Rozdział XXX

2.8K 177 74
                                    

Witam po dłuższej przerwie. Macie kolejny rozdział. Nie wiem, kiedy będzie następny, gdyż ostatnio w ogóle nie mam czasu na pisanie.


Dzień później, przyjaciele czekali na „Proroka Codziennego", żeby dowiedzieć się o czym pisał Percy. Okazało się, że zgodnie z wolą ministra, Dolores Umbridge została mianowana Wielkim Inkwizytorem Hogwartu, co dawało jej prawo do wizytowania nauczycieli. Harry był pewny, że to nie skończy się dobrze.

W sobotę, kiedy Harry był na co tygodniowym spotkaniu w gabinecie profesora Snape'a, spytał nauczyciela co sądzi o nowym stanowisku Umbridge.

- To tylko kolejny ze sposobów Knota, żeby mieć pewność, że w Hogwarcie nie zostanie żaden nauczyciel, który wspiera Dumbledore'a i wierzy w powrót Czarnego Pana – stwierdził Snape. - Najpierw wizytacja, potem ocena, a jeśli jej się nauczyciel nie spodoba, to traci pracę.

- Ona może to zrobić? - zapytał Harry czując niemiły dreszcz przebiegający mu po plecach. - Naprawdę może wyrzucić nauczycieli z pracy?

- Mniej więcej do tego sprowadza się jej dodatkowa rola.

- A czy pan wie, kiedy będzie... wizytowany?

- Jeszcze nie.

- Na pewno dostanie pan wysokie noty. Jest pan świetnym nauczycielem.

Kąciki ust profesora powędrowały ku górze. W końcu nie był to pusty komplement i miał niewiele wspólnego z tym, że Harry po prostu lubił i szanował nauczyciela eliksirów za jego ogromną wiedzę, którą z chęcią dzielił się z wybranymi osobami. Było to zwyczajne stwierdzenie faktu. Co prawda Snape był surowy i wymagający, ale to tylko przemawiało na jego korzyść. Harry pomyślał, że ma szczęście, iż zalicza się do tych wyjątkowych uczniów, z którymi pracy nauczyciel nie uważa za zmarnowany czas.

W następny poniedziałek, przy śniadaniu bliźniacy spytali Harry'ego i resztę czy mieli już wizytację. Fred i George mieli, na zaklęciach. Opowiedzieli jak wyglądała cała wizyta Wielkiego Inkwizytora, a gdy skończyli, Harry i Draco wymienili spojrzenia. Wyglądało na to, że obaj pomyśleli o tym samym. Kiedy Umbridge przyjdzie wizytować McGonagall i Snape'a, może ją spotkać przykra niespodzianka. Bo tak się złożyło, że opiekunowie Gryffindoru i Slytherinu należeli do najsurowszych nauczycieli z całej kadry pedagogicznej i naprawdę nie znosili, kiedy przeszkadzało im się w zajęciach.

Jednak w ten poniedziałek wizytację miała profesor Trelawney i było widać, że ta wizyta ją stresowała. Zresztą Umbridge chodziła za nauczycielką krok w krok, co naprawdę nie pomagało kobiecie w prowadzeniu lekcji.

Parę dni później, na lekcji transmutacji, Harry i jego przyjaciele byli świadkami kolejnej wizytacji. Ku wielkiej uciesze chłopaka profesor McGonagall nie pozwalała w przeszkadzaniu zajęć i Umbridge musiała poczekać z zadawaniem pytań. Uczniów też nie wolno było jej przepytywać, dopóki profesor McGonagall na to nie zezwoliła. Ta wizytacja wyraźnie zdenerwowała Umbridge (zwłaszcza, że uczniowie wyrażali się o nauczycielce transmutacji jako surowej i wymagającej, ale też bardzo sprawiedliwej kobiecie), zaś Harry był po prostu wniebowzięty i nie mógł się powstrzymać, żeby nie obdarować opiekunki swojego Domu ciepłym uśmiechem, kiedy wychodził z sali po zakończeniu zajęć.

Po tym, jak Harry zarobił kolejny szlaban u profesor Umbridge (tym razem powiedział o profesorze Quirrellu i Voldemorcie), kobieta próbowała zaklęciem uniemożliwić mu wyjawienie, że znowu kazała mu używać Krwawego Pióra. Jednak bransoletka od Bellatrix spisała się znakomicie i zaklęcie nie odniosło żadnego skutku. Tym razem Harry nie wahał się i zaraz po pierwszym wieczorze udał się do profesora Snape'a. Nauczyciel eliksirów podał mu wyciąg z czułków szczuroszczeta i zaprowadził do dyrektora. Dumbledore zażądał od Umbridge, żeby oddała mu wszystkie Krwawe Pióra jakie posiada. Chcąc nie chcąc, musiała spełnić życzenie dyrektora, choć nie była z tego powodu szczęśliwa. Ku zdumieniu Harry'ego miała ich całkiem sporo.

Warzyciel (Drarry)Where stories live. Discover now