Rozdział 19

240 15 1
                                    

Wszyscy siedzieli przy ognisku i rozmawiali. Niektórzy już byli tak wstawieni, że spali. Dean i Pharm zerwali się w połowie, żeby przejść się na romantyczny spacer, a Pond jak to on wyrwał jakąś laske i właśnie teraz pewnie oni..... No mniejsza. Nie psujmy nastroju. Więc Win wypił dwie butelki piwa, a Team pół. Gdy starszy chciał otwierać trzecią, brunet mu na to nie pozwolił.

- Oddaj - powiedział.

- Nie. Upijesz się i rano głowa ci pęknie.

- Wypiłem dwie butelki. Alkohol na mnie działa jak woda, a szczególnie piwo. Gdyby tak nie było spał bym teraz jak reszta. A za to rozmawiam i podaje trafne argumenty.

- Niech ci będzie - odpowiedział i oddał mu alkohol - mądrala - dodał i strzelił mu palcem w czoło.

- Nie zapędzaj się starszy jestem - powiedział i wysłał mu całusa w powietrzu.

- Chyba tylko wiekiem - wydymał usta Team.

Obydwoje się na to zaśmiali. Nagle jeden z seniorów powiedział, żeby wszyscy się zbierali. Była już 23.00,więc czas już na wypoczynek. Gdy ludzie ledwo podnieśli swoje cztery litery i poszli, Win i Team zostali sami.

- Widzisz? Tam jest mały wóz - powiedział blondyn i wskazał palcem.

- Nic nie widzę - odpowiedział mu.

- No tam - wskazał bardziej.

- Albo ty mnie nabierasz, albo jestem ślepy - zaśmiał się.

- Nie nabieram cię. Chyba trzeba cię do okulisty zapisać. - powiedział.

Siedzieli tak w ciszy, gdy nagle starszy oznajmił :

- Team...

- Tak?

- Bo... Ja.... Ja od dłuższego czasu. - nie mógł się kompletnie wysłowić.

Blondyn odwrócił się bardziej w jego stronę i powiedział :

- Lubię cię.

- Wiem - odpowiedział brunet i się usmiechnął

- Ale... Nie w taki sposób. Jako chłopaka, nie przyjaciela. - dodał.

Team nie wiedział co powiedzieć. Czuł, że nie jest na to gotowy i chyba nie może. Kochał go, jednak bał się. Bał się tego, że nie sprosta jego oczekiwaniom. Że zrobi cos nie tak i wszystko się rozleci. Nie wiedział co odpowiedzieć, więc postanowił jak najdelikatniej odmówić, jednak chyba nie najlepiej mu to wyszło :

- Win... Ja... Lubię cię, ale jako przyjaciela. Czuje do ciebie coś, ale do miłość do przyjaciela, nie do... Do chłopaka. Ja...

- Nic nie mów. - powiedział Win - rozumiem. - spuścił głowę.

- Ja... Idę już spać. - dodał brunet i poszedł zostawiając go samego.

Win siedział i zastanawiał się co zrobił nie tak. Parę łez wypłynęło z jego oczu. Czemu zawsze jak coś pokocha, musi to stracić? Czy los uwziął się na niego? Przeczesał włosy i łyknął trunku. Podkulił nogi i oparł na nich dłonie chowając w nich swoją twarz. Zaczął płakać. Po prostu. Coś go zabolało. Gdy brunet powiedział to wszystko coś w nim pękło. Coś co go zniszczyło od środka i zrozumiał, że mógł nic nie mówić. Teraz wszystko popsuł. Przecież w wieku 16 lat, mógł wtedy rozciąć te trzy żyły i skończyć z swoim życiem. A teraz nie został mu już nikt. Zrozumiał, że nikt go już nie kocha....

"Until we meet again" ~ WinTeam / ZAKOŃCZONE ✅Where stories live. Discover now