mira al cielo amor [zakończon...

By ameliaescritoraa

15.7K 939 765

Osiemnastoletnia Susan przyjeżdża na studia do Walencji w słonecznej Hiszpanii. Już od samego początku czuje... More

Postacie poglądowe.
Dedykacja.
Playlista
Prolog.
1. Más despacio, porfi.
2. Inna aura.
3. A więc nie prawniczka.
4. Nie poddawaj się rybko.
5. Musisz iść na tą imprezę.
6. Zamierzam zagrać w jego grę.
7. On rządzi i oczekuje uznania.
8. Poradzę sobie sama.
9. Siniaki na duszy.
10. Szantaż to jedyne wyjście.
12. Najcenniejsze dzieło.
13. Zadziorna jak na księżniczkę.
14. Dlaczego nic nie pamiętam?
15. Wirujący świat.
16. Jaque mate kolego.
17. Nie jestem w stanie odpuścić.
18. Anemony i węże.
19. Chcę poznać całą prawdę.
20. Jesteś moim ognistym słońcem.
21. Moja królowa.
22. Połowa mojego serca.
23. Ona pamięta.
24. Family friendly.
25. W naszym wydaniu.
26. Słodka tajemnica.
27. Małe dziecko.
28. W roli głównej.
29. To zawsze były jej oczy.
30. Przepadłam już na zawsze.
Epilog.
Podziękowania

11. Pragniesz tego chaosu.

419 25 62
By ameliaescritoraa

Pcham drzwi i wchodzę do środka przestronnego budynku. Zapach książek i świeżej kawy, która ogrzewa mi rękę koją moje nerwy. Rozglądam się dookoła i stwierdzając, że nie ma zagrożenia, którym ostatnim czasy stał się Nicolás, kieruje się w głąb pomieszczenia. Wybieram jeden ze stolików przy oknie, gdzie niedaleko znajduje się teras na zewnątrz i odkładam tam swoje rzeczy. Wzdycham i zaplatam swoje włosy w koka, tak aby włosy nie przeszkadzały mi podczas pracy. Zasiadam na krześle i momentalnie czyje jak wszytkie emocje z dzisiejszego i wczorajszego dnia mnie przygniatają. Miażdżą moje biedne kości tak, że zostaje z nich już tylko miazga. Cudem udało mi się donieść ten papierowy kubek z kawą nie wylewając jej przy okazji przez moje dłonie, które co chwile się trzęsą.

Mogłam sobie wmawiać, że sobie poradzę co najmniej milion razy, ale jeśli miałabym być szczera to nie mam z nim najmniejszych szans. Jeśli dziekan, albo ktokolwiek zobaczy ten filmik pożegnam się ze studiami. I to jest najszczersza i najboleśniejsza prawda. Nikt mi nie uwierzy, a z drugiej strony nie mają w co. Na tym filmiku wyrazie widać co robiłam, i fakt że miałam prawie siedemnaście lat i była to już zamierzchła przeszłość, nic tego nie zmieni. Biorę głęboki oddech, aby się choć trochę uspokoić. Dopóki mogę się tutaj uczyć zamierzam zająć się właśnie tym. Podczas wykładów nie byłam w stanie skupić się choćby na chwile, ponieważ czułam jego wzrok na sobie, a każdy jego widok sprawiał jakby kolejne szpilki boleśnie wbijały się w moje serce. Ale nie zamierzałam zagłębiać się w tym stresie i niewiedzy, mimo że fakt iż może ten filmik wypłynąć sprawia, że mam ochotę wszytko rzucić i stąd wyjechać. Mam wrażenie, że wszystkie moje starania zaraz pójdą na marne i tylko ja będę za to odpowiedzialna. Przeczesuje włosy i zakładam kilka kosmyków, które zdążyły już wypaść za ucho.

Włączam laptopa i szukam informacji w internecie na temat dekonstruktywizmu w architekturze. Przeglądam najróżniejsze zdjęcia i szukam również kilku innych stylów. Stram się połączyć style, które mi się najbardziej podobają, aby stworzyć coś własnego. Biorę do ręki swój notes i zaczynam szkicować obraz, który pojawił mi się w głowie. Wysoki budynek wraz z zakrzywionymi i pochylonym ścianami, ich boki są okrągłe i mają wgłębienia, znajdują się tutaj tarasy z roślinnością i pomieszczenia biurowe z otwartym rozkładem. Odsuwam się na chwile i przyglądam się swojemu dziełu. Marszczę odrobinę nos i oceniam go krytycznym wzrokiem. Poprawiam kształt okien nadając im bardziej zaokrągloną postać i delikatnie wyrównuje budynek. Upijam przy okazji łyk kawy i spoglądam na kilka kolejnych zdjęć na laptopie. Mój projekt chwilowo nie daje mi żadnej satysfakcji, a już po chwili zdaje sobie strawę dlaczego tak jest. Mam wrażenie, że moje ciało wie szybciej niż ja, że coś złego się dzieje. I wciąż jedno pytanie przewija mi się przez głowę. Dlaczego Nicolás cały czas znajduje się w pobliżu mnie? Zawsze jeśli na kogoś wpadam musi być to akurat on.

Byłam spięta przez cały ten czas, a powodem jest niebieskooki brunet stojący kilka metrów ode mnie. Dzielą nas tylko przesuwne szklane drzwi na zewnątrz. Stoi tam i wpatruje się prosto we mnie. Kolejna mała szpilka wbija mi się w serce. Odwracam jak najszybciej wzrok i skupiam się na swoim zadaniu, mimo że jest to strasznie trudne. Czuje jak łzy zaczynają napływać mi do oczy, przez to że nie mogę się skoncentrować, a wiem że mam jeszcze bardzo dużo rzeczy do zrobienia. Biorę głęboki wdech i wypijam swoją kawę do końca. Ręce ponownie zaczynają mi się trząść, a ja mam ochotę przeklnąć sobie, za to że zawsze za bardzo się wszystkim stresuje. Przymykam oczy i zaczynam liczyć w myślach jeden, dwa, trzy, cztery... Wyciszam się pomału i kolejne pomysł zaczynają mi napływać do głowy. Jednak zanim zdążę przenieść je na kartkę po raz ostatni spoglądam w stronę Nicolása i w tym momencie zamieram. Wciąż wpatruje się we mnie, ale tym razem wydaje się na wkurzonego, jest z nim Amanda, która wygląda jakby chciała wybić mu coś z głowy. Gdy zauważa, że mu się przyglądam unosi jedną brew do góry i skanuje mnie z góry na dół. Czuje jak moje policzki zaczynają mnie piec, więc odwracam wzrok. I od razu tego żałuje.

Omal nie wydaje pisku przerażenia gdy dostrzegam kto się do mnie dosiada. Już myślałam, że gorzej być nie może. Wzdycham sfrustrowana, ponieważ dzisiaj naprawdę nie mam czasu ani chęci na jakiekolwiek kłótnie. I nawet jeśli szczerze go nienawidzę to i tak w tym momencie wolałabym gdyby to był Nicolás, ale tak nie jest. Zamykam swój notes i wyłączam laptopa. Mam ochotę jak najszybciej zmyć się z tego miejsca i zakopać w jak najdalszej kawiarni byle tylko nie natrafić na ani jednego z nich. Samuel zauważając moje ruchy gwałtownie wstaje i do mnie podchodzi.

- Możemy porozmawiać? - pyta się poddenerwowany i rozgląda się nerwowo. Marszczę delikatnie brwi i gdy już mam odpowiedzieć ten typowy tekst, że nie mamy o czym, uprzedza mnie. - To jest naprawdę ważne. - wzdycham i odsuwam się o dwa kroki. Nie wiem kiedy, ale jego osoba ostatnio zaczęła mnie coraz bardziej denerwować.

- Mów szybko, nie mam za dużo czasu. - mówię oschle i zakładam ręce pod piersiami.

- Chodzi o ten zakład. - prycham i odwracam od niego wzrok. Przygryzam wnętrze policzków, aby nie powiedzieć czegoś za dużo. - Możemy pójść na układ i wystarczy, że w ostatni piątek miesiąca potwierdzasz moją wersje wydarzeń, a połowa wygranej trafi do ciebie. - uśmiecha się perfidnie, a ja mam ochotę użyć swojego prawego sierpowego.

- Samuel nie licz na to. - uśmiecham się delikatnie. - Nie pójdę z tobą na żaden układ. Straciłeś czas przychodząc tutaj. - zbieram swoje rzeczy z chęcią opuszczenia tego budynku. Słyszę jak prycha i zaciska mocno swoje dłonie w pięści.

- Obydwoje doskonale wiemy, że lecisz na Nicolása tylko i wyłącznie z powodu jego statusu i pieniędzy. - mówi, a jego uśmiech poszerza się wraz z każdym kolejnym słowem, za to moja mina rzednie. Przełykam nerwowo ślinę i rozglądam się dookoła. Cała ta sytuacja zaraz wymknie się spod kontroli. Zdecydowanie zmniejsza dzielącą nas odległość i ujmuje mój podbrudek swoim palcem i przybliża swoje usta do mojego ucha. - Ale to ja mogę dać ci znacznie więcej. - szepcze mi prosto do ucha, a nieprzyjemny dreszcz przechodzi przez moje ciało.

Odsuwam się od niego i skanuje jego twarz. Perfidny uśmiech wywołuje na moim ciele gęsią skórkę, a położenie, w którym się znajduje napawa mnie lękiem, ale wciąż myślę racjonalnie i wiem co mam zrobić. Mimo że wciąż mam urazę do Nicolása i doskonale zdaję sobie sprawę o szantażu, którego użył przeciwko mnie, mam wrażenie że szanuje moją osobę i jesteśmy sobie równi. Nie wywyższa się ani nie przechwala. A to cenię najbardziej. Jednak wciąż w czeluściach mojej podświadomości cichy głos szepcze mi, że nie mam racji.

- Nie dosięgasz mu nawet do pięt. - mówię skanując go od góry do dołu. - Przestań próbować zjednać sobie wszystkich ludzi. - wymijam go, ale jak się mogłam spodziewać łapie mnie za łokieć. - Samuel nie będę brała udziału w twojej grze. - mówię poważnie. - Najlepiej by było gdybyś zrezygnował. - uśmiecham się kpiąco i staram się wyrwać z jego uścisku, który jest zdecydowanie za mocny.

- Zrozum, że ja nigdy nie rezygnuje, a już tym bardziej nie przegrywam. Zawsze znajduje odpowiedni sposób, aby dostać to czego chcę. - mówi, a mi odpływa krew z twarzy. Mój oddech staje się nierównomierny, ale to i tak gniew staje górą.

- Tym razem go jednak nie znajdziesz mój drogi. - lecz gdy słyszę ten ociekający kpiną zachrypnięty głos wiem, że nic mi się nie stanie. Nie dzisiaj i nie kiedy on jest ze mną. Targają mną sprzeczne emocje, ponieważ wciąż przeraża mnie jaką ma nade mną władzę, ale teraz cieszę się że jednak się tutaj znalazł. - Susan nie będzie ani przez chwilę twoja, a wiesz dlaczego? Ponieważ ja tego chcę. I to ja pragnę ją bardziej niż ty. - Automatycznie spoglądam w jego stronę zastanawiając się o czym on mówi. Ani przez chwilę nie wątpiłam, że byłby świetnym aktorem. Mam ochotę zaśmiać się, ale jego poważny i zirytowany wzrok utkwiony na Samuelu świadczy, o tym że zdecydowanie nie jest to miejsce ani czas, aby tak się zachować. Raczej powinnam zacząć się zastanawiać czy Nicolás zaraz go nie rozszarpie.

Czuje jak uścisk brązowookiego maleje i po chwili bez problemu mogę zabrać swoją rękę. Cofam się kilka kroków do Nicolás i staję delikatnie za nim. Spoglądamy sobie w oczy i przez ułamek sekundy widzę to pytanie w jego oczach. Wszystko dobrze? Kiwam delikatnie głową, ale stres wywołany naszym wczorajszym spotkaniem wciąż unosi się w powietrzu i nie maleje ani odrobinę.

- Skończ już z tym całym rządzeniem. Jesteś tutaj tylko, dlatego że masz pochodzenie jakie masz i do tego twój ojciec płaci grubą kasę za twoją edukację, czego po tobie ani trochę nie widać. - wyśmiewa go, ale ze strony Nicolása otrzymuje jedynie pobłażliwy uśmiech. - Na dodatek startujesz do dziewczyny, która w tobie widzi tylko i wyłącznie bogactwo i ładną buźkę. Obydwoje macie pusto w tych łbach. - kpiący uśmiech ukazuje się na jego ustach. Mrugam kilka razy, a krew zaczyna wrzeć w całym moim ciele.

Mam ochotę krzyczeć i śmiać się w tym samym czasie. Daje jeszcze więcej sprzecznych informacji niż Nicolás co jeszcze bardziej doprowadza mnie do szału. Zaciskam mocno dłonie w pięści i zaciskam zęby, aby się przypadkiem nie odezwać. On chce tylko atencji i rozlewu krwi. Doskonale wiemy, że robi to specjalnie.

- Oj jednak przegrana trochę boli, prawda? - jednak Nicolás nie wytrzymuje i wybucha śmiechem zaraz po wypowiedzeniu swoich słów. Patrzę na niego i wsłuchuję się w ten piękny dźwięk, a po chwili sama do niego dołączam. Jest to zarazem tak automatyczne jak oddychanie w tym samym tępie co on. Śmiejemy się aż ciężko jest nam wziąć oddech. Oddycham głęboko, aby choć trochę się uspokoić, a kiedy nagle sobie przypominam z kim mam do czynienia natychmiast poważnieje.

Nie powinnam się tak zachowywać, a szczególnie nie powinnam się śmiać wraz z Nicolásem i tym bardziej nie z Samuela, który gdyby wzrok mógłby zabijać już dawno leżelibyśmy bez pulsu. Brązowooki odpycha się od stołu i odchodzi szturchając mnie przy tym ramieniem.

- To jeszcze nie koniec słońce. - mówi tak abym tylko ja mogła to usłyszeć. Odwracam się w jego stronę, ale jedyne co jestem w stanie zrobić to patrzeć jak jego sylwetka się oddala. Nieprzyjemny dreszcz przechodzi przez moje ciało. Mam wrażenie, że dryfuje po morzu otoczona samymi rekinami bez drogi ucieczki. Biorę głęboki oddech i zamierzam wpaść na jakikolwiek pomysł jak się z tego wyplątać, ale nic nie wpada mi do głowy. Ręce znowu zaczynają mi się trząść.

- No już nie stresuj się tak. - słyszę jego kojący głos, a po chwili czuje na swoich ramionach jego ciepłe dłonie, które zaczynają masować moje spięte mięśnie. Ale jednak pod jego dotykiem napinają się one jeszcze bardziej. Odwracam się spoglądając mu prosto w oczy.

- Nie potrzebuje cię. - odzywam się pospiesznie jakbym sama starła się do tego przekonać, ale mój głos niespodziewanie zaczyna się trząść. Wywraca oczami na moje słowa.

- Tak, już to mówiłaś. - uśmiecha się kpiąco. Prycham i zamierzam odejść. - Chodź do mojego samochodu musimy pojechać w jedno miejsce. - mówi tak niespodziewanie, że zatrzymuje się w miejscu i spoglądam na niego.

- Słucham? - marszczę swoje równe brwi. Nicolás robi szerokie oczy i zakłada ręce na piersiach.

- Powiedziałem abyś poszła ze mną do samochodu. - mówi wymijająco, a ja ponownie prycham.

- Nicolás nigdzie z tobą nie pojadę. - kręcę głową i czuje że jestem już na skraju wytrzymania. Ten dzień to jest jakiś błąd przy produkcji. Widzę jak na jego ustach rozciąga się szeroki uśmiech.

- Wydaje mi się, że jednak tak. - wciąż się uśmiechając przechyla delikatnie głowę w bok. Czuje jak mój puls przyspiesza. Zaciskam mocno zęby i odwracam od niego wzrok. Doskonale wiem o czym mówi. Jednak on mimo wszytko chce pokazać swoją przewagę i wyciąga swój telefon. Widzę jak coś na nim wystukuje, a po chwili pokazuje mi otwartą pocztę mailową wraz z załączonym filmem. Krew odpływa mi z twarzy, niewiele myśląc szybkim ruchem staram się wyrwać mu telefon, ale on jakby tylko na to czekał zabiera jak najszybciej rękę i wybucha śmiechem. - To jak będzie? - pyta się w końcu, a ja zła na niego i jeszcze bardziej na siebie delikatnie kiwam głową. Może uda mi się coś jeszcze ugrać z tym filmikiem.

Biorę głęboki wdech i kieruje się za nim. Mam wrażenie, że z każdym krokiem załamuje się coraz bardziej w sobie. Ponownie mu uległam, mimo iż wiem, że nie powinnam, ale z nim jest tak że jakoś za każdym razem znajduje na mnie sposób. A ja nie jestem w stanie się niemu oprzeć. Idę za nim krok za krokiem podziwiając jego umięśnione plecy. Odwraca się na chwile, aby sprawdzić czy faktycznie za nim idę, a gdy mnie zauważa posyła mi cwany uśmiech, wywracam na niego oczami, ponieważ naprawdę mam dosyć już jego gierek. Otwiera przede mną drzwi do czarnego porsche. Siadam na siedzeniu i czekam aż okrąży samochód i też zajmie swoje miejsce. Odkładam swój plecak na podłodze pod nogami i opieram głowę o szybę.

Gdy drzwi za nim się zamykają atmosfera momentalnie gęstnieje. Teraz po chwilowym zastanowieniu się jeszcze bardziej mu nie ufam w związku z tym, że ma dostęp do tego filmu, a mój stres podwaja się ponieważ nie wiem czego teraz ode mnie chce.

- Nie spinaj się tak. - mówi cicho podłączając swój telefon do ładowarki. Spoglądam przez sekundę na niego. Odpala samochód i wyjeżdżamy z dziedzińca szkoły. Prycham pod nosem i odwracam swój wzrok w stronę okna i widoku za nim. - Dobra słuchaj. - wzdycha i swoimi słowami ponownie przykuwa moją uwagę. - Też nie chce cię szantażować. - mówi zrezygnowany, a ja mam ochotę wybuchnąć śmiechem, ale jego poważny wyraz twarzy wskazuje na to, że moje zachowanie raczej nie będzie mile widziane. - Ale mam swoje obowiązki do wykonania i chwilowo nie jestem w stanie znaleźć innego sposobu. - zaciska mocno swoją szczękę i dłonie na kierownicy. Po dłuższej chwili mimo wszytko parskam śmiechem. Spogląda na mnie z mordem w oczach i zmarszczonymi brwiami jakby nie rozumiał co mnie tak rozśmieszyło.

- Tak nie tłumaczą się normalne osoby. Swoją drogą dla szantażu nie ma wytłumaczenia. - mówię śmiertelnie poważnie. Jako odpowiedź słyszę jedynie głębokie westchnienie. Mam wrażenie, że moje słowa nie zrobiły na nim żadnego wrażenia i postanowił je zignorować. Powraca z powrotem do kierowania pojazdem, a ja przyglądam się jemu profilowi. Mocno zarysowana szczęka teraz jest jeszcze bardziej uwydatniona, a granatowa koszulka z krótkim rękawkiem i standardowe czarne spodnie podkreślają jego atuty. Niebieskie oczy oraz ciemno brązowe włosy, które idealnie dzisiaj się kręcą. Zauważam jedną nową czarną bransoletkę na lewej dłoni, której wcześniej nie było. Jak i jeden nowy tatuaż, który też jest świeżo zrobiony. Przyglądam mu się dokładniej i jestem w stanie odczytać napis. „A.M.O.R". Marszczę delikatnie brwi zastanawiając się jaki to może mieć z nim związek, ale bardzo szybko się poddaję. Z nim wszytko jest tysiąc razy bardziej zagmatwane.

Wzdycham i kręcę się na fotelu odczuwając zdenerwowanie kiedy wjeżdżamy w uliczki, których nie znam. Nie mam pojęcia po co wsiadłam do samochodu. Ty ostatnio w ogóle nie masz o niczym pojęcia. Wzdycham ponownie kiedy muszę przyznać sobie rację. Mam wrażenie, że żyje z dnia na dzień nie wiedząc co mnie czeka i jaką nową niespodziankę niekoniecznie miłą odkryję. Nicolás jakby czytał mi w myślach odpowiada na moje wcześniejsze wątpliwości.

- Musimy ustalić co dalej z Samuelem. - mówi i zwalnia kiedy wjeżdżamy na polną dróżkę. - Słyszałem to co powiedział tylko tobie. - jego głos staje się groźniejszy.

- Wolę z tobą niczego nie ustalać, bo później i tak zrobisz po swojemu. Może lepiej, abyś sam pomyślał i mnie w ogóle o tym nie informował. - mówię wrednie i widzę ten jego przebiegły uśmiech, który pomału kiełkuje kiedy odwraca się w moją stronę. Przygląda mi się przez chwilę w milczeniu czym doprowadza mnie do szału, ponieważ nie wiem co ma na myśli. - No co? - pytam się w końcu, a on rozbawiony kręci głową i powraca swoim wzrokiem na drogę.

- Nic. - odpowiada rozbawiony, przewracam na niego oczami i spoglądam za okno.

Piękne malownicze pola wraz z widokiem na morze wzbudzają we mnie zachwyt. Chłonę olśniewające widoki tak jakbym już więcej miała ich nie widzieć. Czuje jego intensywny wzrok na swoim ciele kiedy pojedyncze okrzyki zadumy wydobywają się z moich ust. Samochód powoli zwalnia i staje. Zdezorientowana spoglądam w stronę Nicolása, ponieważ wokół nas nie ma dosłownie nic.

- Wysiadamy. - rozkazuje, a ja wraz z zirytowaniem połączonym z rezygnacją wzdycham.

Robię dokładnie to co on. Zimne powietrze oplata moje ciało, a jedynie lekki prążkowany sweterek w brązowym kolorze i czarne szerokie spodnie z dziurami mi nie pomagają. Nicolás stoi do mnie plecami i patrzy w kierunku morza. Podchodzę do niego, ponieważ nie wiem co mam dalej robić i spoglądam w jego twarz, ale wydaje się być nieobecny. Jakby coś go dręczyło i wchłaniało coraz bardziej. A po chwili wzdycha i zakłada swoją maskę, którą od razu rozpoznaję. Zakrywa swój ból będąc aroganckim i pewnym siebie księciem. Marszczę delikatnie brwi, ale o nic nie pytam. Podświadomie czuję, że nie jest to moja sprawa i moja dociekliwość w tym przypadku nie będzie chciana. Jednak on ma inne plany.

- Kiedy miałem czternaście lat często przyjeżdżałem tutaj ze swoim najlepszym przyjacielem podczas wolnych dni. Niby to miejsce nie jest jakieś bardzo urokliwe, ale to tutaj zawsze spędzaliśmy swój czas gdy chcieliśmy się wyrwać od naszych obowiązków i tych fałszywie idealnych rodzin i całego tego syfu, którym jest zamek królewski. Znaleźliśmy je przez przypadek kiedy uciekaliśmy ochronie, ponieważ chcieliśmy zaznać choć trochę prywatności. - opowiada mi o swojej przeszłości, którą staram się analizować i wyobrazić sobie jak najlepiej potrafię. Kiedy kończy spogląda na mnie i napotykamy swoje oczy. Wciąż widzę w nich tą mgłe, przez którą nie jestem w stanie się przebić i wywnioskować dlaczego mi to powiedział. Lecz zanim zdążę cokolwiek powiedzieć uprzedza mnie. - Jednak czasy się trochę zmieniły i mam więcej obowiązków niż miałem. Zrozumiałem na czym polega życie królewskie. A teraz muszę sprawić, że inni ludzie mi uwierzą i będą bardziej przychylni mojemu ojcu. I ty jesteś mi do tego potrzebna. - nie jestem w stanie powstrzymać prychnięcia na jego ostatnie zdanie. Mówi to z takim zaangażowaniem, że dziwi mnie jeszcze to iż wcześniej nie był w stanie znaleźć sobie kogoś innego.

- Jakim cudem mam tobie jakkolwiek pomóc, kiedy ty nawet nie potrafisz odpowiedzieć mi na pytanie dlaczego akurat mnie wybrałeś?! - nie wytrzymuje i moje wszystkie skrywane emocje wylewają się na wierzch. Nicolás zaciska szczękę i odwraca ode mnie wzrok. - Swoją drogą nawet jeśli będę wiedzieć to nie zmienię zdania. Chcę abyś dał mi spokój. Odkąd się poznaliśmy moje życie stało się kilka razy trudniejsze, spowodowane twoim chaosem. - mówię zdenerwowana. Nagle niebieskooki pokonuje dzielącą nas odległość w zaskakująco szybkim tempie. Zniża się tak, że ciepłe powietrze wydychane przez niego otula moje ucho.

- Uwierz mi, że jedyną rzeczą, której pragniesz to jest mój chaos. - przyjemnie ciepły szept dociera do mojego ucha powodując, że przechodzą mnie ciarki po całym ciele. Odsuwa się ode mnie i spogląda w moje oczy.

