Part 2

1K 61 5
                                    

Adora POV:

Wyszłam z łazienki i, podchodząc do szafy, odsunęłam ją, zerkając do środka. Mój wzrok powędrował na stos dolnej garderoby ułożonej w elegancką kostkę. Bez większych dylematów złapałam za pierwsze lepsze czarne spodnie bez jakichkolwiek dziur czy nacięć leżące na samej górze. W planach miałam skompletowanie ich z moją ulubioną czerwono-białą kurtką typu baseball, jednak nigdzie jej nie widziałam. Wyciągnęłam wolną dłoń w stronę ciuchów na wieszakach, ''kartkując'' pomiędzy palcami materiały różnych kurtek, swetrów i płaszczów w poszukiwaniu tej jedynej. 

- Kurwa... Gdzie ona jest...? Przysięgam, że wczoraj ją tu odkładałam... A może wrzuciłam do kosza na pranie...? Nieee... Na pewno nie... Chwila... Catra! Ugh... No tak... Zabrała mi kurtkę... Ale naprawdę musiała upatrzeć sobie akurat tą? - westchnęłam i, uderzając się z otwartej dłoni w czoło, wybrałam na zastępstwo gruby, kremowy sweter. 

Kiedy już kończyłam się ubierać, na zegarku dochodziła czternasta. I co ja mam robić przez okrągłą godzinę totalnie sama? Wprawdzie mogłabym iść do dziewczyn z pokoju obok, ale powinnam dać Catrze pobyć nieco z przyjaciółkami jak za starych dobrych czasów. Nie powiem... Już mi się za nią tęskni, ale nic! Trzeba sobie zająć głowę czymś innym. Może odrobię prace domowe? Podeszłam do biurka, na którym leżał stos podręczników. Nieee... Nie dziś... Wiem, Adora, nie powinnaś odkładać wszystkiego na później, ale widok tych wszystkich zadań tak bardzo mnie zniechęca... 

- Gitara! - Olśniło mnie nagle. 

Instynktownie odwróciłam wzrok na instrument, szybko chwytając go w dłoń i siadając na skraju łóżka. Ostrożnie położyłam gitarę na kolanach i chwilę zamyśliłam się nad tym, co mogłabym zagrać.

- Some days... it's hard... to see... If I was a fool... or you... a thief... - Delikatnie przejeżdżałam paznokciami po cienkich niczym pajęczyna strunach. Melodia była dosyć smutna... Sama nie wiem, dlaczego właśnie ona wypłynęła spod moich rąk... 

- Adora? Adora! Jesteś już gotowa? - Usłyszałam znajomy głos Catry dochodzący zza drzwi. 

- Ach, tak! Już wychodzę! - Wyrwana ze swoich przemyśleń odłożyłam instrument na łóżko i podeszłam do krzesła, na którym jakiś czas temu naszykowałam sobie płaszcz i szalik. - Jeszcze chwilka! - dodałam i, zarzucając na siebie płaszcz, okryłam szyję szalikiem. Jeszcze raz uważnie rozejrzałam się po pomieszczeniu, analizując, czy aby na pewno wszystko zabrałam. Oczywiście w ostatniej chwili przed wyjściem z pokoju złapałam za telefon i klucze do auta. 

- O, siema, Adora! - zawołała Scorpia, kiedy tylko wkroczyłam na korytarz. 

- Cześć wszystkim! - Uśmiechnęłam się przez ramię, zamykając pokój i podchodząc do dziewczyn. 

- Ugh... No dalej! Ruszajmy już, bo zaraz się ściemni... - mruknęła ponuro Catra, obracając się na pięcie w stronę windy. 

- Pst... Entrapta, co ją ugryzło? - szepnęłam do fioletowowłosej, która właśnie sprawdzała przeceny na tablecie. 

- Ou... Kiedy się nudziłyśmy, Catra zaproponowała grę w karty na pieniądze. W rezultacie przegrała parę rund, tracąc przy tym sto Hordolarów - odparła, a sytuacja przed moimi oczami stała się całkowicie jasna i przejrzysta. 

Pomyślałam, że może byłoby fajnie zabrać Catrę do kina, ale w towarzystwie Entrapty i Scorpii to kiepski pomysł. Ugh... Jak inaczej mogłabym poprawić mojej dziewczynie humor? Kupienie jej czegoś może i załatwiłoby problem, ale chyba lepiej będzie, jak dam coś od siebie... Sama już nie wiem... 

- Hej, Adora, rusz się, haha! - krzyknęła Scorpia, machając do mnie w windzie. Momentalnie otrząsnęłam się z przemyśleń i przyśpieszyłam tępo, w ostatniej chwili dostając się do kabiny, nim się zamknęła.

Westchnęłam, na co wszystkie dziewczyny, nawet Catra, wybuchły śmiechem. Po tym jak winda ruszyła w dół, stanęłam z tyłu obok kocicy. Ledwo powstrzymywałam się przed złapaniem ją za rękę, więc aby czasem moja dłoń nie uciekła mi za daleko, schowałam ją dla bezpieczeństwa do kieszeni. Winda otwarła się, a cała nasza czwórka skierowała się do mojego auta. Catra postanowiła, że zajmie miejsce koło kierowcy, Entrapta ze Scorpią zgodziły się usiąść na tylnych siedzeniach. Po paru sekundach odpaliłam auto i wyjechałam nim z garażu, przekraczając progi uczelni. 

- Entrapta? Podasz dane centrum handlowego? - zapytałam, patrząc kątem oka na sylwetkę fioletowowłosej odbijającą się w lusterku. 

- Jasne! Sun Shine 75 - oznajmiła, a ja wpisałam dane w GPS. 

Drogę umilały nam różne piosenki puszczane z You Tube na dotykowym panelu samochodu. Kiedy dziewczyny siedzące na tyłach wyznaczyły Catrę jako DJa, nie miałam nic przeciwko temu, żeby to właśnie ona wybierała utwory. Moją rolą było tylko dowieść nas wszystkie do wyznaczonego celu. Nie minęło nawet kilka minut jak za oknami zapadł zmrok, a latarnie stojące po obu stronach drogi zapaliły się jasnym, białym światem. 

- Za trzy minuty dotrzesz do celu. - Usłyszałam komunikat wydany przez hologram mojego auta.

Kiedy przeniosłam wzrok z hologramu na widok za oknem, moim oczom ukazał się Taimor. To miasto wygląda tak cudownie za dnia, a co dopiero nocą, kiedy oświetlają je miliony świateł i neonów, wielkich bilbordów na budynkach czy ogromnych, bardzo realistycznych hologramów. Wyjechałyśmy zza rogu, a przed nami pojawił się znajomy budynek centrum handlowego. Wjechałam na parking umiejscowiony wewnątrz budynku i zaczęłam rozglądać się za wolnym miejscem. Uwierzcie, że na weekendzie roi się tu od takich jak my i nie łatwo o parę metrów kwadratowych. 

- Tam jest jedno! - wrzasnęła podekscytowana Entrapta, jakby zobaczyła przecenę na odkurzacz, przez co nasza trójka o mało co nie straciła słuchu. 

Podjechałam pod miejsce z numerem 97 i przy okazji zapisałam je w telefonie, żeby później w razie czego wiedzieć, gdzie szukać. Wysiadłyśmy, a kiedy zamknęłam auto, skierowałyśmy się do wejścia. Na wstępie uderzył nas widok tysiąca witryn z różnorodną treścią i przecenami, nie mówiąc już o miłym zapachu nowości. 

- To co, dziewczyny, jaki mamy plan? - Scorpia popatrzyła na każdą z nas z osobna i rozejrzała się wokół. 

- Najpierw jedzenie, a potem zakupy, czy na odwrót? - dodała Entrapta, drapiąc się swoimi samo żyjącymi włosami po głowie. 

- Proponuję najpierw coś przegryźć, potem pochodzić po sklepach, a na koniec iść na jakieś atrakcje typu kręgle. Ewentualnie po rozrywce pójdziemy jeszcze raz coś szamnąć w ramach kolacji, co wy na to? - zaproponowała Catra. 

Jej pomysł rzeczywiście przypadł nam do gustu. Znacząco kiwnęłyśmy głowami i ruszyłyśmy w stronę piętra gastronomicznego. 


od autorki > Cześć wszystkim! Adora wraz ze swoją dziewczyną i przyjaciółkami wybiera się na zakupy. Co ciekawego kupią bohaterki i czy naszej parze uda się utrzymać swoje relacje w tajemnicy przed znajomymi? Tego dowiecie się w kolejnej części!

Catradora | Księga II | Miłość i NienawiśćWhere stories live. Discover now