7.Kartki na drzwiach.

Start from the beginning
                                    

Oparła czoło o chłodną ściankę drzwi, ręce wciąż trzymała na klamce, włosy opadły jej po bokach twarzy, ześlizgując się po drżących ramionach. Płakała. Łzy spływały po policzkach, kiedy zagryzała wargę prawie do krwi i nie mogła wejść do własnego pokoju, ponieważ ktoś, z niewiadomego powodu obrał ją sobie za cel niewybrednych żartów. Tylko, czy te wszystkie teksty naprawdę mogły być traktowane jako żart?

— Nie powinnaś płakać. To źle o tobie świadczy. — Usłyszała znajomy, spokojny głos, a kiedy uchyliła oko spod firanki włosów, zobaczyła smukłą dłoń z uniesioną białą chusteczką.

Alv.

— Otrzyj łzy — powiedział. Stał obok, elegancki, wyprostowany, jak zwykle nienagannie poważny.

Przyjęła od niego z zakłopotaniem chusteczkę i delikatnie starła nią słone krople z twarzy.

— Proszę się rozejść, przedstawienie skończone! — zagrzmiał ostro Alv prosto do zbiegowiska. Uczniowie natychmiast zaczęli rozchodzić się w różne strony, ale wciąż odwracali się na Yashidę i szeptali o niej z rozbawieniem.

Alv w tym czasie wyjął z kieszeni zapasowy pierścień do pokoju, wsunął tarczę w miejsce gałki klamki i przekręcił pierścień, aż zamek w drzwiach wydał głośne skrzypnięcie i drzwi ustąpiły.

— Te wszystkie kartki... — zaczęła zbolałym głosem, ale on uniósł rękę i kazał jej nic nie mówić.

— Nic nie znaczą, tak samo, jak słowa na nich — powiedział spokojnie — Zaraz zostaną wyrzucone.

Jego chłód, spokój i wręcz machinalna postawa sprawiły, że Yashida poczuła się tak, jakby pozwoliła się ponieść emocjom z błahego powodu. Alv miał naturalna zdolność sprawiać, że nawet poważne rzeczy traciły na znaczeniu.

— Kiedy się oporządzisz, przyjdź do mojego gabinetu. Pani dyrektor chce z tobą rozmawiać — poinformował nonszalancko, kiedy przeszła przez próg pokoju.

Odwróciła się w jego stronę, próbując powstrzymać kolejne łzy.

— W jakiej sprawie?

— Odnośnie do skradzionego pierścienia.

Odetchnęła. Mogła się tego domyślić. Uniosła kłykieć palca wskazującego i starła pojedynczą kroplę z kącika oka.

— Rozumiem. Zaraz tam będę.

Alv skłonił się i wyszedł, zamykając za sobą bezszelestnie drzwi. Kiedy została w końcu sama, rzuciła się na łóżko, skrywając twarz w poduszce. Obiecała sobie, że nie będzie płakać, ale teraz nie miała już siły na obietnice. Pozwoliła sobie na szlochanie, na rozważanie po raz tysięczny tego, co powiedział jej Haruto.

Była nijaką, dumną i rozpuszczoną mogami z bogatego rodu. Nudną i przewidywalną, a do tego nie umiała tańczyć, ktoś ukradł jej pierścień i cały czas z nią pogrywał. To wystarczający powód, by płakać w nieskończoność.

Zawsze była pewna siebie, tego, co potrafi i osiągnie w przyszłości. Teraz musiała pogodzić się, że nie trafi do grupy złotej, że nigdy nie zatańczy w tańcu „Zimowa Królewna".

A co gorsze, że dowie się o tym ojciec.


***


Niepewnie zeszła na dół. Miała nadzieje, że po jej twarzy nie widać śladu płaczu. Przez Eteon musiała przetoczyć się sensacja, jaką były karteczki na jej drzwiach, ponieważ znów czuła na sobie dyskretne spojrzenia, a za nią ciągnęły się nieprzyjemne szepty.

𝐌𝐎𝐆𝐀𝐌𝐈 - Taniec WiatruWhere stories live. Discover now