Rozdział 18.

4.4K 346 66
                                    

Jared

     Prowadziłem samochód, co jakiś czas zerkając na Alexę. Ktoś inny w podobnej sytuacji byłby pewnie roztrzęsiony i skrajnie nerwowy, ale ona tylko wpatrywała się w drogę przed nami. Od momentu, gdy Nathaniel przyniósł ponure wieści, nie powiedziała ani słowa. Po prostu potruchtała na górę, by po chwili pojawić się w salonie ubrana w dżinsy i koszulę, chwycić kluczyki i ruszyć w stronę podjazdu. Nie miałem czasu kłopotać się swoim wyglądem. Pobiegłem za nią tak, jak stałem – w dresach. Zdążyłem tylko wsunąć buty.

Nathan jechał tuż za nami swoim fordem.

Na miejscu obecna była już policja i służby ratownicze. Te drugie okazały się na szczęście zbędne. Nad ranem, gdy doszło do wybuchu, kopalnia była jeszcze pusta. Ucierpiał jednak sprzęt, a szyby zostały zasypane.

Dostrzegłem mięsień drgający na szczęce Lexi, gdy rozmawiała z policjantami. Mimo to przez cały czas trzymała emocje na wodzy, dobrze ukrywając zdenerwowanie. Domyślałem się, że nie chciała rozsypać się przy obcych ludziach. Rzeczowo dyskutowała zarówno ze służbami, jak i ubezpieczycielem, do którego zadzwoniła. Po kilku godzinach, gdy zrobiliśmy na miejscu wszystko, co było do zrobienia, ruszyliśmy w kierunku samochodu. Nathaniel stał już przy swoim fordzie i rozmawiał z kimś przez telefon. Nie próbował już do nas zagadywać. Widziałem jednak, jak odprowadza bratanicę wzrokiem.

W samochodzie wyraźnie widziałem zdenerwowanie Alexy. Dłonie spoczywającą na jej kolanach drżały. Twarz miała bladą i napiętą. Nabrałem dziwnej ochoty, by chwycić ja za rękę i pomóc jej się uspokoić. Zdusiłem to w sobie i odchrząknąłem, wbijając wzrok w czarne pasmo drogi. Postanowiłem dać jej trochę czasu i nie odzywać się, dopóki nie dojedziemy do jej domu.

     – Wracaj do siebie – warknęła, gdy zaparkowałem na podjeździe. – Chcę zostać sama.

Spojrzałem na nią spod zmarszczonych brwi.

– Zwariowałaś.

Brązowe oczy ciskały we mnie gromy.

– Przypominam, że jesteś moim pracownikiem. Mogę odprawić cię, kiedy mi się podoba.

Miałem ochotę po prostu chwycić ją w pasie, przerzucić sobie przez ramię i zatargać do cholernego domu.

– Jestem odpowiedzialny za twoje bezpieczeństwo. Słyszałaś, co mówili ludzie ze służb. Ten wybuch nie był dziełem przypadku. Ktoś znowu próbuje dobrać ci się do tyłka i nie zamierzam zostawiać cię teraz samej. 

– Gówno mnie obchodzi, co zamierzasz, a czego nie.

– Przestań zachowywać się, jak uparty dzieciak! – zawarczałem. Jej nerwowość chyba zaczęła mi się udzielać. Wziąłem głębszy oddech i kontynuowałem, już spokojniej. – Moim zadaniem jest nie tylko pilnowanie, żeby ktoś nie posłał ci kulki, ale też powstrzymywanie cię przed narażaniem się, rozumiesz? Nie myślisz teraz racjonalnie. W tej chwili sama stanowisz dla siebie zagrożenie. 

Oprócz gniewu na jej twarzy odmalowało się zmęczenie. Zrozumiałem, że powoli traci siły i chęć na kłótnię. Odwróciła ode mnie wzrok, przez chwilę po prostu wpatrując się w przestrzeń. W końcu otworzyła drzwi i wysiadła, bez choćby jednego słowa.

– Mądra dziewczynka – mruknąłem pod nosem, po czym ruszyłem za nią.

     Na zewnątrz robiło się już ciemno. Od chwili, gdy wróciliśmy do Cave Creek Lexi nie wyściubiła nosa ze swojej sypialni. Tym razem nie próbowałem nakłaniać jej do rozmowy. Rozumiałem, że musi ochłonąć. Wciąż jednak miałem nadzieję, że przed snem przyjdzie poprosić, żebym znów spędził z nią noc. Zastanawiałem się też, o co w tym wszystkim chodzi. Komu Alexa zaszła za skórę tak mocno, że próbuje za wszelką cenę uprzykrzyć jej życie?

Zmiana władzy (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz