Rozdział 9

549 27 1
                                    

Zamknęłam drzwi za San'em, który przyszedł zabrać rzeczy od SeokJin'a. Co prawda zrobił to trzy dni po tym jak miał przyjechać, ale to mniejsza. Ludzka pamięć często szwankuje. Usiadłam na kanapie gdy akurat mój telefon rozbrzmiał, ponownie wstałam biorąc go w rękę odbierając przy okazji.
     — Halo? — wróciłam na kanapę siadając po turecku.
     — Cześć NamRi, tu DamHe. Masz może czas około szesnastej?
     — Am.... Tak, jak zawsze. Potrzebujesz czegoś? — spytałam wyglądając za okno, które zaczęło mieć na sobie krople deszczu.
     — Chcesz pójść ze mną na zakupy? Mam parę rzeczy do kupienia, a nie lubię chodzić sama. Pomyślałam, że będzie Ci miło gdy cię zaproszę. —  pomimo, że jej nie widziałam mogłam się założyć, że na jej twarzy widnieje uśmiech. To słychać i czuć, jej uśmiech jest zaraźliwy nawet przez telefon.
     — Pewnie, czemu nie?
     — Ekstra, to do zobaczenia w centrum o szesnastej! — powiedziała rozłączając się przez co nie zostałam dopuszczona do jakiekolwiek słowa. Patrzyłam chwilę na czarny ekran telefonu kładąc go po chwili obok. Pozostały mi trzy godziny, które jak zakładam będą się dłużyły. Cudownie.

~
Wyszykowana wyszłam z mieszkania kierując się do samochodu. Gdy do niego wsiadłam poprawiłam włosy, które pod wpływem wiatru trochę zmieniły swoje miejsce. Odpaliłam auto by wyjechać z miejsca i pokierować się w stronę centrum. Nie jechałam długo, na miejscu byłam po dwudziestu minutach. Nie miałam daleko. Dochodząc do miejsca spotkania widziałam już posturę DamHe, która rozglądała się na boki. Widząc mnie podbiegła i przytuliła, co wywołało u mnie lekkie zdziwienie. Nie spodziewałam się takiego ruchu z jej strony. Gdy doszłam do siebie oddałam uścisk, nie pamiętam kiedy ostatnio byłam przytulana.
     — To co? Idziemy? — spytała się mnie zaczynając iść. — Nie będziemy błądzić. Wiem co chce i gdzie co jest. — posłała w moją stronę uśmiech, który oczywiście oddałam. Całe szczęście, nie lubię kręcić się w kółko. Chodziłyśmy między sklepami kupując coś praktycznie w każdym. Tak jak mówiła, wiedziała czego chce i nie spędzałyśmy dużo czasu w wybranych przez dziewczynę sklepach. Ponownie weszłyśmy do kolejnego sklepu zaczynając chodzić między alejkami.
     — To czego szukamy tym razem? — spytałam by jej pomóc.
     —Może czegoś dla ciebie? Do tej pory jeszcze nic sobie nie kupiłaś i cały czas nosisz siatki z moimi ubraniami. Nie chce żebyś czuła się wykorzystana. — zaśmiałam się słysząc smutek w jej głosie.
     — Ale to ja biorę je od ciebie z własnej woli. Jesteśmy tu głównie dla ciebie więc spokojnie. — przystanęłyśmy przy sukienkach.
     — No ale wiesz... dziwnie mi tak. Co innego używać swojego męża jako nosiciela niż przyjaciółkę, która sama się o to prosi. — zaśmiała się przeglądając każdą. Zatrzymała się na dłużej przy białej sukience z wyblakłymi pudrowymi kwiatami oraz liśćmi. Była lekko ponad kolana, na talii znajdował się wszysty pasek takiego samego koloru i materiału jak sukienka, który można związać na kokardę. Dół był lekko pofalowany, a na górze znajdował się mały wycięty trójkąt na lini biustu. Sukienka była delikatna, idealnie pasowała do charakteru DamHe, która najwidoczniej się w niej zakochała. Z westchnięciem zaczęła iść dalej. Zmarszczyłam brwi łapiąc za wieszak by przyjrzeć się jej lepiej.
     — Czemu jej nie przymierzysz? — zatrzymałam ją swoim pytaniem. Spojrzała na mnie krzywo. — No co? Chodźmy zobaczyć, co z tego, że to nie jest na twojej liście? — uśmiechnęłam się do niej wyciągając w jej stronę kiecke. Ta po chwili wzięła ją w ręce i ruszyła do przymierzalni. Podążyłam za nią, oparłam się o ściankę czekając aż się pokaże. Przy okazji pozwoliłam sobie podsłuchać jej myśli. Zachwycała się wyglądem, uśmiechnęłam się pod nosem. Po chwili otworzyła oddzielające nas drzwi pokazując się w całości. Wyglądała ślicznie. Sukienka idealnie do niej pasowała pokazując jej zgrabne ciało. — I jak?
     — Jest cudowna, ale nie wezmę jej... — posmutniała, a ja spojrzałam na nią pytająco. — Jest za droga, a muszę jeszcze kupić jedną rzecz. — westchnęłam.
     — Okej... to wskakuj w swoje ubrania. — odparłam zamykając drzwiczki. Dziewczyna po chwili wyszła ubrana już w swoje rzeczy. — Odłożysz ją? Muszę iść do łazienki. Poczekaj przed sklepem. — pokiwałam głową z uśmiechem w jej stronę, a ta wyszła ze sklepu. Zauważając, że nie ma jak mnie zauważyć podeszłam do kasy z sukienką w ręce. Po kupieniu jej pożegnałam się ze sprzedawczynią wkładając sukienkę pod inną kupioną rzecz tak, aby nie było jej widać. Mała niespodzianka dla niej. Wyszłam przed sklep akurat gdy wracała. Najwidoczniej łazienki musiały być tuż obok. — Odwieziesz mnie do domu Jin'a?
     — Jasne, nie ma sprawy. — odparłam spokojnie wchodząc za nią do kolejnego sklepu.
     — A mogłybyśmy zgarnąć też mojego znajomego? Jimin go zostawił i nie ma jak wrócić. — spytała niepewnie, jakby się tego wstydziła.
     — Mhm, bez problemu. — po dziesięciu minutach zaczęłyśmy kierować się w stronę wyjścia. Spędziłyśmy tu z dwie i pół godziny, chodząc w miejsca, w które chciałyśmy. Pewnie gdyby nie to, to włóczyły byśmy się dalej między sklepami. Doszłyśmy do mojego samochodu i po włożeniu rzeczy do bagażnika zajęłyśmy swoje miejsca. Dziewczyna powiedziała mi gdzie chłopak się znajduje i ruszyłyśmy. DamHe jak zwykle cały czas gadała, a ja głównie przytakiwałam.
      — Kiedy założyłaś soczewki? — spytała powodując u mnie spięcie mięśni. Nie wzięłam tabletek? Niemożliwe.
     — Co masz na myśli? — odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
     — Są jaśniejsze niż wcześniej. Prawie piwne. Chyba, że wcześniej je takie miałaś, a światło je zmieniało. — światło. To jest dobre wybrnięcie z tej dość niespodziewanej sytuacji.
     — Światło musiało takie być, podasz mi proszę torebkę? — poprosiłam, a dziewczyna podała mi wspomnianą rzecz. Gdy stanęłam na światłach wyciągnęłam okrągłe pudełko, z którego wyciągnęłam jedną tabletkę. Włożyłam ją do ust połykając. Odłożyłam torebkę obok siebie ruszając samochodem.
     — Jesteś na coś chora?
     — Od czasu do czasu biorę tabletki na odporność. Nic ważnego. — uśmiechnęłam się do niej stając w ustalonym miejscu, w którym miał czekać chłopak. Nie minęło pięć minut, a do auta wsiadł czarnowłosy. Miał zgrabny nos, nawet małe usta, pod którymi znajdował się mały praktycznie niewidoczny pieprzyk oraz ciemne oczy. Ubrany był w czarne jeansowe spodnie, czarną koszulkę oraz skórzaną kurtkę.
     — NamRi to jest JungKook, najmłodszy, który u nas mieszka. — przedstawiła nas sobie kobieta. Spojrzałam w lusterko posyłając w jego stronę uśmiech, odwzajemnił go i kiwnął w moją stronę głową. Zsunęłam na nos czarne okulary przeciwsłoneczne i ruszyłam z miejsca w stronę domu Jin'a. DamHe zaczęła rozmowę między nią a chłopakiem przerywając ciszę, która i tak była przerywana przez cicho lecące radio, ja jedynie słuchałam ich rozmowy.

 DamHe zaczęła rozmowę między nią a chłopakiem przerywając ciszę, która i tak była przerywana przez cicho lecące radio, ja jedynie słuchałam ich rozmowy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Sukienka, którą kupiła JiYoung dla DamHe:

Sukienka, którą kupiła JiYoung dla DamHe:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
I'm not HUMAN // j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz