Part 8

811 51 9
                                    

Wszystkie trzy zasiadłyśmy do okrągłego, niskiego stołu, przy którym trzeba było siedzieć w siadzie skrzyżnym. Przystałyśmy na to, aby tym razem to właśnie Scorpia rozdawała karty, bynajmniej w tej rundzie. Hord Tarot na pewno nie należy do łatwych gier. Jeśli chcesz wygrać, musisz być przebiegły, zwinny, a przede wszystkim czujny. Często miewam asy w rękawach, więc gdy tylko los się do mnie uśmiechnie, zgarniam pokaźne sumy gotówki. Uczciwa gra? Ha... Nie, kiedy to właśnie ja w niej uczestniczę... 

- As... - szepnęłam pod nosem, pewnym ruchem kładąc na stół tajemniczą kartę i dyskretnie zerkając kątem oka na reakcję pozostałych graczy. 

- Pass! - krzyknęła Entrapta, szybko sygnalizując stratę swojej kolejki. 

- Stawka plus pięćdziesiąt - oznajmiła Scorpia, ostrożnie przesuwając na środek stołu pięć czerwono-czarnych monet. 

- Koniec rundy, moje drogie... haha... Duble As! - parsknęłam pod nosem, posyłając dziewczynom złowieszczy uśmiech i odsłaniając dwie karty koło stawki Scorpii, które, jak przypuszczałam, okazały się parą czerwonych Asów. 

- Cholera! - Scorpia złapała się za głowę, w mgnieniu oka tracąc swoją stawkę. 

Wyciągnęłam dłoń w stronę pieniędzy, przytulając je do piersi. W tym momencie skorpion odpadł z gry. Ja wraz z fioletowowłosą zaczęłyśmy rundę drugą. Coś czuję, że ten finał będzie hardcorowy... 

- As! - Dziewczyna złapała swoimi samo żyjącymi włosami kartę i położyła ją na stole, beztrosko się przy tym uśmiechając. 

- Czarny król, wisielec, śmierć... - odparłam, uderzając trzema kartami o stos przeciwnika. 

- As! - krzyknęła, po raz drugi powtarzając czynność. 

- Stawka plus sto... - rzuciłam z niesamowicie diabelskim uśmiechem, pewna swojej wielkiej wygranej. 

- Nie tym razem, haha! Duble Dark As! - Odsłoniła swoje karty, na których rzeczywiście widniała para czarnych Asów. Włosami zgarnęła mi gotówkę sprzed nosa. 

- Ale co?! Jak?! Przecież... Że cooo?! - Ogarnął mnie ogromny szok, niedowierzanie, mind fuck, w jednej chwili moje myśli zalała szczegółowa fala analizy, która wyglądała mniej więcej tak: Co zrobiłam źle... Gdzie popełniłam błąd... Co umknęło mojej uwadze i gdzie dałam się podejść...

- Joker, jedna z podstawowych kart w mojej talii... Często zapominana lub pomijana, ale tym razem okazała się niezawodna. To ona odpowiada za twoją porażkę. - Wzruszyła ramionami, wywijając kartą w powietrzu. 

- Dobra, koniec na dziś. Starczy mi już. Wychodzę, muszę ochłonąć... Co to była za gra... Naprawdę świetnie się z wami gra, dziewczyny, mimo że czasami potrafię przy was przepierdolić cały mój majątek, hah. - Z uśmiechem na twarzy podniosłam ręce do góry w geście poddania się. 

Wyszłam z pokoju na korytarz, chcąc pozbierać myśli. Zapaliłabym sobie papieroska, ale z doświadczenia wiem, że od razu odpaliłby się alarm przeciwpożarowy, za który miesiąc temu nieźle mi się oberwało od dyrektora i mojej koszmarnej matki. Podeszłam do okna i zwinnym ruchem wskoczyłam na parapet. Oparłam plecy o kawałek ściany i, odchylając głowę do tyłu, kątem oka spojrzałam na ponury krajobraz za szkłem. Pamiętam idealnie tamten wieczór, w którym po raz pierwszy zobaczyłam jej czarne auto... Moment, w którym po raz pierwszy spotkałam Adorę... Nigdy nie pomyślałabym, że w ciągu zaledwie kilku miesięcy przewróci cały mój popierdolony świat do góry nogami... że zostanie moją dziewczyną, bez której dziś nie potrafię wytrzymać ani jednego dnia... Matko... Ale ona głupia... Kocha mnie, mimo że taki ktoś jak ja nie zasługuje na miłość... Co z nią jest nie tak, do cholery, hah... 

- Oh ma douce souffrance... pourquoi s'acharner tu recommence... - Z moich przemyśleń wyrwał mnie delikatny śpiew zatopiony w aksamitnym brzmieniu gitary. 

- Co to za dziwna melodia... - Zaciekawiona zeskoczyłam z parapetu, przysłuchując się, skąd dochodzi ta tajemnicza muzyka. 

Moje uszy prowadziły mnie do pokoju... Adory...? O nie, nie, nie! Nie wejdę tam! Nie ma takiej opcji! Moja ukochana najwyraźniej ma okres i rozszarpie mnie jak dzika bestia, gdy tylko przekroczę próg jej pokoju. Boże, Catra... Co się z tobą dzieje... Od kiedy boisz się takich błahych powodów? Dobra, kocie... Jeden głęboki wdech i wchodzisz... Nie no... Może najpierw zapukam? Cholera... 

- Catra...? - Drzwi niespodziewanie otworzyły się przede mną, a w futrynie stanęła zdziwiona blondynka, odziana tylko w biały szlafrok z kubkiem gorącej czekolady w dłoni. 

- Aaa! O matko, wystraszyłaś mnie... - Odskoczyłam do tyłu, instynktownie sycząc, a sierść na moim ciele momentalnie stanęła do pionu, jakby przed chwilą jebnął we mnie piorun. 

- Co ty tu robisz, skarbie...? Myślałam, że zabijasz nudę z dziewczynami, grając z nimi na konsoli czy coś... - odparła, biorąc łyk gorącego napoju. Wyglądała na smutną, ale już znacznie spokojniejszą, niż gdy ostatnio ją widziałam. 

- Powiedzmy, że zaczęłam się nudzić w ich towarzystwie... i tak właściwie to... przyszłam tu do ciebie... - szepnęłam, uciekając wzrokiem od dziewczyny i opuszczając uszy. 

- Catra... Chcę cię przeprosić za tą sytuację przed obiadem... Nie wiem, co we mnie wstąpiło... Ewidentnie poniosły mnie emocje... Pieprzone wahania nastrojów, ugh... - Szybko przerwała moją wypowiedź, omijając mnie wzrokiem. Na jej twarzy zauważyłam wyraźnie wymalowany wstyd. 

- Oj, Adorka... Nie masz za co przepraszać... Każdemu zdarzy się mieć gorszy dzień... - Podeszłam do dziewczyny, delikatnie ujmując jej policzki w swoje dłonie i prowokując, aby na mnie spojrzała. 

- Dziękuję, że to rozumiesz, Catra... - szepnęła, przymykając oczy i stykając się swoim czołem o moje. 

- Mogę znowu dziś u ciebie nocować, kochanie...? - Uśmiechnęłam się pod nosem, zsuwając swoje dłonie na szyję blondynki. 

- Co to za pytanie, hah... Oczywiście, że możesz... - rzuciła, uroczo się przy tym uśmiechając. 

Poczułam, jak dziewczyna gwałtownie złapała mnie pod udami, podnosząc moje ciało do góry. Nie dałam się zaskoczyć i w odpowiedzi na jej gest zwinnie owinęłam nogi o jej biodra. Uśmiechnęła się kusząco, przygryzając dolną wargę i patrząc na mnie jak na swoją przyszłą zdobycz... Podoba mi się to... 

od autorki > Kolejny rozdział zapowiada się naprawdę gorąco...

Catradora | Księga II | Miłość i NienawiśćWhere stories live. Discover now