8.Ryzykowna propozycja.

3.2K 396 38
                                    

Dewi grała na pianinie. Spod jej palców ulatywały delikatne tony klasycznej melodii. Te dłonie były bez wątpienia nośnikiem wielkiego talentu. Płynnie prześlizgiwały się po białych klawiszach, wypełniając pokój dogłębnym spokojem.

Pousadzane na sofach przyjaciółki słuchały jej jak zaczarowane. Dewi uwielbiała takie chwile. Bycie w centrum uwagi należało do rzeczy, którym była przeznaczona. Oto nie tylko przejawiała talent wielkiej tancerki na miarę Błękitnej Róży, ale udowadniała, że drzemią w niej różne możliwości.

Zahipnotyzowane spojrzenia koleżanek, ich uszy, chłonące melodię pianina, sprawiały, że Dewi na kilka minut stawała się kimś w rodzaju zaczarowanej nimfy, która włada potężną mocą.

Pokój muzyczny w Eteonie należał bezprecedensowo do niej. Chociaż żaden regulamin nie wyjaśniał tej sprawy, Dewi czuła się jego pełnoprawną właścicielką.

Tonął właśnie w promieniach poranka. Przez uchylone okno wdzierał się trel ptaków. Jakże pasował do melodii pianina! Oto kolejny dowód na to, że wszechświat miłuje muzykę Dewi, łącząc się z nią w jedności poprzez matkę naturę.

Cudowna chwila trwałaby nadal, gdyby nie przerwało jej gwałtowne otwarcie drzwi. Dewi ze złością urwała melodię w połowie, spoglądając z wyrzutem na bezczelnego intruza w progu pomieszczenia.

— Droga kuzynko, a cóż to za maniery? — spytała lodowato.

Wzrok Yashidy tonął w mroku. Puściła dłoń z klamki i pewnym krokiem weszła do środka, mając czelność jeszcze wydać stanowczy rozkaz jej przyjaciółkom.

— Wyjdźcie, chcę porozmawiać z Dewi na osobności.

Uczennice popatrzyły na siebie z konsternacją, a potem na swą boginię, niepewne, co powinny zrobić. Kiedy jednak Dewi nieznacznie skinęła głową, wszystkie podniosły się z gracją i opuściły pokój muzyczny.

W tym czasie Dewi ze stoickim spokojem zamknęła klapę pianina i przekręciła się na stołeczku, by mieć Yashidę na wprost siebie.

— Tryskasz fatalnym humorem. Od kiedy to wolno ci rozkazywać moim przyjaciółkom?

— Od kiedy stałaś się moim prześladowcą! — Niebieska karteczka wylądowała na wieku pianina tak, by Dewi mogła zobaczyć widniejący na niej napis: „Zgiń!".

— Co to ma znaczyć? Czego chcesz? — Odpowiedzią było lekceważące wzruszenie ramion.

Yashida zacisnęła dłonie.

— Naprawdę nie zamierzasz się przyznać? — prychnęła rozłoszczona. — Co z godnością Błękitnej Róży? Wiem, że to twoja sprawka! Nawet nie próbuj mydlić mi oczu!

Przez chwilę na twarzy kuzynki utrzymywało się napięcie, wola walki, skupiona w zaciętym spojrzeniu, które nie zamierzało pokazać słabości. Potem jednak rozluźniła się i przyjęła inną taktykę.

— Cóż, może to faktycznie było nierozsądne, lecz musiałam dać ci nauczkę.

Yashida wpatrywała się w kuzynkę z rosnącym niedowierzaniem. Za drzwiami rozległ się dzwonek wzywający na śniadanie.

— Nauczkę?! — Podniosła głos ze zdziwieniem. — Dla mnie to bardziej groźba! Mogę wiedzieć, za co mnie karzesz?!

Dewi uśmiechnęła się półgębkiem.

— Za to, że zawsze dostajesz więcej, niż ci się należy. — Nie zamierzała krzyczeć, wciąż zachowywała się z gracją godną damy. Przejechała palcem wskazującym po wieku pianina, ścierając z niego niewidzialny pyłek.

𝐌𝐎𝐆𝐀𝐌𝐈 - Taniec WiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz