Rozdział 1.

7.6K 392 112
                                    

Alexa

Okna gabinetu nie bez powodu wychodziły właśnie na zachód.

Oparłam się o stojące za mną biurko i podziwiałam Phoenix, skąpane w ostatnich promieniach słońca. Czerwona łuna wyglądała jak rozpętany w chmurach pożar. Z najwyższego piętra biurowca można było podziwiać go w całej okazałości.

Splotłam ręce na piersi i pozwoliłam umysłowi oderwać się od wszystkiego, co zwykle go zaprzątało. Moja chwila zapomnienia. Codzienna przyjemność, której nigdy sobie nie odmawiałam.

Coś otarło się o mój łokieć.

Murphy.

Nie odwracając wzroku od okna, wyciągnęłam rękę, by pogładzić rzadką, aksamitną sierść. Uniosłam kąciki ust, gdy moich uszu dobiegło ciche mruczenie. Murphy był jedynym facetem, przy którym mogłam naprawdę się odprężyć. Wzięłam głęboki oddech i...

Drzwi otworzyły się gwałtownie.

– Mogę przychodzić tu, kiedy tylko mam ochotę! – Głos matki sprawił, że odruchowo się skrzywiłam.

Obróciłam głowę, spoglądając na stojącą w drzwiach Deborah. Tuż za nią dostrzegłam czerwoną z wściekłości Emiko.

– Mówiłam, że nie życzy pani sobie...

Uniosłam dłoń.

– W porządku.

Moja asystentka skinęła głową i zniknęła.

– Kogo ty tu zatrudniasz? – Deborah wmaszerowała do środka, rzucając na narożną kanapę jedną ze swoich koszmarnie drogich torebek. 

Murphy prychnął i zeskoczył z biurka. Poczułam, jak ociera się o moje kostki.

– Emiko nieźle sobie radzi. Nie na tyle, by cię powstrzymać, ale jednak.

Matka udała, że nie słyszy mojego przytyku. Z westchnieniem opadła na siedzisko.

 – Tej kobiecie wydawało się, że może tak po prostu mnie tutaj nie wpuścić. Wyobrażasz sobie?

Mój wzrok ponownie przeniósł się na widoczny za oknem krajobraz.

– Niebywałe.

– Może powinnaś trochę ją przeszkolić? – Poczułam, jak taksuje mnie wzrokiem. – Jezu... Nie sprzedają w okolicy niczego bardziej kobiecego? Musisz ubierać się jak mężczyzna?

Zerknęłam w dół, na szpilki od Louboutina, wystające spod eleganckich, choć mało kobiecych, spodni. Zdaniem matki powinnam nosić obcisłe kiecki, jak ona.

– Wybacz. Mam słabość do czerwonej podeszwy.

Prychnęła, a ja ruszyłam w stronę barku.

– Napijesz się?

– Raczej nie masz tam nic zdatnego do picia.

Pochyliłam głowę, odgarniając ciemne włosy, które opadły mi na twarz i wyciągnęłam z barku butelkę szkockiej. Chwytając stojącą na szafce szklankę, nalałam do niej trochę whisky.

– Punkt dla ciebie.

Gdy zasiadłam w wielkim fotelu za biurkiem, Murphy pojawił się znikąd, zajmując miejsce na moich kolanach. Pociągnęłam łyk alkoholu, obserwując, jak na twarzy matki pojawia się wyraz obrzydzenia. Tym razem powstrzymała się jednak od komentarza. Zerknęła w wiszące nad kanapą lustro i poprawiła swoją krótką, elegancką fryzurę, palcami wygładzając białe kosmyki.

– Czemu zawdzięczam tę wizytę?

Przerwała układanie włosów i spojrzała na mnie ze zdziwieniem.

Zmiana władzy (ZAKOŃCZONA)Where stories live. Discover now