Rozdział 25

450 32 4
                                    

Mała JiYoung wybiegła do przodu po klepnięciu swojej mamy w ramach małej zabawy w berka. Kobieta zaczęła powoli biegać za nią, by w jakikolwiek sposób dać małej fory. W ten sposób ja z Jimin'em zostaliśmy sami.
     — Wow, minęło tyle czasu, a my dopiero teraz rozmawiamy sam na sam. — powiedział śmiejąc sie lekko pod nosem. Uśmiechnęłam się słabo kiwając głową w potwierdzeniu. To prawda minęły dwa miesiące od czasu, gdy dowiedziałam się, że mój brat żyje. Od tego czasu ani razu nie odbyliśmy ważnej rozmowy. Mogłobyć to z mojej winy, odcięłam się od nich trochę więc nie było okazji. Jednak cieszy mnie fakt, że poradził sobie lepiej. Zawsze był tym bardziej poradniejszym. 
     — Tak, to bardzo dziwne. — kopnęłam małą szyszkę, która poturlała się dalej. — Pytaj o co chcesz w takim razie. Nie widzieliśmy się przez bardzo długi czas, napewno jesteś ciekawy co i jak, a nasze ostatnie spotkanie nie było najprzyjemniejsze. — włożyłam ręce w kieszenie od kurtki, ponieważ nie za bardzo wiedziałam, co z nimi zrobić. 
     — Co się potem z wami stało? Wiesz, po tym wszystkim. Wróciliśmy z ojcem, ale was nie było, w sumie to praktyczie nikogo.
     — Uciekłyśmy do lasu. Oni cały czas nas gonili, więc nie miałyśmy czasu żeby zawrócić, ja straciłam orientację w terenie, więc też nie wiedziałam jak wrócić. Żeby wyprzedzić twoje pytanie, zostałam przemieniona przez nią. — odparłam niewzruszona. 
     — A co się stało z mamą? — spytał, a mnie przeszedł dreszcz po przypomnieniu sobie płąnących części ciała kobiety.
     — Rozerwano ją i spalono... A co z ojcem? — spojrzałam na niego, a ten wzruszył ramionami.
     — Nasi rodzice byli kimś innym niż myśleliśmy. — stwierdził, a ja pokiwałam głową zgadzając się. Ale byli kochani i zachowywali się jak normalni ludzie. Jestem pewna, że nie zrobiliby nam tego bez powodu. Chociaż, ciul ich wie. — Ojciec oddał się w ręce łowcom czarownic, przynajmniej tak o nich powiedział, ale czy to prawda nie wiem. Nie wyglądali na takich. Mieli tajemnicę, która wprawiła ich do grobu. Zapłacili za nią. — popatrzyłam na niego zdziwiona. Nie spodziewałam się takiej odpowiedzi z jego ust. 
      — Zmieńmy temat. Nie przywrócimy tego, co się stało. — machnęłam ręką. — JiYoung nie jest człowiekiem, prawda? — nie będe pytała się kto go zmienił. Jest to raczej oczywiste, a temat jego córki to ten właściwy, dla którego poszłam z nimi na spacer. 
      — Nie do końca. DamHe urodziła ją będąc człowiekiem, a że ja jestem wampirem ma moje geny. Rozwija się szybiej i powoli ukazują się u niej moce, ale potrzeby ma ludzkie. No wiesz, musi jeść, śpi. — znaleźliśmy się na obszernej polanie, dziewczyny zaczęły się bawić korzystając z miejsca. — To cud, że DamHe żyje. — powiedział patrząc na swoją rodzine. 
     — Jesteście szczęśliwi, widać to na pierwszy rzut oka. Ciesze się, że przynajmniej tobie udało się ułożyć życie. — uśmiechnęłam się patrząc na śmiejące się dziewczyny. — Wybaczę ci fakt, że daliście jej moje imię. — dodałam żartobliwie, powodując śmiech u chłopaka. — Nie pamiętam kiedy użyłam ostatnio żartu. — powiedziałam zamyślona.
      — A ja nie pamiętam czy ty kiedykolwiek powiedziałaś jakiś żart. — zaśmiałam się razem z nim. To prawda, to raczej Jimin opowiadał różne głupie rzeczy rozśmieszając mnie w ten sposób. W pewnym momencie JiYoung zaczęła biec w moją stronę krzycząc ''ciocia ''  Przykucnęłam i wyciągnęłam ręce przed siebie, będąc gotowa na jej złapanie. Gdy w końcu do mnie dobiegła wzięłam ją na ręce i obróciłam wkoło, a po postawieniu na ziemie zaczęłam ją gonić. Ta uciekała przede mną krzycząc w ramach radości. — TaeHyung nie!! — w momencie gdy usłyszałam krzyk brata coś wgryzło mi sie w ramie, po czym odrzuciło przez co uderzyłam w drzewo. Natychmiastowo wstałam, parę metrów przede mną stało coś wilkowate. Z wyglądu wyglądało jak wilk, ale wielkością do niego nie pasował. Jego wzrok skupiony był w zupełności na mnie, był gotowy by rzucić się w moją stronę jeśli zrobiłabym najmnijeszy ruch. — TaeHyung zostaw ją! — Jimin stanął blisko mnie próbując przemówić do rozwścieczonego zwierzęcia, którego mimo prób chłopaka nie zwracało na niego uwagi. — JiHoon! —  ponownie krzyknął tym razem zwracając się do innego, równie ogromnego wilka. Chwilę po nim wyszło jeszcze parę innych. Jimin w myślach modlił się, żebym nic nie robiła, dlatego starałam się po prostu stać i uważnie obserwować, tak jak robią to one. — Ona nie jest niebezpieczna. — chłopak dalej próbował przemówić do otaczających nas wilków. W sekundę obok nas pojawili się chłopcy. Znowu powoduje zamieszanie. 
      — Zostawcie ich. — powiedział SeokJin wchodząc międy nas. — Nie chcemy konfliktów, przyjdźcie do nas, wszystko wytłumaczymy.

~
Po jakims czasie od wrócenia do domu przyszło sześciu mężczyzn, z których jeden był chłopakiem, z którym często mijałam się u San'a. Co jakiś czas patrzyli na mnie jakby upewniając się, że nic nie zrobię. Zaczynało mnie to wkurzać. Ile można?
     — Kto to? — spytał jeden z nich wskazując na mnie głową.
     — Park JiYoung. — powiedziałam wyprzedzając SeokJin'a. Zmarszczyli brwi lustrując mnie wzrokiem. — Nie, nie jestem jego córką. — uprzedziłam ich pytania mierząc się z Jimin'em wzrokiem walcząc ze sobą pod predekstem " ty mówisz ", wywołując u nich jeszcze większe zmieszanie. Po krótkiej walce wzrokowej z chłopakiem wywróciłam oczami. — Jestem jego siostrą. 
     — Jezus, przepraszam! Nic ci się nie stało? Twoje ramię.. — jeden z chłopaków, zaczął mnie przepraszać. Zatrzymałam go gestem ręki z lekkim uśmiechem.
     — Spokojnie, mi krzywdy nie zrobisz. 
     — Wybaczcie za zamieszanie. Poczuliśmy nowy zapach, a przez to co się teraz dzieje jesteśmy bardziej ostrożni. Każdy nowy zapach może być zagrożeniem.  Jestem Vernon. To jest TaeHyung, WonWoo, JiHoon, Hoshi i MinGyu. — przedstawił ich kolejno. Kiwnęłam w ich stronę głową witając się z nimi.
     — Jesteście watahą? — spytałam z ciekawości. Nie będe pytała kim są, czuć od nich psy, a wcześniejsza sytuacja wszystko wyjaśnia. Kiwnęli głowami potwierdzając. Nieźle, nie sądziłam, że kiedykolwiek będe miała z nią doczynienia. — Widzę, że chcecie porozmawiać. Pójdę na góre zobaczyć, co z dziewczynami. Nie będe wam przeszkadzać. — wymamrotałam po czym udałam się na górę.

Książka wybiła 2k odczytów!🥳

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Książka wybiła 2k odczytów!🥳

I'm not HUMAN // j.jkWhere stories live. Discover now