Dzień 29 [Mały bohater - Polska]

259 19 29
                                    

Dzień 29 - w innym stylu

No słuchajcie... Dzisiaj jest rocznica Powstania Warszawskiego no i nie mogłam napisać czegoś nie o Polsce...

A w innym stylu dlatego, że będzie tu narracja pierwszoosobowa, której zazwyczaj nie stosuję

✧*.✧*.✧*.✧

Patrzyłem na twarze moich przyjaciół... Wszyscy chcieli walczyć, wiedziałem to w ich oczach, odczytywałem z gestów i obserwowałem po odważnych czynach. Wszyscy gotowi byli ratować Polskę... Ratować mnie...

Ja też nie mogłem stać bezczynnie, obserwując jak moi ludzie giną z rąk tych Szfabów. Musiałem chwycić za broń i walczyć o wolność, o lepsze jutro dla Polaków i wolny kraj dla nowych pokoleń.

Nawet jeśli nie damy rady, jeśli nie wszystko pójdzie tak jak powinno... Nikt nie zabroni nam próbować, tak jak nikt nie zabierze nam poczucia przynależności do Ojczyzny... Jesteśmy Polakami i jako Polacy zginiemy w walce o kraj...

Chciałbym żeby wszystko było tak jak dawniej... Bez wojen, bez śmierci i bez ciągłego strachu, że zaraz zginą wszyscy twoi bliscy. Nie chciałem tego losu dla swoich ludzi, a jednak nikt nie zamierzał wysłuchać moich błagań. Wybuchła wojna, a jedyne co mogłem zrobić to walczyć i modlić się o to, że będzie lepiej... Że wszystko się skończy, a ja będę wolny tak jak kiedyś.

Tak naprawdę byłem w tym wszystkim sam i nadal jestem. Nikt nie pofatygował się żeby wysłać nam potrzebną pomoc. Gdzie byli sojusznicy kiedy ich potrzeba? Co stało się z naszą umową? Wystawiony na odstrzał dla zaborców...

Spoglądałem z niepokojem na przesuwające się wskazówki zegara... Jeszcze pięć minut i rozpoczniemy akcję "Burza". Próbowałem wierzyć, że będzie dobrze, że pójdzie tak jak planujemy... Ale pomimo ekscytacji i entuzjazmu, w mojej głowie cały czas pojawiała się nieznośna myśl, że możemy nie dać rady. Wojska niemieckie były lepiej zorganizowane, świetnie uzbrojone... A my? My mieliśmy wolę walki i hart ducha. Lecz czy to w ogóle miało prawo wystarczyć?

Patrzyliśmy na siebie w ciszy z lekkimi, dodającymi otuchy uśmiechami. Jednak kiedy spoglądałem na ich twarze myślałem tylko o tym ilu z ich zginie w walce... O tym, że opuszczą swoje rodziny, nie zobaczą już bliskich... Chciałabym to wszystko co złe przeżyć za nich, ale nie mogłem. Jakbym się nie starał oni muszą przejść przez to całe cierpienie, przez ból tych wszystkich strat...

Odliczałem ostatnie sekundy w napięciu z szybko bijącym sercem i coraz większą niepewnością. Modliłem się cały czas...

Był sygnał do ataku, a ja przycisnąłem do piersi swoją broń. Rozejrzałem się jeszcze po ulicach Warszawy, chcąc zapamiętać jak najwięcej szczegółów jej wyglądu... Wiedziałem, że za niedługo moja stolica zamieni się w piekło.

Ruszyłem starając się ignorować negatywne myśli... Przecież będzie dobrze...

**

Ukryłem się chwilowo za gruzami jakiejś kamienicy razem z kilkoma żołnierzami. Staraliśmy się pomóc rannemu harcerzowi, na którego spadły kawałki walącego się budynku. Był w bardzo ciężkim stanie, a w pobliżu nie widać było żadnych sanitariuszy...

Uklęknąłem przy chłopaku, starając się zatamować krwawienie z jego nogi. Nie mieliśmy żadnych bandaży...

Ten mały bohater nie mógł mieć więcej niż czternaście lat, był jeszcze tak młody... Tak wiele rzeczy czekało na niego w życiu, a jednak teraz to wszystko stawało się nieosiągalne...

Dlaczego właśnie tacy ludzie musieli ginąć? Dlaczego dzieci musiały oddawać życie za wolną Warszawę?

- Mały bohaterze! Nie odpływaj, zostań tu z nami! - próbowałem go utrzymać przy świadomości. Musiał przeżyć. Nie mógł tu umrzeć.

Walczył z chęcią zamknięcia oczu, rozchylał je na tyle ile mógł biorąc gwałtowne, szybkie oddechy.

- Moja mama i mała siostrzyczka... One nie mogą zostać same... Obiecaj mi, obiecaj, że się nimi zajmiesz...- chwycił moją rękę, ściskając ją lekko.

Uśmiechnąłem się, walcząc ze łzami pojawiającymi się w moich oczach. On już wiedział... Wiedział, że to już koniec, a tak bardzo dbał o swoją rodzinę. Dlaczego tacy ludzie muszą ginąć?

- Obiecuję, mały bohaterze... Zasługujesz na odpoczynek. Zaopiekuję się twoją rodziną... Masz słowo Polski...

Widziałem jak ostatni, niemal niewidoczny uśmiech znika z jego twarzy. Odwróciłem wzrok nie mogąc dłużej patrzeć jak ginie kolejna, niewinna osoba...

Miałem tylko nadzieję, że ich poświęcenie nie pójdzie na marne. Warszawa będzie wolna, tak jak cała Polska...
































Oh Jezu... To miał być ładny, porządny tekst, a wyszedł jakiś niskobudżetowy gniot .-.

~

Kochani!

Proszę was żebyście nigdy nie zapominali o ludziach, którzy ginęli za nasz kraj. O tych ludziach dzięki którym możemy żyć w (no powiedzmy...) wolnym kraju, bez wojen i ciągłego niepokoju.

Chwała i cześć bohaterom!

~

Do zobaczenia jutro! (W ostatnim dniu...)

☕︎ 30 dni Hetalia writing challenge ☕︎ [special na 100 follow] ✔︎Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum