35.Uwięziona.

2K 312 62
                                    

— Yashido...

Haruto wciąż spoglądał na jej nieruchome ciało i pełne lęku spojrzenie. Po chwili usłyszała, jak z korytarza dobiegają głosy. Jeżeli znajdą tu Haruto, będzie po nim. Nie zdołałaby wytłumaczyć rodzinie, że jest jej przyjacielem.

— Uciekaj...

— Nie bez ciebie.

Wstrzymała oddech. Rozległ się strzyk przekręcanego zamka. Zimny pot spłynął jej wzdłuż pleców. Nim otworzyły się drzwi, chwyciła chłopaka za rękę i w ułamku sekundy oboje znaleźli się na balkonie.

— Trzymaj się mnie mocno — polecił Haruto i natychmiast przeskoczyli przez balkon, rzucając się w powietrze. Sar bez wysiłku zdołał unieść ich oboje i zapewnić miękkie lądowanie, ignorując za plecami rozzłoszczone krzyki.

— Łapać go! Natychmiast!

— Haruto...

— Zaufaj mi — powiedział tylko i pociągnął ją w kierunku sadu, do którego wcześniej nie miała wstępu. Przebiegając przez furtkę, zanurzyli się między drzewami, roztaczającymi słodko-owocowy zapach jabłek i gruszek.

Słyszała za sobą ujadanie psów, zmieszane z krzykami ludzi. W całym domu pozapalano światła, także tereny wokół posesji zajaśniały oślepiającym blaskiem.

Nagle jeden z psów podbiegł i ugryzł ją w kostkę. Krzyknęła, upadając jak długa na ziemię. Nie miała na sobie niczego oprócz nocnej koszuli i skarpetek, więc ból promieniście przeszył jej nogę.

Haruto kopnął psa. Jego skowyt rozbrzmiał w powietrzu.

— Wytrzymaj — szepnął, zmuszając ją do stanięcia w pionie i bez wahania pociągnął ją kolejny raz ze sobą. Nie protestowała. Znała te psy od dziecka, jak jeszcze były szczeniętami. Dlaczego ją ugryzły? Czy jeden rok może sprawić, że zwierzę zapomni znajomą osobę?

— Yashido, wracaj! — Usłyszała z oddali głos Ragiego. Na moment poczuła wahanie. Czy miała obawiać się własnej rodziny? Nie zwolniła jednak. Haruto nie pozwoliłby jej na to tak czy siak.

Z sadu wybiegli na otwarte łąki wzgórz. Haruto ciągnął ją w stronę rzeki. Miał nadzieję, że dzięki temu psy zgubią trop. Sama też by tak postąpiła. Mimo to musiała obejrzeć się w stronę domu, który w nocnej ciemności jaśniał jak ogromna lampa.

Rzeka płynęła w dole wioski, w powietrzu szybko dało się słyszeć jej szum i specyficzny zapach. Przy brzegu stał wodny tartak, którego zębate koło przewalało masę cieczy, tworząc wodospad.

Po chwili było tak głośno, że gdyby Haruto się odezwał, nie zrozumiałaby go. Wpadli go spienionej wody, rozchlapując ją ciałami.

Parę razy omal nie potknęła się o kamienie na dnie, ale Haruto trzymał ją tak mocno, że szybko odzyskiwała równowagę.

Dopiero gdy znaleźli się po drugiej stronie zrozumiała, że po policzkach cieknął jej łzy.

— Haruto...

— Niedługo będziesz bezpieczna. Kawałek stąd jest stacja i ostatni, nocny pociąg przed świtem. Damy radę.

Chciała w to wierzyć, ale ujadanie psów wciąż było słyszalne, nawet jeżeli dobiegało z oddali. Miała wrażenie, że ucieka przed widmem, nie przed własną rodziną. Tylko tak mogła wmówić sobie, że to ma sens, że sens jest zaufać Haruto.

Nim wbiegli na ulicę miasteczka, drogę przeciął im Ragi, wyłaniając się zza najbliższego budynku, siedząc na grzbiecie masywnego konia.

Którędy jechał, że znalazł się tutaj przed nimi?

𝐌𝐎𝐆𝐀𝐌𝐈 - Taniec WiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz