LABIRYNT [✅]

Kolejny cios

         Alyssa czekała na wieści o stanie zdrowia Kevina. Jej ojciec ani nie oddzwonił, ani nie odpisał w dalszym ciągu. Siedziała tam całkiem sama. 

          Po około dwóch godzinach przyszło do niej dwóch funkcjonariuszy policji. Była przekonana, że chodzi o wypadek Kevina. 

- Pani Alyssa Thompson? - zapytał jeden z nich. 

- Tak - odpowiedziała niemrawo. 

- Chodzi o pani ojca - kontynuował. 

         Alyssa słysząc to, natychmiast podniosła się z miejsca.

- Wiemy, że pani dzisiaj miała trudny dzień, ale musimy to pani przekazać. Pani ojciec popełnił samobójstwo. 

          Nogi pod nią się ugięły, a serce zaczęło potwornie jej walić. W jej głowie, jak echem, odbijało się ostatnie jego słowo - samobójstwo. 

- To nie możliwe - rzekła bezsilnie.

          W jeden dzień jej całe życie się zawaliło nagle jak domek z kart. 

- Pani ojciec... - zaczął policjant, ale Alyssa mu przerwała. 

- Nie chcę tego słyszeć. Dajcie mi spokój! - wykrzyczała. 

          Policjanci popatrzyli na siebie. 

- Możemy panią odwieźć do domu - zaoferował. - Ale musimy panią jeszcze przesłuchać.

          Dziewczyna się rozpłakała. Nie spodziewała się tak koszmarnego dnia w swoim życiu.

- Kto spowodował wypadek Kevina? - zapytała z lodowatym tonem. 

- Jeden z pracowników pani ojca. Ten, którego pani zwolniła. 

- Nie było go w samochodzie, kiedy przyjechałam. Nie miałam też czasu go szukać - jej głos zaczynał się łamać. - Chciałam ratować Kevina... 

- Rozumiemy.

- Czyli to przeze mnie... 

- To mogła być próba morderstwa zatem za zwolnienie go z pracy. Jaki był powód zwolnienia? - policjant przysiadł obok niej.

- Nie mam tego jak udowodnić, ale słyszałam jego rozmowę przez telefon. Chciał oczerniać warsztat i groził, że zabije Kevina. 

- Te oskarżenia są poważne. 

- To słyszałam. Kevin nie chciał by Jacob Brandon się ze mną spotykał. Słyszałam, jak wymówił imię Jake i wiem, że to o niego chodziło. Nie wiem, Owen mówił, że Jake się wycofał z czegoś i był przez to wściekły.