36.Wymiana.

2.2K 352 44
                                    

Minuty zmieniły się w godzinę, a godzinę w wieczność. Yashida porzuciła wszelki racjonalizm i uwierzyła, że tkwi w piwnicy nieskończone wieki, dawno zapomniana i porzucona.

Jedynie odgłosy, dobywające się nad jej głową zdradzały, że życie w rodzinnym domu wciąż się toczy i sądząc po wzburzonym tonie rozmów, dość nerwowo.

— Dlaczego jeszcze nie mamy żadnych wieści o Felise? — Słyszała głos ojca.

— Nie chcę nawet myśleć, że mama nie żyje. — Głos Tana.

— Nie piernicz głupot, Tan! Wkrótce dostaniemy wieści! — Głos Ragiego.

Yashida nie tylko czuła tępy ból głowy, ale odezwała się także jej ugryziona przez psa kostka, której rana zaczęła ropieć i śmierdzieć. Poruszanie nogą stało się uciążliwe.

Nagle drzwi drgnęły i na schody wylał się snop światła dziennego, który oślepił zmęczone oczy dziewczyny. Kroki zdradziły, że oto nadchodzi posiłek.

Tym razem został dostarczony przez Tana, co postanowiła wykorzystać.

— Ile dni minęło, Tan? Błagam, powiedz mi.

Kuzyn spojrzał na nią litościwie. W przeciwieństwie do Ragiego miał więcej serca i czasem wydawało się, że widzi w jego oczach poczucie winy.

— Pięć dni.

Uniosła brwi. Pięć dni! Spędziła całe pięć dni w tym zatęchłym miejscu!? Była pewna, że pięć miesięcy.

— Kiedy mnie wypuścicie?

— Wiesz, że nie wolno mi z tobą rozmawiać. — Tan zerknął na nią błagalnie.

Do oczu napłynęły jej łzy.

— Haruto...

— Nie pytaj o nic. — Przerwał jej, unosząc rękę. — Nie mamy wyjścia, Shido. Jest mi naprawdę przykro, ale musimy odzyskać Dewi i mamę.

Zanim zdążyła zapytać, co to znaczy, Tan zostawił na podłodze tace z jedzeniem i pośpiesznie zniknął. Piwnica na powrót zapełniła się półmrokiem.

Yashida podwinęła pod twarz kolana i zaniosła się którymś z kolei już płaczem, a łzy płynęły obficie, jakby nie potrafiła ich wyczerpać.

Była traktowana, jak zwierzę w klatce. Karmione, ale zostawione na niełaskę samotności i strachu. Nie przebierała się od dłuższego czasu, nie myła się, załatwiała się do wiadra, które zawsze pod wieczór wynosił ktoś z rodziny, oddając opróżnione.

Nie mogła uwierzyć, że ktoś musi oglądać jej fekalia. Nigdy nie czuła się tak bardzo upokorzona. Wolałaby sto razy bardziej przechodzić nieudane próby eliminacyjne i dostawać się do grupy brązowej i raz jeszcze przeżywać ogólną pogardę i wyśmianie ze strony rówieśników, niż doświadczać odrzucenia ze strony najbliższych.

Kiedy już straciła siły na płacz, przyciągnęła do siebie tacę z jedzeniem, po czym od razu chwyciła za kubek z wodą, łapczywie pijąc.

Dostawała posiłek raz dziennie i niestety niezbyt dużo wody, przez co przeważnie odczuwała silne pragnienie.

Na jedzenie nie spojrzała. Nie zdołałaby przełknąć ani kęsa.


***

Nie była pewna, ile minęło dni, gdy w końcu usłyszała zamieszanie, a potem ktoś otworzył drzwi z poleceniem.

— Weź ją i dobrze trzymaj!

𝐌𝐎𝐆𝐀𝐌𝐈 - Taniec WiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz