kal chciał ją dotknąć, ale cofnęła się z odrazą.

— To wszystko wina twojej ciotki! — powiedziała przez zaciśnięte gardło. — To ona wynajęła Haruto, żeby mnie prześladował, prawda? Przyznaj się!

— Yashido, to absurd! Po co cesarzowa miałaby to robić, skoro nas zaręczyła ze sobą, o czym przysięgam, nie miałem pojęcia! — Kal próbował się bronić, ale nie zamierzała go słuchać. Była w tak wielkim szoku, że wszystkie myśli w jej głowie pomieszały się w jedną stertę chaosu.

Dlaczego ci ludzie wciąż klaszczą? Dlaczego są tak zadowoleni? Przecież jej świat właśnie rozpadł się na grube kawałki. Czy nie słyszeli, jak głośny był dźwięk pękania? Słyszała szelest robionych szybko zdjęć. Jutro, szarobiałe fotografie pojawią się w prasie, obwieszczając „dobrą" nowinę całej stolicy.

Czy jej ojciec o tym wiedział? Chciała uciec, ale wtedy usłyszała ze sceny radosne głowa Amailin.

— Prosimy o wspólny taniec naszej pary!

Wszyscy klaskali na zachętę. Czy miała teraz wybiec i się ośmieszyć? Nim zdążyła pomyśleć, Kal przyciągnął ją do siebie.

— Jeden taniec i wyjdziemy stąd. Przysięgam — szepnął jej do ucha, a ona miała ochotę go uderzyć, wyzwać od najgorszych i rozpłakać się jak dziecko.

Mimo to zachowała twarz, zimną, pełną pozoru twarz, za którą trzymała w ukryciu paraliżujące niedowierzanie.

Rozbrzmiała muzyka, zaczęła sunąć z Kalem po parkiecie. Wszyscy inni stali wokół i przyglądali się, jak tańczą. Nie widziała ich. Miała ochotę umrzeć.

— Uwielbiam to miejsce! — Nieopodal, stojący pod ścianą Haruto uśmiechnął się szeroko do Alva, który pociemniałymi oczami wpatrywał się w tańczącą parę. — Ciągle coś tutaj się dzieje. — Mówiąc to, Haruto wcisnął w jego rękę wypity do połowy kubek soku i poklepał prefekta po ramieniu. Potem minął go i wyszedł. 

Continue Reading

You'll Also Like

650 53 19
Jest rok 1416. Mieszkająca w koreańskim królestwie Joseon, młoda zielarka ze szlacheckiej rodziny postanawia pomóc pewnemu włuczędze. Co wyniknie z i...
29.1K 907 23
Harry jest pewien, że Draco jest jednym ze śmierciożerców, dlatego Hermiona zaintrygowana tym tematem postanawia śledzić ślizgona. Czy uda jej się go...
5.6K 417 58
Lubisz czytać wywiady z wattpadowymi twórcami? Jesteś fanem czyjejś twórczości i chciał(a)byś dowiedzieć się czegoś więcej o osobie, która napisała k...
7.9K 971 7
Odebrano mu ją. Uwięziono. Ukryto. Gdy Souline trafiła w ręce wroga, potwór czyhający pod skórą króla Ognia, wypełznął na wierzch. Ames zrobi wszystk...