7.Kartki na drzwiach.

3K 399 60
                                    

Dopiero po chwili dotarło do niej, że od jakiegoś czasu stoi nieruchomo. Haruto spokojnie czekał na reakcje z jej strony, ona zaś miała tylko pustkę w głowie. Otworzyła usta, popatrzyła na niego niedowierzająco i wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk.

— No co? Odebrało ci mowę? — Żart ze strony chłopaka przelał czarę goryczy.

Rzuciła się na niego z pięściami, zadając niekontrolowane ciosy w jego klatkę piersiową.

— Ty łajdaku! Coś ty mi zrobił!? Jak mogłeś? Jak mogłeś ty... ty... — Wpatrywała się w niego płonącymi z wściekłości oczami, a każde pojedyncze słowo rosło w jej gardle, powodując ból. — Oddaj mi go, słyszysz? Oddaj mi go!

Trzymała go kurczowo za materiał koszulki i miała ochotę wytrząsnąć z niego to, co jej odebrał. Tymczasem on podniósł brwi, uśmiechnął się kpiąco, po czym wybuchnął głośnym śmiechem.

— Matko, ty naprawdę w to uwierzyłaś?!

Zamilkła i spojrzała na niego bezradnie. Nic z tego nie rozumiała, Haruto zaś pokręcił głową z politowaniem.

— Ja tylko żartowałem, rozumiesz? Naigrywałem się z ciebie, a ty to tak po prostu kupiłaś. Serio uważasz, że mogłem ukraść ci talent? Myślisz, że wiedziałbym, jak to zrobić? Chętnie poznam sposób — prychnął — Jesteś tak zdesperowana, że wierzysz w rzeczy niemożliwe. Przykro mi to mówić, ale twoje beztalencie jest wrodzone. To nie moja wina.

W tym momencie roześmiała się. Wyraźniej niż kiedykolwiek dojrzała własną głupotę. Uśmiech Haruto i przepełnione kpiną oczy bolały ją do żywego. Pozwoliła mu zrobić z siebie idiotkę, a teraz miał powód, by natrząsać się z niej do końca edukacji w Drapad.

Ale bolała ją też myśl, że tak bardzo potrzebowała wyjaśnienia na własną niemoc w tańczeniu. Chyba naprawdę chciała, żeby ktoś ukradł jej talent i to stanowiło wyjaśnienie wszystkich jej porażek. Coś, co zostało skradzione, zawsze da się przecież odzyskać. To, czego się nigdy nie miało, już nie będzie nasze. Oto bolesna prawda.

A jednak tak dosadny żart Haruto sprawił, że całe napięcie zeszło z niej jak płachta. Wrodzone beztalencie, tak można to chyba zgrabnie ująć i nie wiedzieć czemu rozbawiało ją to łez.

— Masz racje. — Kiwnęła głową, drapiąc się po skroni. Uwierzyła w to głupie podkradnięcie talentu, chociaż nigdy o czymś takim nie słyszała. — To nie jest mój najlepszy dzień.

— Możesz już sobie iść. Dla mnie ten dzień był przyjemny, dopóki się nie zjawiłaś.

Popatrzyła na Haruto w milczeniu. Na ciemne włosy smagające go po policzkach, na przenikliwość jego spojrzenia, na surowość wyrazu jego ust, kciuki sztywno zaczepione o krawędzie kieszeni spodni.

Zrozumiała, że nie potrafi go zrozumieć.

— Skreślasz ludzi, zanim ich poznasz? — Uniosła dziarsko podbródek. — Jesteś draniem.

Zareagował krzywym uśmieszkiem.

— Nigdy się tego nie wyparłem. — Wzruszył ramionami. — Jeśli uważasz, że złamię ci serce, to właśnie tak będzie. Słuchaj swojej intuicji, ona dobrze ci radzi. Gdy na ciebie patrzę, to mam ochotę cię skrzywdzić.

Przełknęła ślinę. Ponad ich głowami do lotu poderwał się ptak. Jego cień przesunął się po trawniku, a powietrze rozdarł głośny skrzek. Ptak, jak się pojawił, tak zniknął, pozostawiając po sobie martwą ciszę.

Nagle strzeliły fontanny. Były uruchamiane automatycznie o stałej porze. Szumiące pióropusze pieniącej się wody.

— Za co? — Uniosła brwi, zdobywając w sobie nagle odwagę. — Chyba mam prawo wiedzieć?

𝐌𝐎𝐆𝐀𝐌𝐈 - Taniec WiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz