Rozdział IX

3.7K 208 83
                                    

Chcieliście nowy rozdział dzisiaj - macie dzisiaj. Miłego czytania.

Po ataku na Panią Norris i pojawieniu się napisu na ścianie, cała szkoła mówiła tylko o Komnacie Tajemnic i kim jest ów dziedzic. Harry'ego również to męczyło i na jednej z lekcji eliksirów – kiedy skończył przygotowywać swój eliksir chroniący przed ogniem – poprosił nauczyciela, żeby opowiedział o tej komnacie. Kiedy tylko padła ta prośba, w sali zrobiło się tak cicho, że było słychać tylko bulgotanie mikstur. Nauczyciel również milczał, sądził, że był raczej ostatnią osobą, którą poproszono by o opowiedzenie tej historii – w końcu był opiekunem Slytherinu. Spojrzenia wszystkich nastolatków wyraźnie wskazywały, że każdy z nich chciałby poznać tę historię.

- Dobrze, skoro chcecie tego posłuchać – westchnął.

Według legendy opowiedzianej przez profesora Komnatę Tajemnic zbudował jeden z założycieli Hogwartu – Salazar Slytherin. A zrobił to po tym, jak pokłócił się ze swoim najlepszym przyjacielem – Godrykiem Gryffindorem – o to, czy do Hogwartu należy przyjmować uczniów pochodzących z rodzin mugolskich. Podobno zapieczętował ją przed odejściem, aby tylko jego prawowity dziedzic mógł ją otworzyć i zapanować nad ukrytą tam grozą, tym samym przeganiając ze szkoły wszystkich, których Slytherin uważał za niegodnych studiowania magii.

- A ta groza ukryta w komnacie – podjął Harry, kiedy profesor skończył. - Co to w ogóle jest?

- Nie wiadomo, czym dokładnie jest to, co kryje się w komnacie, tylko tyle, że jedynie dziedzic Slytherina może nad tym zapanować. Legenda głosi, że Slytherin... ukrył w komnacie potwora.

Harry przełknął ślinę. Ta informacja naprawdę nim wstrząsnęła. Po lekcji rozmawiał z przyjaciółmi na ten temat i Ron doszedł do wniosku, że dziedzicem Slytherina jest Malfoy.

- Draco? - zdziwił się Harry. - Jakoś ciężko mi w to uwierzyć.

- To było jasne, że tak powiesz, Harry – stwierdził Ron. - Ale nie wiem, czy zauważyłeś jak pobladł na widok tego napisu na ścianie.

- Ja zauważyłam – powiedziała Hermiona. - Ale też jakoś mi to nie pasuje. Malfoy? Dziedzicem Slytherina?

- To jasne – upierał się Ron. - Spójrzcie na jego rodzinę. Od wieków są Ślizgonami.

- Rodzina Blacków też od wieków była przydzielana do Slytherinu – zbił argument przyjaciela Harry. - A nie pochodzą od Salazara Slytherina. Mogę spytać Draco, czy faktycznie jest tym dziedzicem.

- Wiesz, Harry – odezwała się Hermiona – myślę, że nawet tobie by o tym nie powiedział. Zresztą... faktem jest, że on ci ufa, ale czy nie stracisz tego zaufania, jeśli pomyśli, że podejrzewasz go o bycie potomkiem Slytherina?

Argument Hermiony nie był pozbawiony sensu. Harry przyjaźnił się z Draconem od dziecka i naprawdę nie chciał, żeby blondyn przestał mu ufać z powodu głupich podejrzeń..., które i tak mogą okazać się niesłuszne. Poza tym wcale nie podejrzewał swojego przyjaciela o bycie potomkiem Salazara Slytherina. Dziewczyna wpadła na pomysł, żeby użyć eliksiru wielosokowego, aby podszyć się pod troje Ślizgonów i wypytać Malfoya.

- Oszalałaś? - zapytał zszokowany Harry, kiedy Gryfonka przedstawiła im ten pomysł. - Eliksir wielosokowy? Przecież to jeden z tych, które znajdują się na liście Mikstur Zakazanych.

- A co to za eliksir? - zapytał Ron.

- Bardzo zaawansowana mikstura, która – odpowiednio uwarzona – pozwoli przyjąć całkowity wygląd zupełnie innego człowieka.

Ronowi nawet spodobał się ten pomysł, ale Harry nie był przekonany. Nadal uważał, że mogli po prostu spytać Malfoya. Hermiona życzyła mu powodzenia i powiedziała, że jeśli brunet zmieni zdanie, to wie gdzie ich szukać. Chłopak tylko posłał jej złowrogie spojrzenie. I to ona mówiła mu o utracie zaufania Malfoya, a proponuje coś o wiele gorszego. Przecież użycie eliksiru wielosokowego będzie równoznaczne z oszukaniem Ślizgona i wtedy Draco z całą pewnością przestanie mu ufać. Gryfon nie był gotowy na poświęcenie wieloletniej przyjaźni ze Ślizgonem.

Warzyciel (Drarry)Where stories live. Discover now