Rozdział 39

1.2K 50 89
                                    

Udałam się na ten przeklęty bilbord na skraju miasta. Tak właściwie to przyszłam już tu chyba tylko i wyłącznie z przyzwyczajenia, bo przecież zawsze w trudnych sytuacjach tu uciekałam.

Zapomniałam tylko o jednym drobnym, ale dość istotnym szczególe. Istnieje jedna osoba, która dobrze zna to miejsce i wie, że tu zawsze uciekam.

Mimo wszystko starałam się mieć jednak nadzieje, że dziś postanowi mnie nie szukać, a zwłaszcza nie tu. Może sobie odpuści szczególnie po tym co dziś zrobiłam.

No ale jak to mówią nadzieja matką głupich, ponieważ na bilbordzie niedługo po mnie pojawił się chłopak w czerwono niebieskim kostiumie.

- Ali dlaczego uciekłaś? - Zapytał od razu, gdy tylko ściągnął maskę ze swojej twarzy.

- Zabiłam człowieka... - Zaczęłam załamana jednak od razu urwałam w połowie. - Peter błagam cię zostaw mnie tu samą. - Odwróciłam się od niego. - Musze zostać sama.

- Zapomnij. - Odpowiedział bez zastanowienia. - Nigdy cię nie zostawię. - Przybliżył się w moją stronę jeszcze bliżej. - Poza tym Jackson to nie była twoja wina. 

- Nie zabiłam tylko Jacksona Peter... - Wyszeptałam, gdy brunet obrócił mnie w swoją stronę.

- Co? - Spojrzał na mnie zdezorientowany.

- Nate... - Zaczęłam starając się powstrzymać łzy. - Nate nie żyje i to tylko i wyłącznie moja wina. Gdyby mi nie pomógł wciąż by tu był. 

- To była jego decyzja. - Starł swoim kciukiem łzę z mojej twarzy, która nawet nie wiem, w którym momencie wypłynęła z mojego oka. - Tym bardziej nie jest to twoja wina. Kochał cię i chciał ci pomóc. Uratował ci życie i nawet nie wiesz jak jestem mu za to wdzięczny.

- To moja wina! - Krzyknęłam odwracając się znowu od niego. - On nie żyje do cholery. - Złapałam się za głowę.

- Nie zwrócimy mu życia, ale jestem pewien, że nie chciałby żebyś się teraz obwiniła. - Położył swoją dłoń na moim ramieniu.

- Możesz mówić co chcesz, ale to nie zmienia faktu, że mam rację. - Spojrzałam na niego. - Na dodatek zabiłam Jacksona. Nie możesz powiedzieć, że to też nie była moja wina. Wiem, że mnie nienawidzisz. - Przeniosłam wzrok z jego oczu na widok miasta.

- Co? - Spojrzał na mnie zdezorientowany. - Co ty za głupoty wygadujesz!? Ali spójrz na mnie. - Niechętnie znowu spojrzałam na jego twarz.

- Widziałam twoje spojrzeniem, gdy pojawiłeś się tam ze Starkiem. - Przewróciłam oczami.

- Byłem zaskoczony tym co się stało... i martwiłem się o ciebie. - Próbował się wytłumaczyć.

- Dlatego nie mogłeś do mnie podejść czy choćby nawet na mnie spojrzeć. - Zaśmiałam się ironicznie. - Peter nie winie cię i ja naprawdę to rozumiem. Zdążyłam cię już trochę poznać i wiem jakimi zasadami się kierujesz w życiu. Nie tolerujesz morderstwa. Naprawdę rozumiem, że nie chcesz mieć ze mną więcej kontaktu i mnie nienawidzisz. - Chłopak patrzył na mnie w ogromnym szoku jakby analizując to co właśnie usłyszał.

- Nie nienawidzę cię. - Powiedział dopiero po chwili zupełnie poważnie. - Kocham cię. - Wyszeptał cicho odwracając ode mnie wzrok i przenosząc go w stronę ziemię.

- Co? - Spojrzałam na niego zaskoczona.

- Kocham cię. - Popatrzył na mnie niepewnie jakby obawiając się mojej reakcji. - Jestem w tobie zakochany prawdopodobnie od momentu, gdy wpadliśmy na siebie po raz pierwszy. Później zacząłem cię poznawać coraz lepiej i wiesz... nie poznałem nigdy w życiu bardzie niezwykłej osoby. Chciałem ci to powiedzieć już wiele razy, ale za każdym razem coś mi przeszkadzało. No i dodatkowo bałem się twojej reakcji. Ja... Kocham cię Ali.

- Nie możesz. - Odezwałam się od razu kręcąc przy tym głową. - Proszę cię Pete. - Ledwo powiedziałam przez łzy. - Nie możesz... Ty naprawdę nie powinieneś... Proszę nie kochaj mnie.

- Kocham cię Ali. - Wyszeptał tym razem patrząc mi jednak w oczy.

- Peter nie... - Zaczęłam machać zrozpaczona rękami.

- Kocham cię. - Przerwał mi to co chciałam powiedzieć i patrzył na mnie zdesperowanym wzrokiem. - Ali kocham cię. Nieważne co powiesz ja cię kocham i będę kochać.

- Peter właśnie zabiłam człowieka. - Powiedziałam zrozpaczona. - Zawsze powtarzasz, że morderstwo to nie rozwiązanie, a ja właśnie to zrobiłam.

- Nie miałaś wyboru. - Odparł od razu.

- Zawsze jest wybór. Nieważne jaki był Jackson i co zrobił to ja go zabiłam. Jestem taka sama jak on. Przecież sam to zawsze powtarzasz, że zawsze mamy wybór. Zawsze. - Powtórzyłam jeszcze raz.

- Ali... - Zaczął z desperacją w głosie.

- Nie Peter... - Przerwałam mu. - Dobrze wiesz, że mam rację. Jestem potworem. - Dodałam ciszej.

- Nie jesteś. - Zaprotestował szybko. - Gdybyś nim była nie miałbyś teraz wyrzutów sumienia. W tamtym momencie nie miałaś wyboru. Nie zmienisz przeszłości choćbyś nie wiem jak długo się obwiniała.

- Dobrze wiesz, że.... - Chłopak nie pozwolił mi jednak dokończyć, bo całkowicie zmniejszył dzielącą nas odległość i zamknął moje usta pocałunkiem.

Byłam kompletnie zaskoczona tym, co zrobił. Przecież to Peter ten wstydliwy nastolatek, a on mnie pocałował...

Będąc w kompletnym szoku nie wiedziałam, co powinnam tak właściwie zrobić. Wiem, że powinnam się od niego od razu odsunąć, ale nie potrafiłam. Tak naprawdę możliwe, że wcale nie chciałam, przecież to mimo wszystko był Peter.

- Nie obchodzi mnie to. - Wyszeptał w moje usta i odsunął się powoli ode mnie ciągle patrząc mi w oczy.- Kocham cię Ali i nic tego nie zimni. Nie musisz mi odpowiadać tego samego, ale chcę żebyś to wiedziała. Kocham cię i chcę z tobą być nawet nie wiesz jak bardzo. Wiem, że się boisz tego co teraz będzie, ale ja cię nie opuszczę. Będę zawsze przy tobie obiecuje. Ali zostaniesz moją dziewczyna?

- Co? - Patrzyłam na niego w dalszym ciągu w szoku. 

Najpierw mówi, że mnie kocha. Później mnie całuje, a na koniec pyta czy chce być jego dziewczyną. To zdecydowanie za dużo na dzisiaj.

- Ja...

I co ja mu mam odpowiedzieć?

Dziś tyle się wydarzyło, a to nie ułatwia sprawy. Lubię go, ale czy kocham. A co jeśli kiedyś się pokłócimy wtedy stracę go na zawsze, a tego bym nie chciała. Poza tym ja nie nadaje się do związku. Z drugiej strony, co jeśli powiem mu nie, wtedy też go na pewno stracę. 

Jedno głupie pytanie zimni teraz całkowicie naszą relacje. Tak naprawdę może ją całkowicie zrujnować.

- Ali jeśli powiesz nie nic miedzy nami się naprawdę nie zmieni. - Zaczął chłopak jakby czytając mi w myślach. - Wiem, że może to komplikuje wiele rzeczy, ale ja naprawdę cię kocham i nie zamierzam mówić, że tak nie jest. Już parę razy chwiałem ci to powiedzieć, ale nie mogłem zebrać się na odwagę. Tobie też na mnie zależy wiem o tym.

"Wpuść do swojego życia uczucia. Zacznij czuć. Uczucia to nie słabość, a miłość wcale cię nie zniszczy." - Przypomniałam sobie ostatnie słowa Nate skierowane w moją stronę.

" - Przypomniałam sobie ostatnie słowa Nate skierowane w moją stronę

Oops! Bu görüntü içerik kurallarımıza uymuyor. Yayımlamaya devam etmek için görüntüyü kaldırmayı ya da başka bir görüntü yüklemeyi deneyin.
Love Isn't A Weakness // Peter ParkerHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin