Rozdział 32

433 27 4
                                    

Razem z DamHe weszłyśmy do pokoju, w którym miał czekać na nas Jin. Zdziwiłam się więc zauważając siedzącego na krześle Jimin'a. Pociągnęłam nosem i odchrząknęłam wkładając ręce w kieszenie spodni. Jin podszedł do mnie szybko i chwycił za nadgarstek, na którym znajdowało się znamie. Zdążyłam o nim zapomnieć. Nie dawał się we znaki ani nic. Jakby wsiąknął. Mężczyzna podciągnął mój rękaw i przyjrzał się znamieniu. Jimin podszedł do nas i przyłożył nadgarstek do mojego. Zdezorientowana spojrzałam na chłopaków, a potem na DamHe, która wzruszyła tylko ramionami. No tak, czego mogłam się spodziewać? Gdy miałam już coś powiedzieć, Jimin mnie w tym wyprzedził.
     — Twój jest ciemniejszy niż mój. Było tak wcześniej? — zmarszczyłam brwi i przyjrzałam się uważniej śladom na naszych nadgarstkach. Faktycznie. Mój w porównaniu do jego lśnił znacznie słabiej i ciemniej niż jego. Raczej wątpie, że było to coś dobrego. Drugą ręką zaczęłam dotykać swojej szyi, wiodąc wzdłuż czarnych żył, które lekko zaczynały być wypukłe. To też coś nowego. Do tej pory jedyny sposób, jaki je ukazywał to czarny kolor.
     — Ugryzienie. — wymamrotałam zaczynając się śmiać pod nosem. Wszyscy popatrzyli na mnie jak na nienormalną. — Ah, naprawdę. Kto by się spodziewał, że sukinsyn przez przypadek mnie osłabi. — z uśmiechem na twarzy zabrałam ręke, po czym się wyprostowałam.
     — Nie wiemy czy to przez ugryzienie.  — spojrzałam na Jin'a z lekkim uśmiechem unosząc brwi. Naprawde nie spodziewałam się, że kiedykolwiek powie coś tak absurdalnego. 
     — Nie bądź śmieszny. Wszyscy dobrze wiemy co jest powodem. Sam powiedziałeś. Jest to nieodwracalne, a jedyne co można zrobić to tylko załagodzić objawy. — wzruszyłam ramionami. — Trzeba się z tym pogodzić. — Jimin zacisnął szczęke i uderzył mnie lekko w tył głowy. 
     — Nie gadaj głupot! Brzmisz jak jakaś stara baba, któa ma zaraz umrzeć. — zaśmiałam się pod nosem na komentarz brata. W pewnym momencie drzwi od pokoju gwałtownie się otworzyły. Zaskoczona spojrzałam w stronę YoonGi'ego. Nie powiem, że się nie przestraszyłam. Podskoczyłam lekko w miejscu gdy Min wbił do pokoju.
     — Młodego nie ma. Musimy po niego iść, jest szansa, że idzie do SooBin'a. — uśmiech z mojej twarzy zniknął. Głupi dzieciak. Co go do tego nakłoniło do cholery?! Gdy miałam już wybiec z pokoju, Jimin i Jin złapali mnie za ręce zatrzymując. Szarpnęłam jędną z rąk jednak jedyne co się stało to umocnienie uścisku przez chłopaków. Żaden nawet nie drgnął podczas gdy ja podejmowałam próby wysfobodzenia. Bardzo wkurzające.
     — Puśćcie mnie do cholery bo inaczej z JungKook'a gówno pozostanie! — uniosłam się kolejny raz próbując wyrwać ręce.
     — My pojedziemy. Ty zostaniesz z Jimin'em i DamHe. Rozumiemy się? — zacisnęłam pięści i wlepiłam wzrok w podłogę słysząc Jin'a. — Rozumiemy się? — powtórzył poważniej. Wyślizgnęłam ręce z ich uścisku.
     — Bądźcie ostrożni. — powiedziałam próbując brzmieć w miarę spokojnie mimo, że w środku aż się we mnie gotowało. Nim ktokolwiek zdąrzył coś powiedzieć wyszłam z pokoju mało co nie wyrywając drzwi ze złości. Nie lubię rozkazów, ale nie chce bardziej denerować SeokJin'a i powodować zamieszanie. Jeszcze bardziej nakręca mnie fakt, że to chyba przeze mnie Jeon poszedł do SooBin'a. Zaczynam mieć coraz większą ochotę na własnoręczne go zabicie. Coraz mocniej działa mi na nerwy, a jego pozbycie się da mi satysfakcję i trochę spokoju. Oparłam się o barierkę zapalając kolejnego papierosa. Już ostatni. Ponownie muszę się zaopatrzyć w dość sporą ilość papierosów. W takowych momentach brak ich posiadania może wywołać przeróżne skutki. Zmiażdżyłam puste pudełko. Gdy miałam je już rzucić przed siebie powstrzymalam się chowając rzecz do kieszeni. Nie będę bardziej śmiecić.
     — Jak stanę obok ciebie to mnie zabijesz? — spytał Jimin czekając na moją odpowiedź.
      — Powinieneś przeżyć. Trzeba tylko uważać na słowa. — chłopak stanął obok mnie i przez chwile między nami panowała cisza. Dopiero po jakimś czasie odezwałam się jako pierwsza niechcący przerywając Jimin'owi. — Ty też się tak dziwnie czujesz?
      — Nie rozumiem? — zmarszczył brwi spoglądając na mnie. Podciągnęłam rękaw i wskazałam na czarne znamie.
      — Mam wrażenie, że coś się we mnie zmienia. Nie umiem ci tego wytłumaczyć. Nie czujesz się jakoś inaczej? — spojrzałam chłopakowi w oczy czekając na odpowiedź. Ponownie zapanowała między nami cisza. Po dłuższym czasie braku odpowiedzi zaśmiałam się kiwając głową. — Kumam, po prostu zwariowałam. Idę do DamHe, może jak posiedzę z dziewczynami trochę się wyluzuję. — wygasiłam papierosa i zaczęłam się wycofywać do środka domu. W chwili gdy Jimin złapał mnie za ręke roziósł się huk, a nas od siebie odrzuciło. Plecami uderzyłam o ścianę zaś Jimin wypadł poza barierkę. Zamrugałam parę razy i złapałam się za głowę. Przez pisk miałam wrażenie, że mi zaraz eksploduje.
     — JiYoung?! — DamHe wbiegła na taras. Z jej lekką pomocą wstałam z podłogi i wyjrzałam za barierkę na sam dół, gdzie leżał Jimin.
     — Tak, teraz to czuje. Zdecydowanie dziwnie uczucie. — wymamrotał wstając powoli.

I'm not HUMAN // j.jkWhere stories live. Discover now