Rozdział 40

1.1K 49 19
                                    

- W końcu jesteś. - Usłyszałam głos Happy'ego, gdy tylko przekroczyłam próg budynku. - Stark odchodzi od zmysłów. - Mężczyzna popatrzył w moją stronę z lekkim uśmiechem.

- Hej Happy. - Odparłam smętnie.

- Proszę cię idź mu powiedz, że wróciłaś, bo Pepper go za chwile naprawdę rzuci. Przynajmniej ja na jej miejscu zrobiłbym to już dawno.

- Jasne. - Mruknęłam pod nosem i niechętnie ruszyłam na górę.

- Alison. - Zawołał jeszcze, więc niepewnie odwróciłam się w jego stronę. - Wszystko się jakoś ułoży, zobaczysz. - Uśmiechnął się lekko, co odwzajemniłam w końcu nie często widzę akurat jego uśmiechniętego.

- Całe szczęście już jesteś. - Od razu gdy tylko weszłam na górę przy mnie po pojawił się Tony. - Kolacja już gotowa. Musisz coś zjeść i...

- Nie jestem głodna. - Przerwałam mu od razu. - Wolałabym iść do pokoju. - Dodałam ciszej.

- Alison... - Przewrócił oczami. - Nie jadłaś nic odkąd cię porwali i...

- Proszę Tony. - Znowu mu przerwałam. Ostatnie na co mam ochotę to słuchanie kazań na temat mojego odżywiania. - Chcę iść do pokoju i zostać sama. - Popatrzyłam na niego błagalnie starając się nie rozpłakać. Mężczyzna tylko ciężko westchnął, ale w końcu mnie przepuścił pozwalając mi tym samym stąd odejść.

********

Od razu po wejściu do pokoju weszłam do łazienki. Jedyne o czym marzyłam po tym wszystkim co się wydarzyło to prysznic i to jak najszybciej. 

Gdy woda oblała moje ciało od razu przypomniałam sobie wydarzenia z dzisiejszego dnia. Czułam jak po policzkach zaczęło płynąć mi coraz więcej łez. Porwanie, Nate, Peter to wszystko mnie przerasta. To zdecydowanie za dużo jak na jeden tydzień, a co dopiero na jeden dzień.

Straciłam jedną z ważnych dla mnie osób. Tak naprawdę jedyną bliską mi osobę przez te ostatnie parę lat. Chłopaka, z którym pierwszy raz się upiłam. O tym wam nie mówiłam, ale był też chłopakiem, z którym przeżyłam swój pierwszy pocałunek, co prawda byliśmy kompletnie pijani, ale jednak. Mogłam z nim zawsze porozmawiać czy pośmiać się. Zawsze był przy mnie. Nawet jeśli prawdopodobnie byłam najbardziej trudną osobą jaką poznał, on się tego nie bał i był przy mnie.

Gdy w końcu wyszłam z łazienki od razu położyłam się do łóżka i zakopałam się w kołdrę.

Po chwili jednak moje rozmyślanie i pogrążanie się w rozpaczy przerwało ciche pukanie do drzwi, ale mimo wszystko postanowiłam to zignorować i nic nie odpowiedziałam. To i tak pewnie Tony, a ostatnie na co mam teraz ochotę to słuchanie jego wywodów. Może jak nie odpowiem to pomyśli, że śpię albo zrozumie, że nie mam ochoty na rozmowy.

Jednak to niewiele pomogło, bo drzwi zaczęły się otwierać, ale zamiast mężczyzny zobaczyłam tam rudą czuprynę.

- Hej. - Odezwała się cicho Pepper. - Podobno nic nie jadłaś, więc... - Zaczęła spokojnie.

- Już mówiłam, że nie jestem głodna. - Przerwałam jej.

- Domyśliłam się takiej odpowiedzi, dlatego zrobiłam kakao. - Uśmiechnęła się ciepło w moją stronę. - To co mogę wejść? - Uniosła jedną brew do góry czekając na to co odpowiem.

- Kakao nie naprawi mojego życia. - Mruknęłam cicho, na co kobieta parsknęła cicho śmiechem i podeszła bliżej mnie.

- To prawda, ale przecież może je osłodzić. - Uśmiechnęłam się lekko i wyciągnęła napój w moją stronę.

Love Isn't A Weakness // Peter ParkerWhere stories live. Discover now