Rozdział 42

1.2K 57 28
                                    

Obudziłam się w ramionach chłopaka... mojego chłopaka. W sumie ładnie to brzmi.

Otworzyłam niepewnie oczy i pierwsze co zauważyłam to uśmiechnięty brunet wpatrując się we mnie. To wcale nie było przerażające. Wcale...

- Długo już nie śpisz? - Spojrzałam na niego zdezorientowana.

- Nie wiem od jakiejś godziny. - Wzruszył obojętnie ramionami.

- Mogłeś mnie przecież obudzić. - Przewróciłam oczami.

- Nie widziałem takiej potrzeby. Nie dość, że wciąż nie mogę uwierzyć, że tu jesteś to na dodatek tak jest mi naprawdę wygodnie i mógłbym zostać tak na zawsze. Plus wyglądasz słodko, kiedy spisz. - Uśmiechnął się uroczo.

- Czyli wyglądam słodko tylko kiedy śpię? - Parsknęłam cicho.

- Zazwyczaj jesteś słodka i piękna i... - Spojrzałam na chłopaka, którego twarz zaczynała się lekko czerwienic. - i no piękna, ale często wyglądasz jakbyś chciała wszystkich zabić. - Dodał ciszej.

- Coś w tym jest. - Uśmiechnęłam się lekko pod nosem.

- Zdążyłem zauważyć, że nie pałasz ogromną sympatią do ludzi. - Sam chłopak teraz się cicho zaśmiał.

- Są pewne wyjątki. - Popatrzyłam na niego, na co chłopak szeroko się uśmiechnął. - Przecież lubię Pepper, Tony'ego, Happy'ego, May, Neda i MJ. - Zakończyłem moją wypowiedź z lekkim uśmiechem.

- Nie zapomniałaś o kimś? - Popatrzył na mnie wymownie.

- Nie wydaje mi się. - Uśmiechnęłam się kpiąco. - To wszyscy, których jakoś toleruje i lubię, ale wiesz... - Dodałam po chwili patrząc tym razem na sufit. - Jest jeszcze jedna osoba, którą lubię o wiele bardziej powiedziałabym, że nie tyle lubię co kocham.

- Hmm... I kto to jest? - Obrócił się na bok wpatrując we mnie.

- No wiesz taki jeden brunet z czerwonymi policzkami, który wpatruje się we mnie kiedy śpię, co przypomina trochę zachowanie psychopaty. - Powiedziałam poważnie wpatrując się w jego oczy.

- Bardzo zabawne. - Prychnął cicho i przyciągnął mnie bliżej do siebie. - Wiesz, że musimy już wstać. - Wychrypiał cicho w moje włosy.

- Nie chce mi się. - Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej i przymknęłam oczy.

- Musimy coś zjeść. Powinnaś teraz nabierać sił, więc to znaczy, że musisz dużo jeść. - Na to mruknęłam tylko cicho w jego koszulkę. Chłopak chwilę milczał jakby się nad czymś intensywnie zastanawiał. - Ali bo ty zjadłaś coś wczoraj jak już wróciłaś do wieży prawda? - Nic mu na to nie odpowiedziałam, co chyba było jednoznaczną odpowiedzią dla niego. - Alison. - Warknął trochę zły. No cóż trochę zły to może trochę za mało powiedziane. - Nie jadłaś od ponad 24h czy ty do reszty oszalałaś? Teraz to mnie nawet nie denerwuj i wstawaj. Idziemy jeść.

Chłopak od razu z wypowiedzeniem tych słów podniósł się z łóżka i pociągnął mnie za rękę, co jednak nie sprawiło, że wstałam, a schowałam twarz w poduszkę.

- Przesadzasz... - Odpowiedziałam zrezygnowana przymykając znowu oczy.

- Wcale nie przesadzam za chwile tutaj przytomność stracisz. - Mimo, że ja miałam zamknięte oczy wiedziałam, że chłopak swoimi teraz przewraca.

- Czuje się dobrze. - Mruknęłam cicho.

Chłopak westchnął zrezygnowany, ale nic już więcej nie powiedział. W końcu prawdopodobnie nie wytrzymał i wziął mnie na ręce, na co pisnęłam zaskoczona.

Love Isn't A Weakness // Peter ParkerWhere stories live. Discover now