Witam po dłuższej przerwie. Macie kolejny rozdział. Nie wiem, kiedy będzie następny, gdyż ostatnio w ogóle nie mam czasu na pisanie.
Dzień później, przyjaciele czekali na „Proroka Codziennego", żeby dowiedzieć się o czym pisał Percy. Okazało się, że zgodnie z wolą ministra, Dolores Umbridge została mianowana Wielkim Inkwizytorem Hogwartu, co dawało jej prawo do wizytowania nauczycieli. Harry był pewny, że to nie skończy się dobrze.
W sobotę, kiedy Harry był na co tygodniowym spotkaniu w gabinecie profesora Snape'a, spytał nauczyciela co sądzi o nowym stanowisku Umbridge.
- To tylko kolejny ze sposobów Knota, żeby mieć pewność, że w Hogwarcie nie zostanie żaden nauczyciel, który wspiera Dumbledore'a i wierzy w powrót Czarnego Pana – stwierdził Snape. - Najpierw wizytacja, potem ocena, a jeśli jej się nauczyciel nie spodoba, to traci pracę.
- Ona może to zrobić? - zapytał Harry czując niemiły dreszcz przebiegający mu po plecach. - Naprawdę może wyrzucić nauczycieli z pracy?
- Mniej więcej do tego sprowadza się jej dodatkowa rola.
- A czy pan wie, kiedy będzie... wizytowany?
- Jeszcze nie.
- Na pewno dostanie pan wysokie noty. Jest pan świetnym nauczycielem.
Kąciki ust profesora powędrowały ku górze. W końcu nie był to pusty komplement i miał niewiele wspólnego z tym, że Harry po prostu lubił i szanował nauczyciela eliksirów za jego ogromną wiedzę, którą z chęcią dzielił się z wybranymi osobami. Było to zwyczajne stwierdzenie faktu. Co prawda Snape był surowy i wymagający, ale to tylko przemawiało na jego korzyść. Harry pomyślał, że ma szczęście, iż zalicza się do tych wyjątkowych uczniów, z którymi pracy nauczyciel nie uważa za zmarnowany czas.
W następny poniedziałek, przy śniadaniu bliźniacy spytali Harry'ego i resztę czy mieli już wizytację. Fred i George mieli, na zaklęciach. Opowiedzieli jak wyglądała cała wizyta Wielkiego Inkwizytora, a gdy skończyli, Harry i Draco wymienili spojrzenia. Wyglądało na to, że obaj pomyśleli o tym samym. Kiedy Umbridge przyjdzie wizytować McGonagall i Snape'a, może ją spotkać przykra niespodzianka. Bo tak się złożyło, że opiekunowie Gryffindoru i Slytherinu należeli do najsurowszych nauczycieli z całej kadry pedagogicznej i naprawdę nie znosili, kiedy przeszkadzało im się w zajęciach.
Jednak w ten poniedziałek wizytację miała profesor Trelawney i było widać, że ta wizyta ją stresowała. Zresztą Umbridge chodziła za nauczycielką krok w krok, co naprawdę nie pomagało kobiecie w prowadzeniu lekcji.
Parę dni później, na lekcji transmutacji, Harry i jego przyjaciele byli świadkami kolejnej wizytacji. Ku wielkiej uciesze chłopaka profesor McGonagall nie pozwalała w przeszkadzaniu zajęć i Umbridge musiała poczekać z zadawaniem pytań. Uczniów też nie wolno było jej przepytywać, dopóki profesor McGonagall na to nie zezwoliła. Ta wizytacja wyraźnie zdenerwowała Umbridge (zwłaszcza, że uczniowie wyrażali się o nauczycielce transmutacji jako surowej i wymagającej, ale też bardzo sprawiedliwej kobiecie), zaś Harry był po prostu wniebowzięty i nie mógł się powstrzymać, żeby nie obdarować opiekunki swojego Domu ciepłym uśmiechem, kiedy wychodził z sali po zakończeniu zajęć.
Po tym, jak Harry zarobił kolejny szlaban u profesor Umbridge (tym razem powiedział o profesorze Quirrellu i Voldemorcie), kobieta próbowała zaklęciem uniemożliwić mu wyjawienie, że znowu kazała mu używać Krwawego Pióra. Jednak bransoletka od Bellatrix spisała się znakomicie i zaklęcie nie odniosło żadnego skutku. Tym razem Harry nie wahał się i zaraz po pierwszym wieczorze udał się do profesora Snape'a. Nauczyciel eliksirów podał mu wyciąg z czułków szczuroszczeta i zaprowadził do dyrektora. Dumbledore zażądał od Umbridge, żeby oddała mu wszystkie Krwawe Pióra jakie posiada. Chcąc nie chcąc, musiała spełnić życzenie dyrektora, choć nie była z tego powodu szczęśliwa. Ku zdumieniu Harry'ego miała ich całkiem sporo.
YOU ARE READING
Warzyciel (Drarry)
FanfictionHarry po śmierci rodziców trafia pod opiekę swojego ojca chrzestnego. Już od najmłodszych lat przejawiał duży talent w zakresie eliksirów. Uwielbiał czytać na temat mikstur, a nawet potrafił przygotować najprostsze z nich. Syriusz bardzo go wspierał...