ALMOST LOVE || Sebastian Smyt...

נכתב על ידי nightleisure_

14.6K 1.4K 2.4K

❝𝑇ℎ𝑒 𝑜𝑝𝑝𝑜𝑠𝑖𝑡𝑒 𝑜𝑓 𝑙𝑜𝑣𝑒 𝑖𝑠 𝑛𝑜𝑡 ℎ𝑎𝑡𝑒; 𝑖𝑡'𝑠 𝑖𝑛𝑑𝑖𝑓𝑓𝑒𝑟𝑒𝑛𝑐𝑒..❞ Miłość? Nien... עוד

Prologue
Chapter 1
Chapter 2
Chapter 3
Chapter 4
Chapter 5
Chapter 6
Chapter 7
Chapter 8
Chapter 9
Chapter 10
Chapter 11
Chapter 12
Chapter 13
Chapter 14
Chapter 15
Chapter 16
Chapter 17
Chapter 18
Chapter 19
Chapter 20
Chapter 21
Chapter 22
Chapter 23
Chapter 24
Chapter 25
Chapter 26
Chapter 27
Chapter 28
Chapter 29
Chapter 30
Chapter 31
Chapter 32
Chapter 33
Chapter 34
Chapter 35
Chapter 36
Chapter 37
Chapter 38
Chapter 39
Chapter 40
Chapter 42
Chapter 43
Chapter 44
Chapter 45
Chapter 46
Epilogue

Chapter 41

208 20 30
נכתב על ידי nightleisure_

Minął już calutki tydzień od mojego ostatniego spotkania z Sebastianem. Prawdę mówiąc, wnioski, które wyciągnęłam tamtego dnia w dalszym ciągu przyprawiały mnie o dziwne uczucie niepewności.

Jedyna rzecz, która odwracała moją uwagę od tej nieco pokomplikowanej sytuacji, to treningi Cheerios, których w ostatnich dniach robiło się coraz więcej. Zdecydowanie nie miałam powodów, żeby narzekać, ale zmęczenie dawało się we znaki każdej z nas.

Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka, po którym ktoś zatrzasnął podręcznik tuż przed moją twarzą. Uniosłam wzrok ku górze, naoptykając poważne spojrzenie Santany.

-A teraz powiesz mi co się dzieje, zanim się zdenerwuje i wyciągnę to z ciebie siłą - oznajmiła, stanowczym tonem.

-Ale w sensie? - uniosłam brwi ku górze, udając, że nie wiem o co chodzi i jednym, sprawnym ruchem wsunęłam wszystkie książki do torby.

-Może zgrywanie kretynki udawało się przy Berry, ale od razu mówię, że mnie to nie przekona - dodała z przekąsem, na co wykręciłam oczami i podniosłam się z miejsca.

-Raczej nie mam ani tobie, ani nikomu innemu niczego do powiedzenia - oznajmiłam obojętnie, kierując się w stronę drzwi, które chwilę przed wyjściem, zatrzasnęły się tuż przed moją twarzą. - Okej, teraz się boję - mruknęłam pod nosem, cofając się o krok.

-Wiesz, że nie dam ci spokoju - oznajmiła, wytykając palec wskazujący w moją stronę. - Radziłabym ci po prostu to powiedzieć - dodała z ironicznym uśmiechem. - Nie będę musiała wtedy wyciągać tego od ciebie siłą i obie będziemy zadowolne - powiedziała na jednym wdechu, jakby to była najprostsza rzecz na świecie i wzruszyła ramionami, stale uśmiechnięta w ten bynajmniej niepokojący sposób.

-W porządku - westchnęłam ciężko, rozumiejąc, że kłótnia z Latynoską na nic się nie zda. - Ale masz trzymać język za zębami - oznajmiłam poważnym tonem i zmrużyłam oczy.

-Za kogo ty mnie masz? - prychnęła. - Za Lady Hummel?

-Myślałam bardziej o tej azjatce - wzruszyłam ramionami. Zdecydowanie właśnie ta dziewczyna najbardziej lubiła plotki. - No ale coś w tym jest - dodałam, mimowolnie się uśmiechając.

Prawdę mówiąc, ufałam Santanie jak nikomu innemu. Wierzyłam, że potrafi dochować tajemnicy i mimo dość pokręconej natury, będzie starała się mnie wesprzeć na swój specyficzny sposób. Wzięłam głęboki wdech, zastanawiając się jak ubrać to wszystko jakoś sensownie w słowa.

-No wykrztuś to w końcu! - ponagliła mnie, wyraźnie zniecierpliwiona.

-Całowałam się z Sebastianem. Kilka razy. - oznajmiłam na jednym wdechu, chcąc po prostu mieć to za sobą.

-Co? - mruknęła Latynoska, przybierając minę, uniemożliwiającą mi odgadnięcie tego, co teraz działo się w jej głowie.

Minęło kilka sekund, gdy Lopez stałe wpatrywała się we mnie z wyjątkowo specyficznym wyrazem twarzy. Momentalnie spięłam się nerwowo, nie będąc pewną, jak rozumieć jej dziwny odbiór tej sytuacji.

-ŻE CO?! - krzyknęła po dłuższej chwili.

-Na litość boską, Santana - pacnęłam się w czoło. - Mogłabyś odrobinę ciszej przeżywać?

-Ja myślałam że, ty... Ale kiedy... - ponownie zamilkła na krótszą chwilę. - Laska, dlaczego akurat z McCarthym? - zrobiła wielkie oczy, oczekując wyjaśnień.

-Co mam ci powiedzieć? - mruknęłam, wzruszając ramionami. - Jeśli cię to pocieszy, to ani razu nie wyszło to z mojej inicjatywy - oznajmiłam, chcąc chociaż minimalnie załagodzić sytuację. Zagryzłam wargę, czekając aż Santana wydusi z siebie jakieś słowo.

-Cholerny Andrew McCarthy na zbyt wiele sobie pozwala! - warknęła tupiąc nogą w podłogę. - Swoją drogą, myślałam, że wolisz dziewczyny - burknęła oskarżycielskim tonem.

-Też tak myślałam - wyznałam, natychmiastowo się pesząc. Powinnam spodziewać się, że poruszy ten temat. - Ale chyba lepiej dowiedzieć się późno niż wcale - wzruszyłam ramionami, nie wiedząc, co jeszcze miałam jej powiedzieć.

-Kiedy to się stało? - zapytała po dłuższej chwili.

-Dwa-trzy tygodnie temu? - mruknęłam, ściszając głos.

-Że kiedy?! - wyburzyła, wyraźnie urażona. - Jeszcze mi może powiedz, że ta wstrętna Berry o tym wiedziała?

-Myślisz, że powiedziałabym to Rachel? - uniosłam brwi ku górze, na co czarnowłosa minimalnie się uspokoiła. - Tylko Puck wiedział - parsknęłam śmiechem.

-Maeve! - prychnęła, szturchając mnie łokciem. - Powiedziałaś Puckermanowi zamiast mi? W czym on niby mógłby ci się przydać?

-To wyszło jakoś niechcący - oznajmiłam. - No nieważne - przewróciłam oczami. - Po prostu postaraj się nie zabijać Sebastiana - dodałam, patrząc w bok.

-Żartujesz sobie ze mnie? - zapytała, nawet nie kryjąc ironii. - Oczy mu wydrapię, jak go spotkam - oznajmiła.

-Santana - westchnęłam. - Nadętych dupków się nie zaczepia - dodałam z kpiną, na co Latynoska parsknęła śmiechem. - Zwłaszcza tych z bogatymi tatusiami.

-Może coś w tym jest - odparła. - Ale, powiedz - przybrała poważny ton - podoba ci się?

-Nie mam pojęcia - wzruszyłam ramionami, obejmując się dłońmi. - To wszystko jest dla mnie nowe i wyjątkowo pokręcone.

-Jasne - skinęła głową. - Dalej nie jestem w stanie przyjąć do wiadomości tego, że powiedziałaś na początku Puckermanowi zamiast mnie, ale powiedzmy, że jestem skłonna ci to wybaczyć - parsknęła śmiechem. - A teraz chodź, bo Sue nas zabije, jak spóźnimy się na trening.

Prawdę mówiąc, spodziewałam się wszystkiego, poza tak dobrym przyjęciem. Santana zdecydowanie umiała zaskoczyć.

✿ڿڰۣ-

המשך קריאה

You'll Also Like

12.5K 497 36
Zanim zaczniesz czytać trzecią część upewnij się, że przeczytałeś pierwszą i drugą 😉 Kubę i Natalię czekają wielkie zmiany. Narodziny pierwszego, up...
7.3K 261 23
Dorastając w wiecznym zagrożeniu, niepokoju i gotowości do walki, kilka lat po wojnie o Hogwart gdy nie trzeba już drżeć o swój los, nikt nie jest pe...
71.8K 1.6K 44
Co by było gdyby Hailie zgodziła się wyjść za Adrien podczas tej pamiętnej kolacji?
428K 12.1K 142
- Popatrz na mnie! - rozkazał trzymając mnie delikatnie za podbródek i kierując mój wzrok na swoją twarz - Ona była tylko na chwilę. Nic nie znaczyła...