Rozdział 2.

5.6K 369 54
                                    

Alexa     

Wyciągnęłam z lodówki butelkę chardonnaya.

Dźwięk otwieranych drzwiczek natychmiast zwabił Murphy'ego, który zjawił się w kuchni, wydając z siebie głośne, skrzekliwe miauknięcia.

– Ten zwierzak mnie przeraża – mruknął oparty o wysepkę Ryan. – Nie dość, że z tą urodą mógłby grać w horrorach, to jeszcze rzęzi, jak zepsuty silnik.

Nalewając wino do kieliszków, posłałam mu wymowne spojrzenie, po czym sięgnęłam po kocią karmę i wycisnęłam saszetkę do miski.

Murphy rzucił się na jedzenie, niczym wygłodniały lew albo wilkołak, którego przypominał.

– Właśnie o tym mówię. – Ryan przyglądał mu się z uniesionymi brwiami. – Mały potworek.

Wrzuciłam puste opakowanie do kosza i zbliżyłam się do mężczyzny, stając tuż naprzeciw niego. W szpilkach niemal dorównywałam mu wzrostem. Wyciągnęłam dłoń i położyłam ją na jego kroczu.

– Nie lubię... – Patrzyłam, jak źrenice Ryana gwałtownie się rozszerzają. – Gdy ktoś... – Zaczęłam zaciskać palce, czując przez spodnie budzącego się do życia penisa. – Obraża. Mojego. Kociaka. – Każde kolejne słowo akcentowałam coraz mocniejszym naciskiem. Widziałam, jak grdyka Ryana poruszyła się, gdy przełknął ślinę. Był już zupełnie twardy. Jednocześnie uśmiechał się nerwowo, jakby bał się, że zaraz sprawię mu ból.

– W porządku szefowo. Zrozumiałem – rzucił trochę wyższym, niż zwykle głosem.

Uniosłam kącik ust.

– Grzeczny chłopiec.

Zabrałam dłoń i obróciłam się, zostawiając go z rozpychającą dżinsy erekcją. Słyszałam jego przyspieszony oddech i miałam cichą nadzieję, że chwyci mnie i każe dokończyć to, co zaczęłam. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Chyba nie powinnam być zdziwiona. Spotykałam się z różnymi facetami, ale żaden nie miał jaj, żeby spróbować mnie zdominować. Aż tak ich onieśmielałam? A może podświadomie wybierałam właśnie nieporadnych chłopców, którzy zatańczą, jak im zagram? Unosząc kieliszek do ust, oparłam się plecami o blat naprzeciwko Ryana. Z satysfakcją obserwowałam, jak jego klatka piersiowa unosi się i opada, a oczy lustrują mnie pożądliwie. Wręczyłam mu drugą lampkę.

– Co cię ściągnęło do Phoneix? – spytałam, jakbym wcale nie doprowadziła go przed chwilą do wrzenia.

– Oczywiście, że ty, królowo – odparł ochryple.

Przewróciłam oczami. Wiedziałam, że chce się podlizać. Żadne z nas nie traktowało tej znajomości zbyt poważnie. Łączył nas seks, który uprawialiśmy, gdy Ryan zjawiał się akurat w mieście. Wprawdzie nigdy nie było między nami wielkiej namiętności, ale bez wątpienia potrafiliśmy sprawić sobie przyjemność.

– Pytam poważnie.

Ryan westchnął, odstawiając wino.

– Ojciec przysłał mnie, żebym dopilnował jutrzejszego załadunku w Tuscon. Pomyślałem, że po drodze wpadnę się przywitać.

Skinęłam głową. Ta odpowiedź miała zdecydowanie więcej sensu.

Ojciec Ryana był przez jakiś czas klientem Thorn's Hill Mining. Jego firma kupowała od nas miedziane elementy do produkcji elektroniki. To przy okazji tej współpracy poznałam jego syna.

Mężczyzna mrugnął do mnie, znów wyszczerzając zęby w uśmieszku. Musiałam przyznać, że wyglądał teraz całkiem seksownie. Mimo swoich dwudziestu pięciu lat wciąż był pełen chłopięcego uroku.

Zmiana władzy (ZAKOŃCZONA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz