Rozdział XV

3.2K 208 194
                                    

Macie na dobry początek weekendu. Albo na osłodę, jeśli ktoś miał dzisiaj kiepski dzień.


Aż do przerwy świątecznej, Harry praktycznie nie myślał o niczym innym, jak o tym co usłyszał w gospodzie Pod Trzema Miotłami. W życiu by nie pomyślał, że jego mama przyjaźniła się z najbardziej zagorzałą zwolenniczką Voldemorta. Co ciekawe, czemu nikt mu o tym nie powiedział? Profesor McGonagall wiedziała, mogła mu powiedzieć! A czy Syriusz wiedział? W końcu Bellatrix była jego kuzynką. Ostatecznie Harry napisał do ojca chrzestnego list, w którym zadał mu wszystkie pytania, jakie go dręczyły, a na które nie znalazł odpowiedzi. Poinformował go też, że zostaje na święta w zamku. Odpowiedź Syriusza nadeszła dwa dni przed Wigilią.

Ojciec chrzestny przyznał, że już od dawna wiedział, że Lupin jest wilkołakiem i że fakt ten był również znany Jamesowi i Peterowi. Wyznał chrześniakowi, że wszyscy trzej stali się animagami, żeby dotrzymywać przyjacielowi towarzystwa podczas pełni. Jednak fakt, że Bellatrix przyjaźniła się z Lily był dla niego nowością. Mama Harry'ego nigdy nie wspomniała o kuzynce Syriusza, więc Black nie miał jak się dowiedzieć. Wyraził zgodę, na to, żeby Harry został w zamku, a on uda się do Andromedy, która zapraszała zarówno kuzyna, jak i jego chrześniaka, gdyby Harry zdecydował się wrócić na święta do domu.

W Wigilię Harry przekonał się, że w zamku zostało niewiele osób. Wyglądało na to, że rodzice chcieli mieć swoje pociechy w domach, kiedy na wolności grasowała niebezpieczna przestępczyni. Oprócz niego, w Hogwarcie zostali Ron, Hermiona, Draco, Dafne i jeszcze jedna Ślizgonka, której chłopak nie kojarzył. Dopiero później dowiedział się, że miała na imię Astoria i była młodszą siostrą Dafne. Była na pierwszym roku.

Następnego dnia, kiedy Harry się obudził znalazł w nogach łóżka pokaźny stos prezentów. Pani Weasley tradycyjnie podarowała mu ręcznie robiony sweter i paczkę domowych pasztecików. Ron – mnóstwo słodyczy z Miodowego Królestwa, Hermiona – dziennik, na którego okładce znajdował się parujący kociołek. Od Draco dostał przenośny, skórzany schowek na fiolki z eliksirami, który można było nosić przypięty do pasa, dzięki temu będzie mógł wszędzie nosić ze sobą potrzebne eliksiry.

Pani Malfoy przysłała mu cztery lekkie paczki, w których znajdowały się po dwa egzemplarze szat do quidditcha w różnych barwach: jasnoniebieskie z wyszytą srebrną strzałą, czarno-białe z podobiznami srok na plecach i klatce piersiowej, ciemnozielone ze złotym pazurem na klatce piersiowej oraz w różnych barwach czerwieni ze złotym smokiem ziejącym ogniem na plecach. Były to szaty takie same jak te, w jakich grały cztery lubiane przez Harry'ego drużyny quidditcha: Strzały z Appleby, Sroki z Montrose, Harpie z Hollyhead i Smoki z Krakowa. Co więcej każda z szat była podpisana osobiście przez członków drużyn, także tych, którzy już nie grali w zespołach. Na jednych były ich odręczne podpisy, a na drugich – wyszyte. Harry postanowił wysłać list z podziękowaniami do pani Malfoy, podziwiając szaty. W życiu by nie przypuszczał, że pani Malfoy zrobi coś takiego. Przypomniał sobie, jak w czasie wakacji pytała go o lubiane drużyny. Czy wtedy postanowiła dać mu taki prezent?

W pozostałych paczkach Harry znalazł między innymi nowe książki o truciznach i antidotach, dwa zestawy kryształowych fiolek różnej wielkości, a także parę słoiczków z maścią do czyszczenia kociołka. Otrzymał też maść do polerowania rączki miotły i ogromne pudło eksplodujących cukierków od Syriusza. Od ojca chrzestnego dostał jeszcze jeden prezent – długi i wąski pakunek, do którego dołączony był krótki liścik: Wesołych Świąt, Harry. Wygraj Puchar Quidditcha. Syriusz. Harry czym prędzej rozwinął papier i zachłysnął się na widok nowej miotły. I to nie byle jakiej, bo był to najnowszy wyprodukowany model – Błyskawica. Ron z wrażenia upuścił swoje prezenty i podszedł żeby obejrzeć miotłę z bliska.

Warzyciel (Drarry)Where stories live. Discover now