19.Oszustka.

2.7K 356 84
                                    

Nauki tańca z Alvem były najprzyjemniejszymi momentami jej życia. Uczył ją zupełnie inaczej niż nauczyciele akademii. Nie oceniał, kiedy popełniała błąd, kiedy nogi plątały jej się niezgrabnie po parkiecie, a czasami grawitacja była tak silna, że nie potrafiła wzbić się w powietrze nawet kilka centymetrów. Wtedy pozwalał jej tańczyć na ziemi, a jego oczy nawet na moment nie traciły tej cudownej czułości, gdy na nią patrzył.

Czując się bezpiecznie w jego towarzystwie, Yashida szybko poczyniła odpowiednie postępy. Jej życie zatem dzieliło się między zajęcia w akademii, kiedy to tańczyła wybitnie za pomocą pasa, zachowując wszystkie pozory, a wieczory, kiedy wymykała się do Alva i tańczyła naprawdę.

Było coś wyzwalającego w tym, że prefekt widział ją prawdziwą w tańcu, może niezbyt utalentowaną, ale tańczącą z sercem, bo przede wszystkim tego ją nauczył, że tańczyć może każdy, bez względu na talent czy jego brak. Taniec miał być radością, ruchy miały wyrażać ludzkie myśli i uczucia.

Salę opuszczonego teatru wypełniały ich radosne śmiechy, które echem wznosiły się ku górze i przylegały do sklepienia niczym duchy, które miały tu pozostać, jako echo historii ich obojga. Jeżeli ktoś za kilka lat niechcący zapląta tu swoje kroki, może usłyszy, jak przeszłość szepcze mu do ucha o parze kochanków, którzy kradli swoje chwile wbrew światu.

Ale na razie była to dla nich teraźniejszość, a mocne dłonie Alva pewnie prowadziły ją w tańcu. Z czasem nauczyła się sama nadawać mu rytm, wyznaczać kolejne ruchy i zmuszać Alva, by to on podążał za nią.

Pierwszy raz w życiu naprawdę czerpała radość z bycia tancerką. Nie obowiązywała już reguła, że jako Błękitna Róża musi sprostać odpowiedzialności honoru i nie zawieść swojej rodziny.

Pamiętała, jak pełna była marzeń, gdy pierwszy raz zjawiła się w Drapad. Wypełniało ją przekonanie, że bez trudu osiągnie wszystko, co jej przodkowie. Jej serce było pyszne, ale dostała surową nauczkę.

Dzisiaj była już nową osobą, a taniec znaczył w jej sercu zupełnie coś innego.


***

Nieuchronnie zbliżał się termin przedstawienia. Tego wieczoru, bardziej niż zwykle myliła kroki, a jej myśli ulegały niechcianemu rozproszeniu. Nigdy nie tańczyli do muzyki, ale nauczyła się słuchać ją sercem, teraz jednak jej serce wygrywało melodię strachu.

— Zróbmy sobie przerwę — polecił Alv. Była zdziwiona, że się zatrzymał, ale nie protestowała. Wiedziała, że to nie ma sensu. Nie dzisiaj, kiedy taniec, zamiast radości, przypominał jedynie o tym, o czym chciała zapomnieć.

— Przepraszam — powiedziała nerwowo. — Wciąż myślę o Zimowej Królewnie. Przyjdzie tyle gości, będzie też moja rodzina. — Mówiła, wyobrażając to sobie przed oczyma jak najczarniejszy z koszmarów. — A ja zatańczę przed nimi, jako oszustka. Alv, ja nie mogę tego zrobić! — Załamana, usiadła na krawędzi sceny, wbijając dłonie we włosy.

Usiadł obok. Deski lekko zaskrzypiały pod naciskiem jego ciała. Po chwili to znajome, ciepłe ramie otoczyło ją z bliska.

— Yashido... — Lubiła, kiedy wymawiał w ten sposób jej imię. Tak łagodnie i ostrożnie. Zmusiła się, by podnieść wzrok. Prefekt uśmiechał się z rozbawieniem. — Czujesz taniec inaczej niż inni. Kocham patrzeć, jak tańczysz.

— Co ja mam robić, Alv? — Spojrzała na niego desperacko. — Popełniłam błąd. Nigdy nie powinnam zakładać tego pasu. Byłam taka arogancka, nie chciałam przyznać się do porażki. Naprawdę nisko upadłam.

𝐌𝐎𝐆𝐀𝐌𝐈 - Taniec WiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz