mira al cielo amor [zakończon...

Oleh ameliaescritoraa

15.7K 939 765

Osiemnastoletnia Susan przyjeżdża na studia do Walencji w słonecznej Hiszpanii. Już od samego początku czuje... Lebih Banyak

Postacie poglądowe.
Dedykacja.
Playlista
Prolog.
1. Más despacio, porfi.
2. Inna aura.
3. A więc nie prawniczka.
4. Nie poddawaj się rybko.
5. Musisz iść na tą imprezę.
6. Zamierzam zagrać w jego grę.
7. On rządzi i oczekuje uznania.
8. Poradzę sobie sama.
9. Siniaki na duszy.
10. Szantaż to jedyne wyjście.
11. Pragniesz tego chaosu.
12. Najcenniejsze dzieło.
13. Zadziorna jak na księżniczkę.
14. Dlaczego nic nie pamiętam?
15. Wirujący świat.
16. Jaque mate kolego.
17. Nie jestem w stanie odpuścić.
18. Anemony i węże.
19. Chcę poznać całą prawdę.
20. Jesteś moim ognistym słońcem.
21. Moja królowa.
22. Połowa mojego serca.
24. Family friendly.
25. W naszym wydaniu.
26. Słodka tajemnica.
27. Małe dziecko.
28. W roli głównej.
29. To zawsze były jej oczy.
30. Przepadłam już na zawsze.
Epilog.
Podziękowania

23. Ona pamięta.

193 11 7
Oleh ameliaescritoraa


Nicolás' POV

Po kolejnym intensywnym dniu spędzonym w firmie Susan, razem odpoczywamy na w połowie zrobionym przez nas ogródku. Popijamy ciepłe kakao z piankami i siedzimy blisko siebie przykryci miękkim szarym kocem. Tak blisko, że czuję bijące od niej ciepło powodujące gęsią skórkę w miejscach, w którym się stykamy. Wokół nas roznosi się przyjemna cisza, a oświetlona ulica dodaje dodatkowego uroku tej chwili. Zerkam po raz kolejny na już teraz blondynkę siedzącą obok mnie i zastanawiam się czym zasłużyłem na to, aby mieć ją w swoim życiu. Mimowolnie się uśmiecham. Sprawia, że nawet chłód grudniowego powietrza mi nie przeszkadza. Z nią u swego boku czuję się tak jakbyśmy zbudowali swoją własną bezpieczną bazę i czas się w niej zatrzymał. Jestem tylko ja i ona. Susan i Nicolás. Dziewczyna lekko się porusza jakby właśnie przeszedł ją zimny dreszczy. Bez zastanowienia przyciągam ją do siebie i obejmuję szczelniej kocem.

- Jeśli ci zimno to powiedz - szepczę jej do ucha - Możemy wrócić do domu albo doniosę kolejne koce. Nie możesz mi się tutaj rozchorować, mi reina.

- Nie o to chodzi - odpowiada również cicho.

- To wytłumacz mi w takim razie co się dzieje - marszczę brwi delikatnie zaniepokojony.

Naprawdę ostatnio się bardzo dużo stało w naszych życiach i wolę, aby podejmowała próby uporządkowania tego wszystkiego, jeśli tylko ma taką sposobność. Zawsze będę dla niej do dyspozycji.

- Skłamałam, gdy powiedziałam dzisiaj, że chcę posiedzieć sama w pracowni, aby zaprojektować nowe ubrania - pociąga delikatnie nosem i upija spory łyk kakao. Nie wchodzę jej w słowo wiedząc, że zaraz coś doda. - Tak naprawdę miałam wtedy swoją pierwszą sesję terapeutyczną.

Wzdycha, a ja poczułem jakby nagle uleciało ze mnie całe powietrze. Oczyszczam gardło i delikatnie głaszczę ją po głowie w uspokajającym geście. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić co musiała czuć, ale zarazem czuję dreszcz ekscytacji spowodowany faktem, że zaczęła działać.

- Bardzo dobrze, że miałaś sesję dzisiaj - mówię, a szczęście w moim głosie jest niemal namacalne - To odważny krok i niesamowicie się cieszę, że to zrobiłaś. Pamiętaj, że zawsze będę ciebie wspierać.

Po chwili czuję jak Susan lekko wtula się w moją pierś. Jej ramiona zaczynają drżeć. Nie wiem czy to z zimna, emocji czy dlatego, że zaczęła płakać. Nagle milion małych igiełek próbuje przekuć moje płuca.

- Myślałam, że będziesz zły, że tobie nie powiedziałam - ponownie pociąga nosem.

Moja twarz tężeje, a oddech zamiera. Cały sztywnieje, umysł staje się nieużyteczny, a najgorsza jest jedna myśl. Do czego ja doprowadziłem? Przełykam rosnącą gulę w gardle.

- Nie chcę, abyś choć jeszcze raz pomyślała w ten sposób - lekko rozplątuje jej włosy - Nic co robisz nie powinno mnie doprowadzać do gniewu, a jeśli tak się dzieje to jest to tylko i wyłącznie mój problem i moja wina. Bardzo się cieszę, że poszłaś na terapię i nieważne czy byś mi o tym powiedziała czy nie, mam nadzieję, że ci to pomoże.

Susan wzdycha jakby z ulgą, a mi spada kamień z serca.

- Po prostu tak wiele się teraz dzieje, nie jestem w stanie za tym wszystkim nadążyć. - ociera swoje łzy - Ale nie chcę żyć przeszłością. Wpadłam na pomysł, aby zamknąć pewien etap w swoim życiu, tylko że musi on poczekać do momentu, w którym odbędzie się pokaz nowej kolekcji.

Zerkam na nią przelotnie, a na moich ustach ponownie pojawia się uśmiech.

- Czemu tak tajemniczo? - dopytuję powstrzymując śmiech.

- Nigdy ci o tym nie mówiłam, ale - poprawia swoją pozycje na wygodniejszą, zakładam kosmyk rozjaśnionych włosów za ucho - Kiedyś, gdy byłam młodsza pomogłam jednej osobie.

Zaczyna, ale szybko widzę, że jest to dla niej trudny temat, ponieważ zaczyna skubać paznokcie i marszczy brwi. Delikatnie biorę jej ręce w swoje i układam sobie jej głowę z powrotem na swoim ramieniu.

- Jakiś chłopak stracił przytomność, a drugi nie bardzo wiedział, jak mu pomóc. W gruncie rzeczy był po prostu zbyt wstrząśnięty, żeby zrobić cokolwiek - bierze głęboki oddech - Zadzwoniłam na pogotowie i zaczęłam go reanimować, natomiast ten drugi chłopak ciągle tylko płakał i wypowiadał nieskładne zdania, ale nie o to tutaj chodzi. Po odjeździe karateki z nieprzytomnym chłopakiem musiałam poczekać z tym płaczącym chłopakiem, aż ktoś po niego przyjedzie. Czułam się wtedy taka bezradna, ponieważ nie wiedziałam, jak mogę jemu pomoc albo go uspokoić. - odwraca się w moja stronę i oblizuje spierzchniętą wargę - Jeśli ty się teraz czujesz tak jak ja wtedy, to chcę ci tylko powiedzieć, że będzie dobrze.

Kiwam głową jak w transie. Ona pamięta, ale nie wie, że to ja. Ona to pamięta. Czuję jak cała krew odpływa mi z twarzy. Czuje się sparaliżowany. Powinienem jej powiedzieć? Biorę głęboki oddech i zatapiam się w tych pełnych współczucia zielonych oczach. Pod wpływem emocji całuje ją w czoło. Do moich oczu napływają łzy, ale udaje mi się je powstrzymać. Po moim ciele rozlewa się przyjemne ciepło. Jedyne co wiem to to, że chce zatrzymać tą dziewczynę do końca mojego życia. Susan jakby na moment sztywnieje.

- Wiem, że nie uda nam się naprawić wszystkiego od razu, ale chciałabym spróbować z tobą od początku - wzdycha i ponownie zmienia pozycje siadając na mnie okrakiem. - A więc ja zadaję pytania, a ty odpowiadasz na nie szczerze.

Patrzy na mnie z pokerową miną, ale odczytuje ja jako jeden zły ruch, a będzie po tobie. Zgadzam się wiedząc, że i tak nie mam żadnego innego wyjścia. Jeżeli warunkiem jest, aby ją zatrzymać bycie szczerym to zrobię to z ogromna chęcią. Jednak wiem, że nie będzie to łatwy proces.

- Gotowy? - dopytuje i opiera swoje drobne dłonie na moich ramionach, a ja okrywam nas szczelniej kocem.

- Tak. - przechodzi do pierwszego pytania.

- Dlaczego taki jesteś? - marszczę brwi, ale dziewczyna szybko prostuje to co ma na myśli - Kontrolujący, bardzo szybko się denerwujesz, gdy coś nie idzie po twojej myśli i bardzo duża rzeczy, które mnie dotyczą zatajasz.

Wydaje lekki pomruk i odchylam głowę przymykając oczy. Wiedziałem, że nie będzie łatwo, ale nie sądziłem, że zaczniemy z takiego kalibru. Ale muszę to jakoś przełknąć. Dla nas.

- Podejrzewam, że duży wpływ na to kim jestem z charakteru ma związek z moim wychowaniem jako członka rodziny królewskiej, przyszłego następcy tronu, ale też kiedyś nie udało mi się pomóc jednej osobie, a tym razem nie chcę tego spieprzyć.

- Komu nie udało ci się pomóc? - dopytuje, a ja czuję coraz większy uścisk w piersi. Susan lekko głaszczę mnie po policzku przywołując z powrotem na ziemię.

- Mojemu najlepszemu przyjacielowi - szepczę te słowa, aż w końcu coś we mnie pęka, a w moich oczach znowu pojawia się łzy.

- Przykro mi - szepcze i aby odwrócić moją uwagę łączy nasze usta w krótkim pocałunku - Przykro mi, że akurat ciebie to spotkało.

- Był uzależniony - nie jestem w stanie skończyć zdania, mój głos załamuje się w oliwie wypowiedzianych słów i nie jestem w stanie kontynuować dalej. - Możemy zmienić troszeczkę temat?

- Jasne, ale nie obiecuję, że będzie przyjemniejszy - wygląda jakby kwestionowała swoją decyzje czy przepytywanie mnie było dobra opcją, ale po chwili powraca jej zacięta mina.

- Po tym czego się dopuściłem, nie liczę na to - posyłam jej żartobliwy uśmiech dając w ten sposób znak, że może kontynuować przesłuchanie.

- Dlaczego nie chcesz ze mnie zrezygnować?

Po raz kolejny sprawia, że czuję się zamurowany. Patrząc prosto w jej oczy nie jestem w stanie wypowiedzieć jednoznacznej odpowiedzi. Albo odpowiedzi, której oczekuje. Prawda jest taka, że ja sam do końca nie wiem. Porostu nie mogę.

- Może dlatego, że gdy ciebie przy mnie nie ma nie potrafię funkcjonować. Czuję się zagubiony. - wzruszam lekko ramionami, ale staram się bardziej otworzyć zauważając, że taka odpowiedz ją nie satysfakcjonuje - Uwielbiam się z tobą drażnić, uwielbiam twoje poczucie humoru, to jaka jesteś otwarta na świat, i mimo że przeżyłaś piekło wciąż ufasz ludzi. Chcesz od życia czegoś więcej niż zaplanowało dla ciebie. Podoba mi się osoba, którą przy tobie się staję.

- Ja... - urywa swoją wypowiedź. Przeskakuje swoim spojrzeniem po całej mojej twarzy, ale unika oczu. Delikatnie chwytam jej podbródek, aby zmusić ja do złapania kontaktu wzrokowego. - Naprawdę widzę twoja zmianę i chce w nią wierzyć, ale musisz wiedzieć, że mimo iż zaczynamy od nowa, nabranie zaufania do ciebie chwilę potrwa i może runąć w każdym momencie.

- Rozumiem - w moim gardle pojawia się gula przerażenia i rozpaczy na jej wahania - Chcę, abyś poznała tą moją najlepszą część, a dam ci tyle czasu, ile tylko zechcesz.

Wzdycha jakby w końcu zebrała wszystkie swoje siły i dokonała tej ostatecznej decyzji.

- Udowodnij mi to - teraz patrzy tylko i wyłącznie w moje oczy. Jest zdeterminowana i nie odpuści - Nie chcę słyszeć tylko twoich słów, chcę zobaczyć twoje działanie.

- Powiedz mi co mam zrobić - odchyla się na kanapie, a włosy na moim karku stają dęba. Robimy to. Dała mi szansę, aby naprawić to co zniszczyłem.

- Usuń filmik, którym mnie szantażowałeś ze wszystkich urządzeń - jej głos lekko drży, a skóra pokrywa się gęsia skórką. - Nie chcę widzieć ani jednej kopii tego co zaszło na tamtej imprezie. Nigdzie.

- Dobrze - kiwam głową rozumiejąc co mam zrobić.

W następnej chwili loguję się na swojego laptopa i usuwam dwie kopie filmiku. Jedną z chmury, a drugą z plików. Susan bacznie obserwuje każdy mój ruch i lekko przygryza dolna wargę mając zaciśnięte dłonie pod piersiami. Jednak przede mną czeka jeszcze trudniejsze zadanie niż samo usunięcie kopii z mojego laptopa. Muszę przekonać zarządcę bezpieczeństwa z pałacu do usunięcia jego kopii filmiku. Mimo że nie sądzę, iż z pasji w ogóle sięgnąłby po niego, to wolałbym mieć pewność, że wszystkie kopie są zlikwidowane.

- Muszę zadzwonić jeszcze do zarządcy bezpieczeństwa w pałacu i rozkazać, aby również usuną film z dysku - wyzdycham i nastawiam się psychicznie na katorgę ze starym zrzędą, którą zaraz przeżyję - A po tym już wszystko będzie czyste.

- Okej - bierze płytki, nerwowy uśmiech i posyła mi delikatny bardziej zachęcający uśmiech - Zrób to teraz.

Kiwam głową i wybieram numer do odpowiedniej osoby. Niestety jak się spodziewałem o tak późnej porze nie raczy odebrać ode mnie połączenia, nawet gdy dzwonię po raz trzeci. Wzdycham sfrustrowany i wybieram numer do swojego ojca wierząc, że w czymś mi to pomoże i jeszcze dzisiaj coś wskóram. Odbiera po drugim sygnale.

- Dobry wieczór, synu - kaszle jakby właśnie zaciągnął się cygarem.

- Dałbyś radę usunąć dla mnie pewien filmik z dysku z komputera w pałacu? - modlę się w myślach, aby jednak dał radę.

- Czyś ty znowu coś naskrobał? - karci mnie, ale wydaje się zmotywowany do działania - Doskonale wiesz, że w tym czasie nie możemy sobie pozwolić na jakiekolwiek skandale i inne jakieś twoje wybryki.

- Przecież wiesz, że wiem - przewracam na niego oczami, a Susan ledwo hamuje śmiech z powodu dziecinnego traktowania mojej osoby - W ogólnie nie chodzi mi o żaden skandal. Musisz usunąć filmik dotyczący Susan.

W słuchawce na chwile zapada cisza, po czym mój ojciec łaskawie wzdycha.

- Cóż jeżeli jest to warunek, aby przyjęła twoje zaręczyny to się zgadzam. Na kiedy ma być usunięty?

Krew z mojej twarzy odpływa, a wzrok skupia się tylko i wyłącznie na coraz bardziej panikujących oczach Susan. Przecieram twarz dłonią i powstrzymuję się, od przywalenia w coś, albo raczej w kogoś.

- Mieliśmy już tą rozmowę, tato. Ani ja ani Susan nie wyrażamy zgody na te zaręczyny. - wypuszczam wstrzymane powietrze - Musisz znaleźć inny sposób na poprawienie swojego wizerunku publicznego.

- Jeśli się z nią nie zaręczysz, nie usunę nagrania - nagle zmienia swój ton głosu na formalny, a mi jeżą się włosy na skórze - Na obradzie, na której ciebie oczywiście nie było zostało zadecydowane, że jest to najlepsza forma na polepszenie naszego - podkreśla to słowo - wizerunku.

- Nie możecie decydować za mnie o takich rzeczach! - w końcu wybucham.

Susan zdaje się być nieobecna. Obawiam się, że właśnie zataiłem przed nią kolejny fakt. Mam ochotę zacząć krzyczeć na cały głos albo uderzyć w ścianę. To wszystko nie tak miało być! Na spokojnie miałem jej o tym powiedzieć, nawet jeszcze dzisiaj, ale bez żadnego szantażującego ojca. Czuję jak w jednej sekundzie opada na mnie ciężki głaz i ciągnie mnie w dół. Zmęczenie automatycznie uderza w moje mięśnie i sprawia, że czuję się wszystkim przytłoczony.

- Dla dobra całej partii możemy - mówi jakby decyzja właśnie zapadła.

- Nie - mimo wszystko na niego naciskam - Bez mojej zgody nie możecie nic zrobić. Nie zmusicie mnie siłą, abym się komukolwiek oświadczył.

- No cóż - wzdycha jakby był zmęczony naszą wymianą zdań - To nici z usunięcia tego twojego nagrania, a mówią przy okazji nie radziłbym ci dzwonić do Eduarda, ponieważ nie pojawiłeś się na ostatnich trzech spotkaniach więc nie stanie przychylnie po twojej stronie.

Ledwo powstrzymuje się przed jęknięciem z frustracji, jednak rzecz, która jeszcze bardziej mnie zadziwia to słowa, które dotarły do mnie po chwili. Lecz przemawiającym nie był ani mój ojciec, ani ja sam.

- Zgadzam się - jej słowa ociekały desperacją, a ja sam w szoku byłem w stanie jedynie na nią patrzeć i głupio mrugać.

- Amor - sam gubiłem się w swoich myślach - Naprawdę nie musisz tego robić. Jest wiele innych sposób, aby to załatwić. Nie musisz się za każdym razem poświęcać.

Susan marszczy brwi, a ja przejeżdżam palcami przez włosy i pocieram swój kark. Taka decyzja nie powinna być podejmowana w atmosferze wymuszenia i zdecydowanie nie w akcie desperacji. Jednak na sekundę wyobraziłem sobie jak dziewczyna stojąca wprost przede mną zgadza się przyjąć moje oświadczyny w momencie, w którym klękam przed nią i proszę ją o rękę... Gwałtownie wypuszczam powietrze, a przyjemne ciepło rozlewa się w mojej klatce piersiowej. Moje serce zaczyna bić szybciej, niemal w bolesny sposób.

- Rozmawiałam z Dakotą o marketingu firmy i myślę, że również i mnie coś takiego by się przydało - zaczyna się tłumaczyć i kilkukrotnie kiwa głową - W momencie, w którym zaręczyny zostałyby ogłoszone, firma mógłby zdobyć większą popularność, ale również zaprezentowanie mnie jako narzeczonej może pokazać, że firma jest w dobrych rękach i że wszystko jest stabilne.

- A więc załatwione! - mój ojciec klaszcze zadowolony, a mi dosłownie ręce opadają - Na kiedy mam usunąć film?

- Natychmiast - mówię ostro i się rozłączam.

Odkładam telefon na stój i stojąc tyłem do Susan zakładam ręce za głowę. To się po prostu nie dzieje. Nie sądziłem, że w wieku dwudziestu jeden lat zostanę zmuszony do zaleczenia się. Po czym przypomina mi się, że Susan jest jeszcze młodsza. Gwałtowne odwracam się w jej kierunku.

- Naprawdę nie jest jeszcze za późno na wycofanie się - przelatuje spojrzeniem po całej jej sylwetce.

Nie wydaje się, aby była tak bardzo spanikowana jak ja. Wydaje się być pewna swojego postanowienia. Obawiam się, że w takim razie przerywam dwa do jednego.

- Pozwól, że choć raz to ja zdecyduję za nas oboje - wzdycha i robi dwa małe kroki w moją stronę - Nicolas to są tylko i wyłącznie zwykłe zaręczyny. U innych osób byłyby wyrażeniem dozgonnej miłości, natomiast u nas są umową pozwalającą osiągnąć cele.

Patrzę na nią, a moje serce po usłyszeniu jej słów pęka na milion małych kawałeczków. Biorę niespokojne oddech i staram się zapanować nad wszechobejmującym mnie bólem jak i strachem. Dopiero w tej chwili patrząc w jej zielone oczy zdałem sobie sprawę z czegoś co prawdopodobnie wiedziałem już jakiś czas temu. W chwili, w której podjęła decyzje, że nasze zaręczyny są zwykłą "firmową" umową, a nie wyznaniem miłości.

W szoku cofam się od niej, a dziewczyna wykrzywia twarz w grymasie, nie spodziewała się mojej reakcji. Szczerze to sam się jej nie spodziewałem, ale nie wierze, że przez tak długi czas byłem taki ślepy.

- Powiedziałam coś nie tak? - dopytuje zdezorientowana, a ja wybucham histerycznym śmiechem.

- Tak i nie - wzdycham i podchodzę do niej biorąc jej policzki w swoje dłonie - Ale dzięki temu, że to powiedziałaś zdałem sobie z czegoś sprawę.

- Z czego? - odpowiada na jednym wydechu jakby się właśnie domyślała co mam zamiar powiedzieć. Jej oczy wydają mi się większe i jaśniejsze, kiedy tak nimi przeskakuje z moich ust na oczy.

- Wcale nie chcę, aby nasze zaręczyny były pospolite - z każdym słowem zbliżam się do niej coraz bardziej - Aby brakowało w nich miłości - z jej ust wydobywa się cichy okrzyk - Ponieważ jedyne co nas łączy to właśnie ona.

Zanim ją pocałuje uśmiecham się na widok przepełnionej emocjami twarzy Susan. Łącze nasze usta w leniwym pocałunku. Delektuję się każdą sekundą, a może bardziej faktem, że mnie nie odrzuciła tylko wręcz pogłębiła pieszczotę. W mojej klatce na nowo serce odżywa, radość przepełnia każdą najmniejsza komórkę w moim organizmie. Kiedy się od siebie odrywamy przyciągam dziewczyn do swojej klatki piersiowej. Jestem pewien, że może poczuć oraz usłyszeć jak szybko i głośno moje serce bije dla niej.

- Czy ty właśnie wyznałeś, że mnie kochasz? - jej głos zanika w materiale mojej bluzy, ale i tak doskonale ja słyszę. Moje usta formują szeroki cwany uśmiech.

- Zrobiłem to - w momencie, w którym się do tego przyznaję, czuję się o niebo lżejszy - I od teraz zamierzam ci o tym przypominać każdego dnia.

Dziewczyna odrywa się od mojej klatki piersiowej, a uśmiech, który widzę na jej twarzy, powoduje, że wiem, iż wybrałem dla siebie najlepszą osobę na świecie. I nie chciałbym nikogo innego.

- Mam taką nadzieję - mówi cicho po czym całuje mnie w policzek.

Wybucham perlistym śmiechem. Nie mogło mi się przytrafić nic lepszego niż ta chwila. Nie mogę się doczekać, aby zrobić jej niespodziankę na wigilię za dwa tygodnie. Ta mała osóbka w moich ramionach jest całym moim światem.

Lanjutkan Membaca

Kamu Akan Menyukai Ini

78.8K 4.8K 6
Nina przylatuje na wakacyjny kurs hiszpańskiego do Barcelony. Wyjazd staje się koszmarem, gdy na jej drodze staje rodzeństwo wampirów. Odkrywają, że...
1.2M 43.1K 93
ZAKOŃCZONE! KSIĄŻKA W TRAKCIE POPRAWEK! MOGĄ WYSTĄPIĆ NIEZGODNOŚCI W TEKŚCIE! "Początek jest trochę dziwny, ale nie zawsze wszystko jest normalne, pr...
506K 12.4K 46
Siedemnastoletnia dziewczyna która straciła rodziców, przeprowadza się do Las Vegas do swojego starszego brata. Jak potoczy się jej historia ?
373K 10K 34
𝐉𝐚𝐤 𝐦𝐨𝐠𝐥𝐢𝐬́𝐦𝐲 𝐬𝐨𝐛𝐢𝐞 𝐳𝐚𝐮𝐟𝐚𝐜́, 𝐬𝐤𝐨𝐫𝐨 𝐧𝐚𝐬𝐳𝐚 𝐦𝐢ł𝐨𝐬́𝐜́ 𝐳𝐫𝐨𝐝𝐳𝐢ł𝐚 𝐬𝐢𝐞̨ 𝐧𝐚 𝐠𝐫𝐮𝐳𝐚𝐜𝐡 𝐤ł𝐚𝐦𝐬𝐭𝐰, 𝐤�...