22.Jad Agbaru.

2.7K 371 109
                                    

„Zwołanie komisji dyscyplinarnej w sprawie uczennicy Yashidy Hamer z rodu Błękitnej Róży odbędzie się 52/323". – Tak głosił tytuł na kartce, powieszonej na głównej tablicy w holu. Pierwsza cyfra określała dzień, a druga rok.

Yashida wpatrywała się w pozłacane litery jak zahipnotyzowana. Za plecami dobiegały ją śmiechy co bardziej złośliwych uczniów, obserwujących jej reakcje.

Tylko spokojnie, pomyślała, wyrównując oddech. Przecież doskonale wiedziałaś, że to się stanie, przecież doskonale wiesz, jaki padnie werdykt. Już możesz pakować walizki, to tylko kwestia kilku dni.

Odwróciła wzrok od ogłoszenia, które wystawiono publicznie. Takie były zasady Drapad, ale dla Yashidy to był kolejny cios. Co z tego, że uczniowie i tak wiedzieli o wszystkim, szepcząc po kątach? Publiczne uwiecznienie jej problemów było takie upokarzające.

Chciała wspiąć się po schodach na piętro, kiedy natknęła się na Igenę. Widok przewodniczącej Gappa mocną nią wstrząsnął. Od tamtego dnia, kiedy zuchwale opuściła stowarzyszenie, Igena raczej unikała rozmowy z nią, co Yashida tłumaczyła urażoną dumą, ale teraz spojrzenie starszej koleżanki wydało jej się szczerze zatroskane.

— Witaj, Yashido. Jak się czujesz? — zapytała. Jedną ręką obejmowała opasłe podręczniki, drugą zaś opierała o gałkę balustrady schodów, z których właśnie zeszła.

— A jak może czuć się osoba w mojej sytuacji?

Igena opuściła kąciki ust.

— Przykro mi z powodu tego wszystkiego.

Yashida odwróciła wzrok. Konfrontacja z Igeną była trudna. Igena zawsze wyglądała zachwycająco, jej blond włosy lśniły, a w niebieskich oczach kryła się pewność siebie, zarazem sposób bycia dziewczyny był naprawdę serdeczny, przez co zyskała sympatię większości uczniów. Igena miała ponadto pozycje i klasę, której obecnie Yashidzie zabrakło.

Na tę jedną, małą chwilę, Hamer znów zatęskniła za starymi marzeniami o byciu kimś, o byciu szanowaną i uznaną Mogami.

— Nic już nie da się zrobić. Skoro rozlałam wodę, nic dziwnego, że się na niej poślizgnęłam — wyraziła swoje myśli w słynnym, lapurskim powiedzeniu.

— Gdybyś chciała wrócić do Gappa, może mogłabym...

— Nie, Igeno. — Yashida przerwała jej, unosząc rękę. — Od początku semestru nic nie szło dla mnie dobrze. Byłam skazana na porażkę, podjęłam wiele złych decyzji, nie chcę być ratowana przez układy. Ale dziękuję.

Wydało jej się, że pierwszy raz Igena spojrzała na nią z podziwem.

— Wiesz, myślałam, że jesteś raczej... no cóż, małą, bogatą panienką, która grymasi, chociaż dostąpiła ogromnego zaszczytu, dostając się do Gappa. Teraz jednak widzę, że naprawdę masz własne zdanie i potrafisz się go trzymać do końca.

Yashida nie wiedziała, co na to odpowiedzieć. Gappa nigdy nie robiło na niej dużego wrażenia, chociaż dla Igeny pewnie znaczyło wszystko. Słowa pochwały ze strony przewodniczącej stowarzyszenia odebrała z zakłopotaniem.

— Tak... to nie było miejsce dla mnie. Mam nadzieję, że to rozumiesz i nie jesteś o to na mnie zagniewana.

— Początkowo byłam, przyznaję. — Igena skinęła głową. — Nikt nie odrzuca od tak członkostwa. Nie potrafiłam w to uwierzyć, a potem... potem przemyślałam całą sprawę. Zrozumiałam, jakie to musiało być dla ciebie trudne znaleźć się w Gappa bez powodu, do tego z polecenia osoby, o której nic nie wiesz i ja też nic nie wiem. Patrząc na to wszystko, miałaś pełne prawo odejść. Też bym tak postąpiła.

𝐌𝐎𝐆𝐀𝐌𝐈 - Taniec WiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz