Rozdział 25.

3.3K 291 32
                                    

Jared

Z wciśniętym w podłogę gazem, pędziłem ulicami Phoenix, by jak najszybciej dostać się w miejsce, gdzie wywieziona została Alexa. Dwa razy przejechałem na czerwonym świetle i omal nie spowodowałem wypadku. Niech mnie szlag, ale nie dbałem teraz o nic, poza jej bezpieczeństwem.

Policja została już powiadomiona i także zmierzała na miejsce. W tym tempie miałem jednak spore szanse dojechać tam jeszcze przed nimi.

Zerknąłem na schowek, gdzie ukryłem broń, gotowy zastrzelić każdego skurwiela, który stanie mi na drodze. Nie zamierzałem udawać, że kieruje mną zawodowe poczucie obowiązku. Dobrze zdawałem sobie sprawę, że pędzę ratować kobietę, którą kocham.

Po kilkunastu długich minutach dojechałem w okolice White Hill. Zatrzymałem się w bezpiecznej odległości od kopalni i stojącego w pobliżu budynku, o którym wspominał Douglas. Zgasiłem silnik i wypadłem z samochodu, zmierzając prosto w kierunku czerniejącego na tle gwiazd kształtu.

Alexa

W gardle miałam gulę, która z początku nie pozwoliła mi wydobyć z siebie głosu. W absolutnym szoku wpatrywałam się w stojące przy drzwiach postaci. Wiedziałam już, że jedną z nich jest wuj Nathan, nawet jeśli jeszcze nie do końca to do mnie docierało. Nie mogłam uwierzyć, że brat ojca mógł zrobić mi coś takiego.

– Dlaczego? – wychrypiałam w końcu.

Wuj podszedł bliżej, podczas gdy drugi z napastników pozostał na miejscu.

– Przykro mi, Alexo – odezwał się, stając ledwie dwa kroki przede mną. – Chyba nie muszę ci tłumaczyć, że interesy są najważniejsze.

Zacisnęłam zęby. Mimo, że byłam otumaniona lekami i przemarznięta, gniew sprawił, że rzuciłam się na Nathaniela, próbując go uderzyć.

Poczułam satysfakcję, gdy moja pięść natrafiła na jego szczękę. Rozległo się jęknięcie, ale zanim zdołałam zadać mu poważniejsze obrażenia, doskoczył do mnie drugi mężczyzna.

– Spokój, Alex – warknął, chwytając mnie za ręce i wykręcając je boleśnie.

Krzyknęłam. Ból na chwilę przytłumił moje zmysły, ale zdałam sobie sprawę, że ten głos także dobrze znam.

– Edward – syknęłam, wygięta w nienaturalnej pozycji. – Ty cholerna świnio!

Nagle przypomniał mi się znajomy samochód na parkingu przed Thorn's Hill Mining i wuj kłócący się o coś z kierowcą. Teraz już pamiętałam, skąd znałam ten pojazd.

Syn Nathana mocniej mną szarpnął.

– Słodka, jak zawsze – wycedził. – Ale uwierz mi, Alex, to nic osobistego. Po prostu stoisz nam na drodze.

Nathaniel zdążył już dojść do siebie po ciosie, który mu zadałam. Brutalnie chwycił mnie za podbródek.

– Posłuchaj, ty...

– Moją matkę też załatwiłeś? – prychnęłam, nie dając mu dokończyć.

Wuj złapał moją szczękę nieco mocniej, aż poczułam ból, ale zaraz jego uścisk zelżał. Opuścił dłoń i odsunął się o krok. W słabym świetle wpadającym z zewnątrz dostrzegłam, jak jego sylwetka się garbi, jakby spuszczono z niego powietrze. Odezwał się dopiero po chwili.

– Człowiek Douglasa spieprzył sprawę.

– Douglasa?! – Coś przewróciło mi się w żołądku. – Williama Douglasa? On też jest w to zamieszany?

Dostrzegłam, że mężczyźni zerknęli na siebie.

– Powiedz jej. Niech dostanie chociaż to, zanim... – Nathan urwał.

Zmiana władzy (ZAKOŃCZONA)Where stories live. Discover now