37.

4K 178 18
                                    

W sobotnie popołudnie w gabinecie Toma Riddle'a panowała cisza absolutna. Mężczyzna siedział przy biurku, tak głęboko pogrążony w swoich myślach, że osoba postronna mogłaby mieć wątpliwości, czy oddycha.
Za pół godziny miał się spotkać z Harry Potterem, przyjacielem swojej córki, od niedawna, jak się dowiedział, chłopakiem Draco, a przede wszystkim chłopcem, którego rodziców kilkanaście lat temu nie zdążył uratować. Miało to być ich trzecie spotkanie.
Wiedział, że prędzej, czy później chłopak zapyta o śmierć swoich rodziców. A on, już przy pierwszym spotkaniu obiecał mu, że zawsze będzie z nim szczery. I zamierzał dotrzymać słowa. Tylko co miał mu powiedzieć? Że najpierw zwątpił w prawdziwość przepowiedni, a kiedy w nią uwierzył, naiwnie sądził, że stary manipulator nie zaatakuje Potterów w halloween? Że przybył za późno i Dumbledore zdążył go zabrać, zaskoczony tym, że nie udało mu się go zabić? Że uratowała go magia i miłość jego matki, a on zawiódł na całej linii? Z pewnością, to pomoże w budowaniu wzajemnego zaufania.
Z rozmyślania wyrwało go pukanie do drzwi i pojawienie się obiektu jego rozważań.
- Dzień dobry Tom. - okularnik uśmiechnął się. - Mogę?
- Tak. Tak. Oczywiście. - odwzajemnił uśmiech. - Czekałem na Ciebie, Harry. - wstał z fotela, by uścisnąć dłoń młodego czarodzieja.

W czasie, gdy Harry rozmawiał z Tomem, Hermiona z Minervą przemierzały horgwardzkiej korytarze w kierunku lochów, dyskutując żywo o sposobach transmutacji długotrwałej. Oczywiście zachowywały w swojej dyskusji pozory relacji uczeń-nauczyciel poprzez zwroty grzecznościowe "pani profesor" i " panno Granger", by nie zwracać niepotrzebnie niczyjej uwagi.
Weszły do komnat Mistrza Eliksirów bez skrępowania. Wszyscy już przywykli do faktu, że Prefekt Naczelna Gryffindoru mieszka w lochach. Był czas, że po szkole krążyły plotki, iż przyczyną takiego stanu rzeczy wcale nie jest tajemnicza choroba Gryfonki, a jej związek z Nietoprzem. Te jednak zostały szybko zdementowane przez samego dyrektora, że jak świat światem, a Hogwart Hogwartem, w tej placówce nigdy nie było i nie będzie możliwości, by nauczyciel związał się z uczennicą i z nią zamieszkał w zamku. Przynajmniej dopóki łączy ich zależność profesor-uczennica.

Kobiety przeszły przez gabinet do komnat prywatnych i kiedy znalazły się w salonie, napotkały dwie pary oczu, intensywnie się w nie wpatrujące, w niemym skupieniu. One także natychmiast zamilkły, wpatrując się w Severusa i jego gościa.
Pierwszy przerwał ciszę Snape:
- Ortaniuszu, pozwól, że Ci przedstawię: moja żona Hermiona, w sprawie której Cię tu zaprosiłem oraz jej matka chrzestna, wicedyrektor tej szkoły Minerva McGonagall. Drogie panie, to jest Ortaniusz Silverstone, utalentowany szyfrolog, interpretator przepowiedni i wybitny badacz mocy magicznych. - mężczyzna wstał, by ucałować dłoń każdej z pań i dokonać prezentacji. Był przeciwieństwem Severusa. Podobnego wzrostu, lecz bardziej barczysty. Jego siwe, falowane włosy sięgające połowy łopatek związane były granatową aksmaitką. Jasnozielone oczy błyszczały radośnie, a jak się niedługo potem okazało, jego błyskotliwość, poczucie humoru i pełne swobodnej klasy zachowanie wręcz gryzły się z ponurą aparycją Mistrza Eliksirów. Nawet ubraniem stanowili kontrast. Severus w swojej nieśmiertelnej czerni, zaś Ortaniusz w jasnej szacie z granatowymi dodatkami.
Rozmawiali długo. Głównie panie wypytywały gościa. On odpowiadał i opowiadał z humorem, zjednując sobie sympatię Gryfonek. Severus czuł się trochę pominięty, gdy cała uwaga pań skupiła się na jego gościu. Nic jednak nie mówił. Miał cel w zaproszeniu Silverstone'a i zamierzał go osiągnąć.
Kiedy przyszedł czas kolacji, Hermiona z Minervą udały się do Wielkiej Sali. Nie mogli się nie pojawić na posiłku całą trójką. Severus, z racji wizyty przyjaciela, na którą dostał zgodę dyrektora po wciśnięciu mu kilku bajeczek, oczywiście był zwolniony z tego obowiązku.
Do lochów Hermiona wróciła sama. Minerva tłumaczyła się obowiązkami. W rzeczywistości nie chciała nadużywać gościnności Snape'ów, ani narzucać swojej osoby ich gościowi. Z takiego obrotu sytuacji Silverstone był trochę niezadowolony. Liczył na ciąg dalszy dyskusji z tą, niewątpliwie inteligentną kobietą. Raz po raz pytał, czy pani McGonagall jeszcze ich odwiedzi tego wieczoru, w czasie którego skupić się mieli na badaniu Hermiony i jej mocy oraz analizowaniu przepowiedni.
Czas, w którym Ortaniusz badał Hermionę i jej różdżkę, Severus pod pretekstem wizyty w Pokoju Wspólnym Slytherinu, poszedł do komnat wicedyrektorki, by ją zaprosić na wieczór w ich towarzystwie.
Czarownica początkowo bardzo się wzbraniała, jednak sile perswazji Severusa Snape'a nikt nie był w stanie się oprzeć i w ostateczności, ku wyraźnej uciesze Ortaniusza, ponownie znalazła się w salonie w lochach.

Miłość czy obowiązek Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz