54.

2.3K 151 10
                                    

Hermionę dopadła depresja. Nie wiedziała, czy jest to skutek działania hormonów związanych z ciążą, traumy po przeżyciach, których nie potrafiła przepracować, stres związany z wydarzeniami, które dopiero miały nastąpić, czy wszystko po trochu.
Całymi dniami leżała w łóżku w ich domu przy Spinner's End i płakała, że jest do niczego, że Severus ożenił się z nią bo jej ojciec tak mu kazał, że nie zna swojej matki, a ludzie, których uważała za swoich rodziców, zginęli z jej winy bo niby najmądrzejsza czarownicą od czasów Roweny Ravenclaw, a nie potrafiła ich uchronić przed śmiercią. A największym powodem do płaczu było, że teraz, kilka tygodni po bitwie, wszyscy mieli jaki pomysł lub plan na swoją przyszłość. Dosłownie wszyscy, Severus, Harry, Draco, Neville, nawet Luna i Oleg, którego niedawno poznała. Ona, poza tym, że chce zdać Owutemy we wrześniu najlepiej jak się da, nie miała pojęcia co chce w życiu robić i osiągnąć. Ona, Hermiona Jean Granger-Riddle-Snape, która zawsze miała wszystko zaplanowane z góry i opracowane przynajmniej trzy scenariusze na wypadek zmiany okoliczności, nie miała pojęcia co chce w życiu robić. Któregokolwiek nazwiska by nie użyła, nie miała planu na siebie i swoje życie. Poza tym, czuła się winna śmierci wszystkich tych, którzy zginęli w bitwie. Wmawiała sobie, że skoro posiada wyjątkową noc, którą przewidziała słynna Azhar, powinna uratować więcej istnień i że każda z tych śmierci była niepotrzebna i nastąpiła z jej winy.
Kiedy nawet przestała się uczyć, Severus zaczął się poważnie martwić o swoją żonę i szukał sposobu, by jej pomóc.
To był czas, kiedy większość uczestników bitwy przeżywała swoje mniejsze lub większe dramaty.
Draco i Harry, ze względu na proces Malfoyów, nie mogli się widywać. Bardzo za sobą tęsknili i bali się, zarówno o wyrok, jak i o to, czy będą potrafili wrócić do tej bliskości, jaka była między nimi przed bitwą i separacją.
Remus Lupin postanowił posłuchać słów Lionela Warksa i być fantastycznym ojcem dla Teddy'ego. Na drodze do spełnienia tego postanowienia stanęła mu jego teściowa Andromeda Tonks. Po śmierci męża i jedynej córki postanowiła przelać swoje uczucia na wnuka. Nie zadowalało jej jednak bycie tylko babcią. Postanowiła odebrać Remusowi chłopca i stać się dla niego jedyną rodziną. Złożyła wniosek do Sądu o pozbawienie Łupina praw rodzicielskich do chłopca i ustanowienie jej jedynym prawnym opiekunem dziecka. W swoim wniosku powoływała się na likantropię zięcia, co miało stanowić śmiertelne zagrożenie dla jej wnuka.
Na korzyść wilkołaka zeznawali Molly Weasley, która przedstawiła Remusa jako kochającego i troskliwego ojca, który jest bardzo związany z chłopcem oraz Severus Snape, który zeznał, że osobiście od lat przygotowuje dla Łupina Wywar Tojadowy, który pozwala wilkołakowi zachować świadomość, a co za tym idzie, przestaje być on groźny dla otoczenia.
Dodatkowym argumentem przemawiający na korzyść Remusa był sam Teddy, który na widok ojca tak płakał i się wyrywał babce, iż nie było możliwości prowadzenia rozprawy. Dopiero kiedy sędzia nakazał Andromedzie, by dała dziecko Remusowi, chłopczyk natychmiast się uspokoił i ufnie wtuliła w jego ramiona. Lupin mówił do niego szeptem słowa ukojenia, czego skutkiem był uśmiech na buzi dziecka. Kiedy malec spokojnie zasnął, Sędzia nie miał innego wyjścia, jak oddalić powództwo Andromedy i wydać wyrok korzystny dla Remusa.
Kolejnym problemem było to, że właśnie zaczął się rok szkolny, a on wrócił do pracy w Hogwarcie jako nauczyciel OPCM. Nie miał komu powierzyć opieki nad Teddym, na czas kiedy on prowadził lekcje. Postanowił nawet schować dumę do kieszeni i poprosić o pomoc Andromedę. Jednak czarownica zatrzasnęła mu drzwi przed nosem krzycząc, że nie są już rodziną i ona nie chce ich obu znać. Załamany Remusa był przekonany, że będzie musiał zrezygnować z pracy w Hogwarcie,ale z pomocą nieoczekiwanie przyszła mu... Narcyza Malfoy. Zaproponowała, że zaopiekuje się Teddym. W końcu była jego ciotką. Chciała mieć z małym kontakt.
Początkowo wilkołak miał pewne obawy, czy jego synek na pewno będzie bezpieczny i czy Malfoyów ie zapewnią mu należytą opiekę. Z każdym kolejnym dniem jego obawy malały, a zniknęły całkowicie, gdy któregoś wieczora wyszedł z kominka w Malfoy Manor i ujrzał Draco biegającego po salonie z jego dzieckiem, wykrzykującego różne hasła, jak by mały był zawodnikiem quiditch'a. Teddy reagował piskiem i głośnym śmiechem na wszystkie akrobacja, jakie wykonywał z nim blondyn. Remus stał z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Patrz Teddy. - zawołał młody Malfoy. - Tatuś wrócił. - pobiegł z chłopcem w jego stronę, wykonując po drodze kilka akrobacji, co wywołało kolejny radosny pisk chłopca.
- O, Remus. - do pomieszczenia weszła Narcyza. - Zjecie z nami kolację?
- Tak! Proszę ! - krzyknął Draco. - My się z Teddym jeszcze pobawimy. - obaj patrzyli na niego błagalnym wzrokiem, jakby maluch rozumiał, o czym rozmawiają dorośli.
- Nie chciał bym robić kłopotu. - mężczyzna był zaskoczony i lekko speszony.
- To żaden kłopot, Remusie. - do pomieszczenia wszedł Lucjusz. - Będzie nam bardzo miło. - poklepał go po przyjacielsku po plecach, co Łupina wpędziło w jeszcze większe zakłopotanie. Zawsze uważał Malfoyów, a zwłaszcza Lucjusz a za wyniosłych i zarozumiałych. Nie posądzał go o takie zwykłe, wręcz przyziemne zachowanie. Prawda? - blondyn zaćwierkał do Teddy'ego, łaskocząc go po brzuszku, na co chłopiec zareagował głośnym śmiechem.
- Widzisz, Remusie. - z fotela wstał Tom Riddle, odkładając na bok gazetę. Lupin lekko się wystraszył bo wcześniej nie zauważył jego obecności. Oczywiście, jako wilkołak wyczuwał jego zapach, ale nie spodziewał się jego obecności tak blisko. - Twój synek skradł serca wszystkich domowników, a zwłaszcza Draco, który się tak z nim bawi, że czasem mam wątpliwości, ile ma lat.
- Zawsze chciałem mieć rodzeństwo. - burknął blondyn, wyciągając ręce do chłopca, który niemal z piskiem rzucił się w jego ramiona, by po chwili tarzać się z nim  po dywanie.
- O tym właśnie mówię. - powiedział Tom, wskazując ich dłonią i patrząc na ich wygłupy z kpiącym uśmiechem. - Czasami muszę rzucając zaklęcia wyciszające na gabinet żeby móc pracować.
- Ja przepraszam, jeśli obecność Teddy'ego jest kłopotliwa. - Lupin poczuł się zawstydzony i nie na swoim miejscu.
- Nie chodzi o Teddy'ego. - Lucjusz poprowadził go w stronę jadalni. - Bardziej o Draco, który oszalał na punkcie małego i czasami to on najbardziej hałasuje. Czasami na prawdę można mieć wątpliwości, który z nich jest starszy.
- Bardzo śmieszne. - obruszył się blondyn, wchodząc do pomieszczenia z malcem w ramionach. - My się po prostu świetnie razem bawimy. - usiadł przy stole.
- A panowie ręce umyli? - Narcyza z groźną miną stanęła obok krzesła syna.
- Ups.- zaśmiał się chłopak. - Chodź Teddy. Umyjemy łapki bo ciocia krzyczy i jeszcze nie da nam jeść. - chłopiec odpowiedział w swoim, niemowlęcym języku, na co wszyscy zareagowali śmiechem. Tylko Draco nie zwracając uwagi na innych, rozmawiał z chłopcem, jakby doskonale rozumiał, co ten próbuje powiedzieć.
Remus spędził w Malfoy Manor bardzo miły wieczór. Ku jego ogromnemu zaskoczeniu, jego pierwotne skrępowanie szybko wyparowało. Jego obawy względem Narcyzy i jej rodziny zniknęły. Teraz rozumiał także dlaczego Teddy zazwyczaj padał ze zmęczenia nim skończył swoje wieczorne mleko. Wujostwo zapewniało mu tyle zabawy i atrakcji, że powrót do Hogwartu był dla niego zupełnie innym, spokojnym światem. Światem, w którym byli tylko oni dwaj.
Remus nigdy nie myślał, że ze strony Malfoyów spotka go tyle dobra. Zajęli się jego synem, gdy on jest w pracy, oczywiście nieodpłatnie. Pieniądze, jakie mógłby im zaproponować pewnie tylko by ich rozśmieszyły. To także początkowo go krępowało. Na szczęście, Narcyza od razu podkreśliła, że nie chce od niego pieniędzy, że są rodzinę, a rodzina musi sobie pomagać. Kierując się tą zasadą, Remus zgłosił się do Ministerstwa i złożył obszerne zeznania na korzyść Malfoyów. Miał nadzieję, że chociaż w ten sposób może pomóc im uzyskać uniewinnienie i odwdzięczyć za pomoc i serce, którym obdarzyli jego synka.
Wieczorem, kiedy Teddy już spał, Remus myślał o wieczorze spędzonym w domu Malfoyów. Musiał przyznać sam przed sobą, że pomimo pierwotnego zażenowania, na prawdę poczuł się z nimi jak z rodziną. Swojej prawdziwej rodziny już nie miał. Jego rodzice dawno umarli. Jego przyjaciele, których traktował jak rodzinę, jak braci, czyli James i Syriusz także nie żyli. A ci ludzie, dla niego obcy, choć spokrewnieni z Teddym, których się zawsze obawiał i o których miał negatywne zdanie, okazali mu tyle wsparcia i przyjęli jak członka rodziny. Pierwszy raz od lat, zasypiając Remus Lupin czuł, że nie jest sam na świecie, że oprócz syna ma jeszcze kogoś, dla kogo jest ważny i na kogo może liczyć.

Miłość czy obowiązek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz