Rozdział 10

322 24 1
                                    

Team nadal nie mógł pogodzić się z stratą blondyna. Siedział i przytulał go. Płakał. Jego serce krwawiło z bólu.

- Nie. To nie prawda. Wy wszyscy kłamiecie! - krzyknął.

- Team!

- Mamo ! Nie błagam, nie! To wszystko przeze mnie.

Młodszy krzyczał, bo to jego wina. To on zabił swoją matkę. To wszystko przez niego. Gdyby nie wybiegł na ulice, nic by się nie stało.

- Team, Team - szturchał go Pharm. - dobrze się czujesz? - spytał

Ten jednak chwycił się za uszy. Poczuł ogromny ból. Stracił matkę, a teraz Wina. To wszystko przez niego. Tak sobie wmawiał. Nadal widział przed oczami okropny obraz swojej rodzicielki. Ogromny pisk, który słyszał Team, ustał. Ponownie wtulił się w Wina i delikatnie pocałował jego szyję. Tuląc go do siebie, poczuł coś. Mianowicie ciepłe powietrze, które otaczało jego skroń. Podniósł się do siadu. Win z rozmachem zwrócił wodę. Brunet poklepał go w plecy i rzucił się w jego ramiona.

- Bałem się, że cię stracę. Myślałem, że nie żyjesz, tak mi przed chwilą oznajmili! - krzyknął ze szczęścia tą pierwszą część, zaś drugą powiedział trochę ciszej. - wszystko w porządku? - spytał.

- Jak najbardziej - przytulił go.

Głos po chwili zabrał ratownik.

- W wodzie złapał cię silny skórcz w stopie, a to ściągnęło cię na dno. Zemdlałeś poprzez osłabienie organizmu. Musiałeś zbyt dużo ćwiczyć i się przemęczać. Najlepiej jakbyś posiedział w domu dwa dni.

- W porządku - odpowiedział.

- Przypilnujcie go. Ty chyba jesteś jego chłopakiem, więc dopilnuj by jadł coś - skierował się do Teama, a ten jedynie zrobił wielkie oczy.

- Nie, ja nie...

- Oczywiście, że się mną zajmie jak należy- przerwał mu Win. - w końcu to mój chłopak - poruszył brwiami.....

                  







"Until we meet again" ~ WinTeam / ZAKOŃCZONE ✅Where stories live. Discover now