Epilog

296 9 2
                                    

~~kilka miesięcy później~~

Wychodzę ze szkoły i jestem zestresowana. Chodzę tutaj od niedawna. Ludmiła zachęciła mnie do tego aby kontynuować edukację. Zdałam wstępne egzaminy i co prawda, jestem o dwie klasy niżej, bo mam spore zaległości, ale cieszę się że mam możliwość nauki. Z jej pomocą jakoś sobie radzę. Jednak nie tym się dziś stresuję. Media zainteresowały się moją sprawą, zrobiła się spora afera na cały świat. Z jednej strony nie chciałam, aby wszyscy znali mnie jako dawną prostytutkę, ale ujawnienie mojej tożsamości było jedynym sposobem na odnalezienie rodziców. No właśnie... To z nimi mam się dziś spotkać. Policja poinformowała mnie, że zgłosili się ludzie, którzy rzekomo są moimi biologicznymi rodzicami. Pamiętam ich wygląd, ale o tym mam przekonać się dopiero na miejscu. Mam nadzieję, że to faktycznie oni, bardzo za nimi tęsknię...

Kiedy wysiadam z autobusu i idę w stronę komendy policyjnej, nogi mam jak z waty. Żałuję, że nie zgodziłam się, aby ktoś mi towarzyszył. Nie chciałam nikogo tym obarczać, ale jednak z kimś byłoby łatwiej.

Czekanie na korytarzu jest najgorsze. Nie mam czym zająć myśli i przez to jeszcze bardziej się boję. Na moje oko mija jakieś czterdzieści minut zanim wołają mnie do gabinetu. Tam wyjaśniają mi wszystkie okoliczności i przedstawiają dane, które potwierdzam, bo faktycznie są zgodne z informacjami, które pamiętam o rodzicach. Dowiaduję się, że rodzice po moim porwaniu przeprowadzili się do Meksyku, ponieważ mieli złe wspomnienia z Buenos Aires, ale teraz postanowili wrócić, gdy dowiedzieli się, że jestem wolna i wynająć mieszkanie.

W końcu nadchodzi moment, w którym mam zobaczyć moich rodziców. Mam wrażenie że serce wyrwie mi się z piersi. Stają przede mną ci sami ludzie, którzy mnie wychowali. Są tylko odrobinę starsi i bardziej zmartwieni. Podbiegam do nich i wtulam się w ich ramiona. Wszyscy zaczynamy płakać, ale są to łzy szczęścia. Nie mogę uwierzyć, że widzę ich po tych paru latach. To zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu. Po załatwieniu wszystkich formalności, możemy w końcu cieszyć się sobą. Opowiadam rodzicom o tym, co ich ominęło. Wspominam tylko dobre momenty, bo nie chcę ich smucić. Mówię im też o tym, że zapisałam się do psychologa, aby na nowo zaakceptować siebie i poradzić sobie z bolesną przeszłością. Nawet na wieść o mojej rodzinie reagują pozytywnie, może po części dlatego, że mnie uratowała?

W końcu czuję, że wszystko się układa, że jeszcze mogę być szczęśliwa. Jeszcze kilka miesięcy temu wydostanie się z tego piekła wydawało się niemożliwe, a los postanowił postawić na mojej drodze Ludmi... Do końca życia będę za to wdzięczna, dzięki niej mogę na nowo żyć, patrzyć na siebie w inny sposób i kochać.

I tak dochodzimy do końca tej opowieści, która flopnęła. Były pewne problemy z tą książką, bo wattpad najpierw ją usuwał i musiałam dodać drugi raz, przez co część czytelników się zgubiła. Ogólnie miało wyglądać to inaczej, chciałam, aby był to bardziej kryminał, który opowiada o tym jak wrócić do pełni życia po takiej tragedii. Wyszło jak zawsze, czyli chujowo. Tbh nie chciało mi się pisać już później tej książki, dlatego jest taka krótka, bo była ciągnięta na siłę i myślę, że to widać, ale chciałam ją skończyć. Mimo wszystko dziękuję za każde wyświetlenie, komentarz czy gwiazdkę, kochani ❤
Niżej zostawiam ss z moimi innymi pracami, które znajdziecie na moim koncie, więc mam nadzieję, że zajrzycie xxx











Prostituta | Violetta & LudmilaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora