W sobotnie popołudnie w gabinecie Toma Riddle'a panowała cisza absolutna. Mężczyzna siedział przy biurku, tak głęboko pogrążony w swoich myślach, że osoba postronna mogłaby mieć wątpliwości, czy oddycha.
Za pół godziny miał się spotkać z Harry Potterem, przyjacielem swojej córki, od niedawna, jak się dowiedział, chłopakiem Draco, a przede wszystkim chłopcem, którego rodziców kilkanaście lat temu nie zdążył uratować. Miało to być ich trzecie spotkanie.
Wiedział, że prędzej, czy później chłopak zapyta o śmierć swoich rodziców. A on, już przy pierwszym spotkaniu obiecał mu, że zawsze będzie z nim szczery. I zamierzał dotrzymać słowa. Tylko co miał mu powiedzieć? Że najpierw zwątpił w prawdziwość przepowiedni, a kiedy w nią uwierzył, naiwnie sądził, że stary manipulator nie zaatakuje Potterów w halloween? Że przybył za późno i Dumbledore zdążył go zabrać, zaskoczony tym, że nie udało mu się go zabić? Że uratowała go magia i miłość jego matki, a on zawiódł na całej linii? Z pewnością, to pomoże w budowaniu wzajemnego zaufania.
Z rozmyślania wyrwało go pukanie do drzwi i pojawienie się obiektu jego rozważań.
- Dzień dobry Tom. - okularnik uśmiechnął się. - Mogę?
- Tak. Tak. Oczywiście. - odwzajemnił uśmiech. - Czekałem na Ciebie, Harry. - wstał z fotela, by uścisnąć dłoń młodego czarodzieja.W czasie, gdy Harry rozmawiał z Tomem, Hermiona z Minervą przemierzały horgwardzkiej korytarze w kierunku lochów, dyskutując żywo o sposobach transmutacji długotrwałej. Oczywiście zachowywały w swojej dyskusji pozory relacji uczeń-nauczyciel poprzez zwroty grzecznościowe "pani profesor" i " panno Granger", by nie zwracać niepotrzebnie niczyjej uwagi.
Weszły do komnat Mistrza Eliksirów bez skrępowania. Wszyscy już przywykli do faktu, że Prefekt Naczelna Gryffindoru mieszka w lochach. Był czas, że po szkole krążyły plotki, iż przyczyną takiego stanu rzeczy wcale nie jest tajemnicza choroba Gryfonki, a jej związek z Nietoprzem. Te jednak zostały szybko zdementowane przez samego dyrektora, że jak świat światem, a Hogwart Hogwartem, w tej placówce nigdy nie było i nie będzie możliwości, by nauczyciel związał się z uczennicą i z nią zamieszkał w zamku. Przynajmniej dopóki łączy ich zależność profesor-uczennica.Kobiety przeszły przez gabinet do komnat prywatnych i kiedy znalazły się w salonie, napotkały dwie pary oczu, intensywnie się w nie wpatrujące, w niemym skupieniu. One także natychmiast zamilkły, wpatrując się w Severusa i jego gościa.
Pierwszy przerwał ciszę Snape:
- Ortaniuszu, pozwól, że Ci przedstawię: moja żona Hermiona, w sprawie której Cię tu zaprosiłem oraz jej matka chrzestna, wicedyrektor tej szkoły Minerva McGonagall. Drogie panie, to jest Ortaniusz Silverstone, utalentowany szyfrolog, interpretator przepowiedni i wybitny badacz mocy magicznych. - mężczyzna wstał, by ucałować dłoń każdej z pań i dokonać prezentacji. Był przeciwieństwem Severusa. Podobnego wzrostu, lecz bardziej barczysty. Jego siwe, falowane włosy sięgające połowy łopatek związane były granatową aksmaitką. Jasnozielone oczy błyszczały radośnie, a jak się niedługo potem okazało, jego błyskotliwość, poczucie humoru i pełne swobodnej klasy zachowanie wręcz gryzły się z ponurą aparycją Mistrza Eliksirów. Nawet ubraniem stanowili kontrast. Severus w swojej nieśmiertelnej czerni, zaś Ortaniusz w jasnej szacie z granatowymi dodatkami.
Rozmawiali długo. Głównie panie wypytywały gościa. On odpowiadał i opowiadał z humorem, zjednując sobie sympatię Gryfonek. Severus czuł się trochę pominięty, gdy cała uwaga pań skupiła się na jego gościu. Nic jednak nie mówił. Miał cel w zaproszeniu Silverstone'a i zamierzał go osiągnąć.
Kiedy przyszedł czas kolacji, Hermiona z Minervą udały się do Wielkiej Sali. Nie mogli się nie pojawić na posiłku całą trójką. Severus, z racji wizyty przyjaciela, na którą dostał zgodę dyrektora po wciśnięciu mu kilku bajeczek, oczywiście był zwolniony z tego obowiązku.
Do lochów Hermiona wróciła sama. Minerva tłumaczyła się obowiązkami. W rzeczywistości nie chciała nadużywać gościnności Snape'ów, ani narzucać swojej osoby ich gościowi. Z takiego obrotu sytuacji Silverstone był trochę niezadowolony. Liczył na ciąg dalszy dyskusji z tą, niewątpliwie inteligentną kobietą. Raz po raz pytał, czy pani McGonagall jeszcze ich odwiedzi tego wieczoru, w czasie którego skupić się mieli na badaniu Hermiony i jej mocy oraz analizowaniu przepowiedni.
Czas, w którym Ortaniusz badał Hermionę i jej różdżkę, Severus pod pretekstem wizyty w Pokoju Wspólnym Slytherinu, poszedł do komnat wicedyrektorki, by ją zaprosić na wieczór w ich towarzystwie.
Czarownica początkowo bardzo się wzbraniała, jednak sile perswazji Severusa Snape'a nikt nie był w stanie się oprzeć i w ostateczności, ku wyraźnej uciesze Ortaniusza, ponownie znalazła się w salonie w lochach.
CZYTASZ
Miłość czy obowiązek
FanfictionDumbledore chcąc chronić Severusa Snape'a, nakłania uczennicę siódmego roku, Hermionę Granger do poślubienia nauczyciela eliksirów. Nie wie, że Snape jest przyjacielem Toma Riddle'a, zaś młoda pani Snape, jego córką. Historia, w której dyrektor Hogw...