15.

5.7K 235 50
                                    

Wracała do lochów, myśląc o propozycji Minervy i jej tatuażu. Zastanawiała się, co może przedstawiać. Nigdy nie podejrzewała nauczycielki Transmutacji o cokolwiek szalonego. McGonagall i tatuaż. Robiło się ciekawie.
W gabinecie zastała dyrektora. Jego widok tak ją zaskoczył, że omal zapomniała postawić barier w swoim umyśle. Zrobiła to natychmiast, gdy wyczuła w nim obecność starca. Podsunęła mu wspomnienie rozmowy z McGonagall o Ronie Weasley'u, a przynajmniej jej bezpieczną część.
- Profesor Dumbledore? - jej zdziwienie było autentyczne. - Spodziewałam się raczej Severusa.
- Twój mąż został wezwany. - siwobrody uśmiechnął się z troską w oczach.
- Nienawidzę tych herbatek u Voldemorta. - warknęła, udając że się wzdryga. - Co pana sprowadza?
- Chciałem z tobą porozmawiać. - uważnie otaksował ją wzrokiem. - To musiało być okropne, co zrobiła Ci Bellatrix. - dziewczyna na dźwięk imienia ciotki Draco skuliła się, a w jej oczach stanęły łzy.
- Myślałam, że coś się stało Severusowi. - pociągnęła nosem, w głowie odtwarzając wcześniej przetworzone wspomnienia. - Wtedy też został wezwany. Tego, co było potem, nie spodziewałam się w najgorszych snach.
- Widzę jednak, że Severus poradził sobie z leczeniem. - mężczyzna uśmiechnął się dobrotliwie.
- Prawie. - odparła, unosząc zabandażowaną rękę. - Bella zostawiła mi pamiątkę do końca życia. - skrzywiła się na wspomnienie napisu, który znajdował się pod opatrunkiem.
- Powiedz mi, moja droga, jak Tom zareagował, gdy Severus wprowadził Cię, jako swoją żonę? - czuła, jak czarodziej przegląda jej wspomnienia, zapewne poszukując czegoś ciekawego.
- Voldemort uznał, że ślub ze "szlamą Pottera" to genialny pomysł i fantastyczne posunięcie logistyczne, które umocni pozycję jego szpiega w naszych szeregach i dostarczy mu informacji na temat Wybrańca z pierwszej ręki. - uśmiechnęła się triumfalnie, czując że dyrektor opuszcza jej umysł. - Na ich spotkaniu byłam tylko raz, przez chwilę i mam nadzieję, że nie będę musiała tego powtarzać. - ponownie skrzywiła się, demonstrując strach i obrzydzenie. - Potem, razem z żonami innych Śmierciożerców, zostałyśmy odesłanie do innego pokoju, gdzie czekałyśmy na zakończenie zebrania.
- Jak te kobiety reagowały na Ciebie? - zapytał zaintrygowany dyrektor.
- Generalnie, pozytywnie. - uśmiechnęła się lekko. - Wiele z nich nie ma obsesji na punkcie czystości krwi, jak ich mężowie. Spędziłyśmy ten czas całkiem sympatycznie, mimo że byłam gwoździem programu, jako nowa.
- Czy jest szansa na wyciągnięcie od nich jakiś informacji? - mężczyźnie oczy błysnęły chytrze.
- Nie sądzę. - odparła, wzruszając ramionami. - One nie są Śmierciożerczyniami i nie uczestniczą w zebraniach, a mężowie nie dopuszczają ich do tej wiedzy.
- Ale na pewno zapraszają się wzajemnie. - siwobrody nie dawał za wygraną. - Wtedy muszą coś słyszeć.
- Możliwe. - odparła. - Chociaż nas od października nikt jeszcze nie zaprosił.
- To będzie twoje zadanie, Hermiono. - popatrzył na nią poważnie. - Wkupić się w łaski żon Śmierciożerców i wyciągnąć z nich jak najwięcej informacji.
- To będzie trudne, ale się postaram, profesorze. - westchnęła.
- Jesteś mądrą czarownicą. - wstał z krzesła. - Wierzę, że skoro radzisz sobie z temperamentem Severusa, to i temu zadaniu podołasz. - poklepał ją pokrzepiająco po plecach i wyszedł.
Hermiona odczekała chwilę i rzuciła zaklęcie wyszukujące ludzi w pobliżu. Na szczęście, za drzwiami nikt nie stał. Dopiero wtedy wypuściła głośno powietrze z płuc.
- Po moim trupie. - mruknęła.- Nie będę Ci odnosić na ojca i jego ludzi. - weszła do prywatnych komnat i opadła na kanapę. Rozmowa z Dumbledore'em wykończyła ją psychicznie. Nie spodziewała się, że kiedykolwiek będzie kłamała Albusiwi Dumbledore'owi w żywe oczy.

Tymczasem Albus analizował coś, co zobaczył w umyśle dziewczyny, zanim postawiła bariery. Swoją drogą, interesujące było, że dziewczyna zrobiła takie postępy w oklumencji. To musiała być zasługa Severusa. Na pewno uczył ją, by nikt nie mógł z niej niczego wyciągnąć, kiedy musi ją zabierać na spotkania Śmierciożerców i ich żon.
Hermiona nie wiedziała, że stary czarodziej odnalazł w jej umyśle coś, co mogło nie znaczyć nic, ale Albus Dumbledore żył na tym świecie wystarczająco długo, by wiedzieć, że takie z pozoru nieistotne drobiazgi często są kluczowymi elementami układanki. Jeszcze nie wiedział, jak istotny jest to szczegół i gdzie go dopasować, ale postanowił baczniej obserwować Młodą panią Snape.

Miłość czy obowiązek Where stories live. Discover now