Rozdział 17.

4.9K 345 33
                                    

Alexa

Ze snu wyrwał mnie irytująco głośny dzwonek telefonu. Rzeczywistość gwałtownie rozdarła zasłonę snu, a ja, nie otwierając nawet oczu zaczęłam macać nocna szafkę w poszukiwaniu cholernej komórki. Chwyciwszy ją, z pewnym trudem podniosłam powieki, dopiero teraz uświadamiając sobie, że nie jestem w łóżku sama. Telefon obudził także Jareda, który poruszył się obok z pomrukiem niezadowolenia.

Poczułam wstyd i złość na wspomnienie mojej wczorajszej chwili słabości. Co, do diabła się ze mną działo? Ostatnio zdecydowanie zbyt często traciłam nad sobą kontrolę.

Nadszedł czas, żeby wziąć się w garść.

Zetknęłam ma wyświetlacz. To wuj Nathan. Pewnie dzwoni, żeby zapytać, jak się czuję. Rozmowa z nim była jednak ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę.

Odrzuciłam połączenie i wyciszyłam telefon.

– Nie odbierzesz? – usłyszałam mocno zachrypnięty głos Jareda.

Na jego dźwięk coś we mnie drgnęło. 

– Nie chce mi się gadać z Nathanem – mruknęłam, przecierając dłonią twarz i próbując się rozbudzić. – Jest sobota. Z czymkolwiek dzwonił, poczeka do poniedziałku.

Czułam na sobie wzrok mężczyzny.

– Myślałem, że nie miewasz wolnego – rzucił z lekkim zdziwieniem.

Obróciłam głowę, zerkając w jego stronę i szybko tego pożałowałam.

Bycie tak seksownym powinno być karalne! Włosy Jareda były zmierzwione, lekki zarost pokrywał jego szczękę, a różnokolorowe oczy spoglądały na mnie spod ciężkich jeszcze powiek.

Poczułam, jak między moimi nogami buduje się napięcie i szybko odwróciłam wzrok.

– Chyba błędnie postrzegasz mnie, jako pracoholiczkę. Szanuję swój wolny czas – odpowiedziałam sucho na zadane chwile wcześniej pytanie.

Wciąż czułam jego palące spojrzenie. 

– Alexo – odezwał się znowu. Tym razem w jego głosie słychać było nutę niepokoju. – Jak się dzisiaj czujesz? 

Zebrałam się w sobie i obróciłam się do Jareda z chłodnym uśmieszkiem.

– Cudownie. Możesz zapomnieć o wczorajszym wieczorze. To się więcej nie powtórzy. – Zaczęłam się podnosić. – Ach. Nie będziesz mi dziś potrzebny. Nie zamierzam ruszać się z domu.

Wstałam i skierowałam się do łazienki. Nie zatrzymał mnie. Miałam nadzieję, że kiedy wrócę już go tutaj nie będzie.

W łazience zsunęłam z siebie nocna koszulkę i weszłam pod prysznic. Ledwie zdążyłam puścić z deszczownicy strumień ciepłej wody, usłyszałam, zgrzyt otwieranych drzwi.

_ Co ty tu, do cholery...? – zaczęłam na widok wkraczającego do pomieszczenia Jareda. Mężczyzna w dwóch krokach znalazł się w kabinie. Stanął naprzeciwko mnie, nie przejmując się spływającą na niego wodą. Zlustrowałam go oburzonym wzrokiem. Miał na sobie tylko czarne bokserki, które szybko zrobiły się mokre.

– Wynoś się – warknęłam, popychając go, jakby miało to przynieść jakikolwiek efekt.

I przyniosło. Tyle, że odwrotny od zamierzonego.

Zanim zdążyłam się zorientować, Jared chwycił moje nadgarstki i przyszpilił je do ściany nad moją głową. Syknęłam, uderzając plecami o nieprzyjemnie zimne płytki. Zadarłam głowę, by spojrzeć w oczy stojącego tuż przy mnie mężczyzny. Ich źrenice były wyraźnie powiększone. Jared wpatrywał się we mnie rozognionym wzrokiem i nagle moja wściekłość przeistoczyła się w coś zupełnie innego. 

Zmiana władzy (ZAKOŃCZONA)Where stories live. Discover now