Jake

29 3 1
                                    

         Wrzesień, ty sukinsynie. Wrzesień to koszmar każdego, kto był uczniem. Nowe wyzwania, nowi ludzie, co raz wyższa poprzeczka, egzaminy i inne gówna. Ah, nie zapominając, że to koniec lata!

         Nie dość, że wrzesień, to jeszcze kurwa poniedziałek. Siedzenie w szkolnej ławce, przez następne dziesięć miesięcy dla wielu z nas były najgorszym i najbardziej spierdolonym czasem w roku. Dzień w dzień patrzenia w ryje tym mendom przebrzydłym (uczniom) i tym cholernym bezdusznym szarym pustakom bez krzty sprawiedliwości (nauczycielom).

         Alyssa - zwykle raczej cicha i nie wychodząca poza szereg, czerwonowłosa myszka - siedziała znudzona w drugiej ławce i czytała książkę. Miała wyjebane w te pierwsze lekcje "organizacyjne", bo co roku i tak było to samo.

         W tym roku jednak coś się zmieniło. Dość długo czekali na nauczyciela, który uczył ich Angielskiego. W zamian jednego, nieoczekiwanie do klasy weszło ich dwóch. Pan Lorens miał coś do powiedzenia.

- Odchodzę - rzekł niepewnie. Patrzył przez grube szkła swych słynnych okularów na klasę.

"Bubbles odchodzi?"

- Nie mogę was w tym roku uczyć, bardzo mi przykro z tego powodu - kontynuował. - Wracam do Anglii, do rodziny, którą tam mam. To już moje ostateczne rozstanie z nauczaniem - poinformował.

         W klasie zapanowało poruszenie. Bubbles mimo wszystko był nawet lubianym nauczycielem, dlatego jego odejście i możliwa zmiana na gorsze, zaniepokoiła klasę. Lisha uniosła głowę znad książki.

"No kurwa pięknie, teraz dostaniemy jakiegoś chuja, co nas na koniec roku pewnie ujebie"

- Przedstawiam wam więc pana Jacoba Brandona.

         Do klasy wszedł wysoki, szczupły brunet. Dziewczyny na jego widok się rozgadały, bo był urodziwy i to aż za bardzo. Alyssa na jego widok natomiast szepnęła sama do siebie: "Nosz kurwa, Jake".

- Mam nadzieję... - urwał na sekundę, kiedy zobaczył Alyssę - że się polubimy - powiedział z szerokim i pogodnym uśmiechem.

          Alyssa odwróciła wzrok do okna szukając ucieczki, jak to tylko możliwe. Na jego widok poczuła obrzydzenie. Zrobiło jej się słabo na myśl, że będzie ją uczył, ktoś kogo zna aż za dobrze.

- Jesteście klasą maturalną z tego, co wiem od pana Lorensa. Nie martwcie się, zadbam byście zdali tę maturę jak najlepiej. Udowodnię wam, że przygotowania nie będą męką dla was - nadal mówił z tym durnym uśmiechem.

          Po czterdziestu pięciu minutach patrzenia, jak te wszystkie suki się na jego widok ślinią, miała dość chciała wyjść jak najszybciej to było możliwe. Całą pierdoloną lekcję udawał, że widzi ją pierwszy raz na oczy. W udawaniu ten chuj był znakomity. Alyssa celowo miała wyjść ostatnia. Gdy inni wyszli, zatrzasnęła za nimi drzwi.

- To są kurwa jakieś jaja - powiedziała stojąc do niego bokiem i patrząc na niego obwiniająco z ukosa.

- Nie wiedziałem, że się tu uczysz... - odparł rozsiadając się wygodnie w fotelu.

- A ja nie wiedziałam, że ty tu będziesz uczył! - odwróciła się gwałtownie. - Od kiedy do kurwy nędzy zachciało ci się być nauczycielem? - rzuciła oskarżycielsko.

- Mamy różne cele w życiu, prawda? - uśmiechnął się arogancko.

- Moim jest kurwa skończenie tej szkoły uczciwie - narzuciła stanowczo. - Przyjmujesz to do wiadomości? 

- A moim jest uczciwe ocenianie - odrzekł poważnie. - Jesteś dla mnie tylko uczennicą. Nie różnisz się od nich niczym, rozumiesz? - nachyl się nad biurkiem.

- Jasne, kurwa... - syknęła, a potem z trzaśnięciem drzwi opuściła klasę.

LABIRYNT [✅]Where stories live. Discover now