Czuje narastający stres spowodowany jego słowami i coraz większym mętlikiem w głowie. Mam wrażenie, że wszystko wokół mnie wiruje i nie mogę zebrać swoich myśli. Wszystkie uczucia są sprzeczne, jedna część mnie pragnie popchnąć naszą znajomość i zobaczyć co się stanie, ale druga stanowczo zabrania. Biorę głęboki wdech i odrywam od niego wzrok, który jasno daje mi do zrozumienia, że wie jak się czuje i co właśnie u mnie wywołał. Nie jestem w stanie wytrzymać tego spojrzenia. Łzy zbierają mi się w oczach, ale to nie jest na nie czas. Odganiam je jak najszybciej mogę mając nadzieję, że ich nie zauważył. Czuje się bezsilna. Nie mam pojęcia co mogę zrobić. Nie chce go w swoim życiu, ale za każdym razem gdy go odpycham wraca jak bumerang. Tylko że z jeszcze większą siłą i nowymi niespodziankami. Odwracam się do niego plecami i przecieram swoją twarz dłońmi. Rozchwiana emocjonalnie nagle się do niego odwracam z powrotem. On jakby tylko na to czekał zakłada ręce na piersi.

- Nie podoba mi się to, że mnie szantażujesz. - mówię trzymając się tak w zasadzie ostatniej deski ratunku.

- Mi też się bardzo dużo rzeczy nie podoba, ale jednak niektórych nie można zmienić. - odpowiada bez jakiegokolwiek zainteresowania. Po chwili wzdycha i kontynuuje. - Wciąż nie rozumiesz dlaczego to robię. - zanim zdążę krzyknąć, że ma mi to w takim razie wytłumaczyć ucisza mnie palcem wskazującym. - Ten filmik jest gwarancją mojego bezpieczeństwa. A ty jesteś gwarancją wygranej, której potrzebuje. Dlatego musisz ze mną pozostać. - tym razem nie wytrzymuje i słone łzy zaczynają ciec po moich policzkach. Kręcę głową starając sobie wszytko uporządkować.

- To ty nie rozumiesz, że ja po prostu nie mogę ci nic zagwarantować. Nie mogę. - mówię dobitnie i pociągam nosem. Ponownie kręcę głową i gwałtownie się odsuwam kiedy Nicolás się do mnie przybliża. Wzdycha zirytowany czym nie pomaga uratować sytuacji. Zaczyna się lać jeszcze więcej łez. Biorę głębokie oddechy, aby się choć trochę uspokoić. Nie wiem ile razy już przy nim płakałam, ale zdecydowanie za dużo.

- Przemyśl to wszytko jeszcze raz i zastanów się czy naprawdę jest warto stracić wyższe wykształcenie dla kilku spotkań jako udawana para. - wymija mnie i podchodzi do czarnego porsche. Mam wrażenie, że jego kroki są cięższe niż zwykle, a barki bardziej skurczone.

Przyglądam się jego poczynaniom i kiedy otwiera drzwi od strony pasażera jasno daje mi do zrozumienia, że mam wsiąść do samochodu. Jednak moje nogi są jak cegły i nie jestem w stanie się ruszyć choćby o milimetr. Zniecierpliwiony przygląda mi się i widzę jak przez sekundę przelatuje przez jego oczy poczucie winy oraz żal do samego siebie. Ale nic nie jestem w stanie z tym zrobić, ponieważ już po chwili znikają tak szybko jak się pojawiły. Biorę kilka kolejnych głębokich wdechów i odwracam się od niego. Przeczesuje swoje włosy, które już dawno wyleciały z wcześniej zrobionego koka i ciągnę za końcówki. Czuje jakby każdy mięsień mojego ciała ważył o kilkanaście kilogramów więcej. Z braku sił siadam na trawie i podpieram głowę na obydwu rękach. Wpatruje się w horyzont licząc fale odbijające się o brzeg.  Słyszę jak zatrzaskuje drzwi i pomału podchodzi do mnie. Siada w bezpiecznej odległości i siedzimy razem w ciszy aż do momentu, w którym się uspokajam.

Pojęłam, że nie zrobię z jego szantażem nic dopóki najpierw on nie upora się z własnymi problemami. Nie wiem jak wielkie one są, ale jest mu ciężko skoro musi wciągać w to osoby trzecie i to takie, których nie zna. Ale ja już nie pozwolę, aby ktokolwiek kierował moim życiem i władał nim wywołując u mnie strach oraz stres. Nie ma takiej opcji. Ja po prostu dłużej nie mogę. Wstaje na równe nogi i otrzepuje piasek, który się zgromadził na jeansach.

- Odwieź mnie do akademika i więcej nie pokazuj mi się na oczy. - mówię śmiertelnie poważnie i nie patrząc w stronę Nicolása udaje się do samochodu. Udaje mi się jedynie zauważyć jak pomału kiwa głową i już po chwili słyszę jak idzie za mną. Wsiadamy do środka, a wokół nas ponownie da się wyczuć to napięcie.

Nicolás zaskakująco nie odzywa się przez całą drogę powrotną. Mam wrażenie, że to nie świadczy o niczym dobrym, tylko teraz jeszcze bardziej muszę mieć się na baczności. A raczej przygotować na możliwość zakończenia studiów, albo jakkolwiek starć się to wytłumaczyć. Podjeżdżamy pod mój blok i zanim zdążę wysiąść Nicolás łapie mnie za rękę powstrzymując przed otworzeniem drzwi.

Spoglądam w jego oczy i w tej samej sekundzie nasze wargi się ze sobą łączą. Zanim zdążę przeprocesować co się dzieje automatycznie oddaje pocałunek. Czuje skurcz ekscytacji w moim brzuchu i dreszcz, który przebiega wzdłuż mojego kręgosłupa. Nasze usta smakują się nawzajem odgrywając nową choreografię. Pocałunek jest szybki, mocny i brutalny. Cała frustracja, stres i strach mieszają się i tworzą drapieżną mieszankę. Jego dłonie błądzą po mojej talii, a ja swoje wplątuje w jego włosy i delikatnie ciągnąć za końcówki. Nagle niespodziewanie podgryza moją wargę powodując, że otwieram szerzej usta, a jego język wkrada się do mojego środka. Toczymy bitwę o dominację, którą on wygrywa i zaczyna pieścić moje podniebienie. I wtedy Nicolás delikatnie się ode mnie odsuwa i obejmuje dłonią mój policzek. Przykładam swoje czoło do jego i nie otwieram swoich oczu bojąc się co nimi ujrzę. Staram się unormować swój oddech, ale jest to trudne będąc tak blisko niego. Po chwili ujmuje mój podbródek nakazując mi spojrzeć mu w oczy.

- To jeszcze nie koniec. - dyszy spoglądając mi prosto w oczy, a jego szept przemawia do mnie głośniej niż miliony innych spraw. - Sprawię, że zapragniesz tego chaosu jeszcze bardziej niż teraz. - obiecuje.

Mrugam kilka razy i oczyszczam gardło. Nie odzywając się i na nogach jak galaretka opuszczam samochód, jak najszybciej się tylko da. Patrzę jak odjeżdża spod dziedzińca, a w głowie wciąż pobrzmiewa mi jego szept odbijający się od wnętrza samochodu. To jeszcze nie koniec. Sprawię, że zapragniesz tego chaosu jeszcze bardziej niż teraz. To jest dopiero początek, a ja nie wiem jak przygotować się do naszej wojny. Oniemiała stoję w tym samym miejscu jeszcze przez chwile patrząc w miejsce, w którym przed chwilą był jego samochód.

Wzdycham i jedyne o czym jestem w stanie myśleć już do wieczora to nasz pocałunek, którego nie żałuje.

Continue Reading

You'll Also Like

3.3M 129K 71
Archer Hale wrócił i dostrzega ogrom zniszczeń, jakie wyrządził podczas swojej nieobecności. Reed DiLaurentis nie jest już tą samą dziewczyną, którą...
30.2K 957 21
⌁⌁⌁⌁ 'Historia o miłości, gdzie Lydia to uczennica trzeciej klasy liceum, a Damon to prawdziwe wcielenie szatana' ⌁⌁⌁⌁ Wszelkie Prawa zastrzeżone ;) ...
83.3K 3.3K 36
Elena Anderson to dziewczyna, która od zawsze wychowywała się w cieniu starszego rodzeństwa. Szczególnie, że w przeciwieństwie do charyzmatycznych bl...
47.8K 2K 10
Siedemnastoletnia Suzanne ma na ten moment w swoim życiu jeden, główny cel: wygrać w konkursie, który umożliwi jej studiowanie na Octave - prestiżowe...