24.Połamane kawałki świata.

2.7K 361 129
                                    

Yashida nie mogła przestać zachwycać się sukienką. Była przepiękna, dokładnie w jej stylu. Miała odcień indygo, srebrzysty połysk i wiązanie na szyi zamiast ramiączek. Kiedy dziewczyna przywdziała ją na siebie, kreacja spłynęła po jej ciele aż do kostek jak delikatna fala. Nie ważyła praktycznie nic, równie dobrze Hamer mogłaby mieć na sobie powietrze. Dolna cześć sukienki układała się w kielich tulipana, co było absolutnym krzykiem mody w Drevetcie. Nieraz dziewczyna widziała eleganckie damy ubrane w ten sposób z dodatkiem szerokiego kapelusza z pawimi oczkami.

A teraz miała na sobie coś podobnego. Do tego kolię pereł, białe rękawiczki po łokieć oraz pasek do sukienki, który z tyłu wiązało się w kokardę. Na głowę zaś diadem z białych cyrkonii.

Oglądając diadem pod światło, zastanawiała się, jakim cudem ciocie było stać na coś takiego. Nawet jeżeli wydatki pokrył także ojciec, diademy były niezwykle drogie, ponieważ każda cyrkonia była układana ręcznie.

Patrząc w lustro, spoglądała w odbicie księżniczki. Plecy miała odsłonięte, co odkrywało jej wystające łopatki, ale i tak wyglądała cudownie. Na hucznych balach w stolicy Lapur takie przepiękne, szeleszczące suknie to był chleb powszedni. W kompozycji tradycyjnych tańców bale te zyskały ogromną renomę. Bywanie na nich było statusem prestiżowym, zarezerwowanym głównie dla elity. Ci zaś trzymali z Cesarzową.

Ród Błękitnej Róży stał na półce wysoko postawionych rodów, ale Yashida nie pamiętała, aby ojciec kiedykolwiek uczestniczył w jakiś balach lub innych wydarzeniach roku w Drevetcie. Nawet ciocia żyła z dala od blasku stolicy.

Być może matka, jeszcze zanim stała się jej mamą, wiodła życie, o jakim Hamer nawet się nie śniło. O tak! Mama z pewnością była duszą towarzystwa. Ojciec tak mało jej o niej opowiadał, prawie wcale, ale na zdjęciu od dyrektorki widziała doskonale z twarzy matki, jaką była osobą. Ten figlarny błysk w oku, ten zachwycający, pewny siebie uśmiech, ta poza do zdjęcia, która wyrażała osobę świadomą siebie – to wszystko dało Yashidzie wiarę, że jej matka była kimś.

— Podoba ci się, mamo, prawda? Na pewno podoba — westchnęła, gładząc fałdy sukni, w której czuła się, jakby przywdziała drugą skórę. Każda dziewczyna marzy czasem, by wyglądać w ten sposób i tańczyć na balu, aż nastanie świt. Yashida nie była wyjątkiem.

Obróciła się kilka razy, aż sukienka zawirowała wokół jej nóg. Na stopach miała atłasowe pantofelki na płaskim obcasie. To był warunek Drapad: dziewczęta nie mogą nosić szpilek, regulamin akademii uznawał coś takiego za wysoce wulgarne.

Kilka pełnych obrotów, aż uświadomiła sobie, że nie jest w pokoju sama.

— Alv. — Uśmiechnęła się do prefekta. Stał w progu ubrany w smoking, co wywierałoby większe wrażenie, gdyby na co dzień także nie nosił się elegancko. Ale Yashida pomyślała, że mężczyzna jest niesamowicie przystojny. Zwłaszcza że nieco wygładził włosy.

— Przepraszam, zazwyczaj nie podglądam, ale tym razem... — Zlustrował ją zachwyconym wzrokiem od góry do dołu. — Brak mi słów.

Uśmiechnęła się szerzej, odsłaniając zęby.

— Masz tupet, mój drogi. Wiesz, że ktoś mógł zobaczyć, że wchodzisz do mojej sypialni? — powiedziała to żartem, ale zadbała, by w jej głosie pojawił się ton nagany.

— W takim zamieszaniu? — Alv uniósł powątpiewająco brwi. — Nie wydaję mi się. To jedyna chwila, kiedy mogę okazać ci, co czuję. Przez resztę wieczoru będę zmuszony trzymać się na uboczu. Wyobrażasz sobie większą torturę? — Mówiąc to, zbliżył się do niej i złapał ją w pasie. Jedno pociągnięcie ku sobie i znalazła się przy samym jego torsie. Bez wahania zarzuciła mu ręce na ramiona. Pachniał perfumami z wysokiej półki.

𝐌𝐎𝐆𝐀𝐌𝐈 - Taniec WiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz