Rozdział XL

1.8K 132 42
                                    


Witam, przepraszam że musieliście czekać tak długo, ale w końcu się doczekaliście kolejnego rozdziału. Z góry przepraszam, bo ten rozdział jest niebetowany (i prawdopodobnie następne też takie będą) więc może być gorszej jakości niż dotychczasowe. Jeszcze raz przepraszam. Już bez dalszych opóźnień zapraszam was do czytania.



Następnego dnia przy śniadaniu profesor McGonagall rozdawała plany zajęć, jak co roku. Tylko, że tym razem wyglądało ono nieco inaczej, ponieważ opiekunka musiała sprawdzić, czy szóstoklasiści mogą kontynuować naukę przedmiotów, z których mieli egzaminy na poziomie sumów. Każdy był traktowany indywidualnie, więc każdy plan zajęć mógł się różnić.

Harry siedział zamyślony nad tostem z dżemem, kiedy nauczycielka podeszła do grupki przyjaciół. Parvati Patil zapytała czy Firenzo dalej uczy wróżbiarstwa. McGonagall odpowiedziała, że tak, co ucieszyło Gryfonkę, ale jej radość szybko zgasła, kiedy usłyszała, że ona będzie mieć wróżbiarstwo z profesor Trelawney. Po otrzymaniu swojego planu zajęć poszła na lekcje poznawania przyszłości z taką miną, jakby szła na publiczną egzekucję, a nie na swój ulubiony przedmiot. Harry'ego nieco to zaskoczyło, bo już w trzeciej klasie odniósł wrażenie, że Parvati lubi nieco zwariowaną nauczycielkę wróżbiarstwa. Z Hermioną poszło szybko, ponieważ mogła bez problemu kontynuować naukę przedmiotów, które sobie wybrała. Kiedy dziewczyna udała się na pierwszą lekcję starożytnych runów, profesor McGonagall zajęła się Nevillem.

- Zielarstwo, znakomicie, „wybitny" - powiedziała opiekunka Gryffindoru patrząc na wyniki pucołowatego podopiecznego. - Profesor Sprout ucieszy się na twój widok. Opieka nad magicznymi stworzeniami, też dobrze, „powyżej oczekiwań". Tylko z transmutacją jest problem. Bardzo mi przykro Longbottom, ale „zadowalający" to za niski stopień, żebym cię dopuściła do klasy owutemowej. Obawiam się, że mógłbyś sobie nie poradzić.

Widząc minę Neville'a, który wyglądał na bardzo przygnębionego, zapytała czemu chce kontynuować naukę transmutacji. Neville odpowiedział, że tego oczekuje jego babcia, że będzie wybitnym aurorem, jak jego ojciec.

- Wiesz co, Longbottom? - odezwała się profesor McGonagall. - Twoja babcia zdecydowanie zbyt wysoko postawiła poprzeczkę. To dobrze mieć ambicje i wiem, że tobie ich nie brakuje, ale kariera aurora nie pasuje do ciebie. A poza tym, twoja babcia powinna zacząć być dumna z takiego wnuka jakiego ma, a nie próbować zrobić z niego ideał, którym według niej powinien być. Szczególnie po tym, co się wydarzyło w ministerstwie.

Neville spłonął rumieńcem na słowa nauczycielki. Profesor McGonagall poradziła mu kontynuację zaklęć, skoro miał „powyżej oczekiwań" z egzaminu. Kiedy Neville znowu wspomniał o babci, nauczycielka transmutacji powiedziała mu, żeby kontynuował naukę zaklęć, a ona przypomni Auguście Longbottom, że zaklęcia nie są bezwartościowe (okazało się, że babcia Neville'a nie zaliczyła tego przedmiotu na sumach i żeby się pocieszyć zaczęła wmawiać sobie, że to właściwie żadna strata). Po Neville'u przyszła kolej na Harry'ego.

- Teraz pan Potter – profesor McGonagall przełożyła kilka swoich notatek i znalazła te właściwe. - Astronomia, opieka nad magicznymi stworzeniami, zaklęcia, obrona przed czarną magią, zielarstwo, starożytne runy, eliksiry, transmutacja... w porządku. Powiem panu, że bardzo mnie cieszy pański stopień z transmutacji oraz fakt, że dostrzeżono pańskie ponad wybitne uzdolnienia z OPCM-u i eliksirów. Może pan spokojnie kontynuować naukę wszystkich wymienionych wcześniej przedmiotów.

Harry uśmiechnął się blado, a kiedy nauczycielka podała mu jego rozkład zajęć, powiedział, że nie zdołał kupić podręcznika do eliksirów, bo wszystkie sprzedano. Opiekunka uspokoiła go mówiąc, że profesor Slughorn z pewnością mu pożyczy.

Warzyciel (Drarry)Where stories live. Discover now