Rozdział 31

444 26 0
                                    

Wjeżdżając w leśną drogę zwolniłam samochód. Bujałam się na boki pod wpływem dziur. Gdzieś wśród drzew mignęły mi wilcze sylwetki. Odkąd tu przyjeżdżam widziałam ich tylko dwa razy tak blisko wjazdu z głównej drogi. Nie sądziłam, że będą się interesowali tym co się dzieje u nas. Nowy zapach pewnie ich dezorientuje. Mam nadzieje, że przynajmniej z nową osobą nie powtórzy się to, co ze mną. Moje ubrania wciąż czekają, aż je wyrzucę. Zaparkowałam przed domem i wysiadłam z auta. Ledwo co doszłam do drzwi, a te już zostały otwarte przez HoSeok'a. Wymieniliśmy się uśmiechami i po przekroczeniu przeze mnie drzwi udaliśmy się do salonu gdzie znajdowali się prawie wszyscy. Załamana opuściłam ręce.
     — No wy se chyba jaja robicie. — powiedziałam widząc mojego starego znajomego. Każdy prócz NamJoon'a spojrzał na mnie zmieszany. — Co ty tu do cholery robisz? Nie mówcie mi, że to jest ten wasz znajomy, błagam.
     — To wy się znacie? — spytał SeokJin wskazując na naszą dwójkę.
     — Jeśli powiem, że nie, będę parszywym kłamcą. — NamJoon uśmiechnął się po swojej wypowiedzi.
     — Już nim jesteś więc kolejne nie zrobi różnicy. — wypchnęłam polik językiem, a NamJoon przewrócił oczami.
     — Nadal nie rozumiem. — powiedział Jin jeszcze bardziej zdezorientowanym głosem niż wcześniej.
      — Przelotna znajomość. Tak jak szybko się zaczęła, tak szybko się skończyła. — mówiąc to mierzyłam NamJoon'a nienawistnym wzrokiem. On również nie spuszczał ze mnie oka.
      — Wyjdźmy już bo zaraz się pozabijacie. Jeszcze tego nam brakuje, kłótni. Mamy ważniejsze rzeczy do roboty. Prawda JiYoung? — JungKook wstał z kanapy i podszedł do mnie by zwrócić na siebie moją uwagę. — Prawda? — powtórzył przyglądając mi się uważnie z wlepionym na twarzy  uśmiechem. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy.

" Nienawiść zostaw sobie na inną chwile, dobrze? "

Przeklnęłam pod nosem. Tak bardzo miałam teraz ochotę przywalić NamJoon'owi.

" Zapomnij. "

Jeon'owi również mam ochotę coś zrobić za komunikownaie się ze mną przez głowę. Wspomniany chłopak zaśmiał się pod nosem.
     — Chodźmy. — powiedziałam ze sztucznym uśmiechem, który zniknął zaraz po tym jak zaczęłam wychodzić. Stałam się bardzo nerwowa. Otworzyłam drzwi od samochodu i zajrzałam do środka, jednak nim zdąrzyłam coś z niego wyciągnąć ktoś poklepał mnie po plecach. Pod wpływem niespodziewanego dotyku uniosłam się szybko przez co uderzyłam głową w dach.
     — Chce wyjaśnień. — powiedział Jimin krzyżując ręce. Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na niego jak na debila.
     — Jakich kuźwa wyjaśnień?
     — Odnośnie NamJoon'a. Trochę wkurza mnie, że nic mi nie mówisz. — prychnęłam.

     — A co mam Ci mówić Jimin? Skąd miałam wiedzieć, że znacie NamJoon'a? I po co ci informacja o dupku, który mnie wystawił? Czy to coś zmieni? No błagam cię. — uśmiechnęłam się lekko w jego stronę. — Braciszku mam wrażenie, że stałeś się jeszcze bardziej nadopiekuńczy niż kiedyś. — przechyliłam lekko głowę w bok przyglądając się chłopakowi.
      — Jesteś moją siostrą, w dodatku młodszą i jedyną! To chyba normalne, że chce się dowiedzieć trochę o twojej historii. — zamknęłam drzwi od samochodu oraz samochód po czym stanęłam przed Jimin'em i położyłam na jego ramieniu rękę.
     — Uwierz mi, że nie chcesz o niej wiedzieć. A teraz chodź i nie wszczynajmy kłótni. Wiedz, że stałam się bardzo upierdliwa jeśli o to chodzi. — poklepałam jego ramie i posłałam w jego stronę uśmiech, który szybko znikł.
Chwyciłam go za nadgarstek i dołączyliśmy do reszty. — Pamiętajcie, że ćwiczymy między sobą więc nie pozabijacie nikogo. Na początku rozgrzewka, potem zabierzemy wam wzrok i stopniowo pójdziemy dalej.
     — Co masz na myśli mówiąc " zabierzemy wam wzrok "? — spytała lekko przerażona DamHe. Pokazałam kobiecie opaski na oczy, które wcześniej kupiłam.
     — Nie bój się DamHe, nic wam się nie stanie. — uśmiechnęłam się w jej stronę po czym klasęłam w ręce. — Do roboty. Będę waszą mentorką. — poruszyłam brwiami po czym się zaśmiałam. Przynajmniej mam wielką nadzieję, że nikomu nic się nie stanie. Zależy kto jak bardzo się wczuje. Jednak nim zdążyliśmy coś zrobić zza drzew wyszła spora ilość wilków, z czego jeden był dużo większy niż reszta, co mogło oznaczać, że przywódca watahy postanowił się z nami skonfrontować.
     — Pyta się czemu jest tu takie zamieszanie i czemu o niczym nie wie. — powiedziała DamHe chowając się trochę za Jimin'em.
     — Miałam się z tobą spotkać. Wybacz, że dopiero po fakcie i finalnie sam musiałeś przyjść. — wilk całą swoją uwagę skupił na mnie. Przez jego spojrzenie lekko się spięłam. — Mogę opowiedzieć o wszystkim, ale potem. Chcemy trochę poćwiczyć, a cała ta historia... długo może zająć jej tłumaczenie. — uśmiechnęłam się lekko w stronę wilka.
     — Pyta się czy będziemy mieli coś przeciwko jeśli poczekają obserwując, co robimy. — zdezorientowana rozejrzałam się po reszcie. Raczej nie wyglądali jakby mieli coś przeciwko.
     — Cóż, jeśli chcecie. Am... zapraszam? Albo... coś w tym stylu. — każdy z wilków zajął swoje miejsce, w którym się położył. Dziwne uczucie, ale nie będę się kłócić. Myślę, że SeungCheol nie jest osobą, z którą można w jakikolwiek sposób zadrzeć. — Zacznijmy w końcu.

I'm not HUMAN // j.jkWhere stories live. Discover now