𝐜𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐟𝐢𝐟𝐭𝐲: 𝘤𝘳𝘦𝘸 𝘣𝘳𝘦𝘢𝘬 𝘶𝘱

437 18 1
                                    

Hawkins, dom Hopperów, 20.12.1985, 16.49

- Jak wyglądam? - zapytał Mike siostry wysiadając z auta i pokazując się Nancy. 
- Szałowo - odpowiedziała dziewczyna. - Rosie będzie zachwycona - zaśmiała się pod nosem, kiedy jej brat podchodził do drzwi od domu dziewczyny. Chłopak stanął przed drzwiami, poprawił włosy i mocno zapukał do drzwi. Po chwili otworzył mu Hopper wpuszczając go do środka przy okazji lustrując wzrokiem. Nie minęła chwila, a ze swojego pokoju wyszła Rosie w długiej, fioletowej sukience. 
- Cześć Mike - powiedziała z uśmiechem jak tylko zobaczyła chłopaka. 
- Cześć - odpowiedział jej chłopak. - Wyglądasz cudnie.
- Dziękuję - powiedziała spoglądając na swoją sukienkę. - Możemy iść? - zapytała podchodząc do chłopaka i łapiąc go za rękę. - Tato, idziemy! - zawołała w stronę salonu, gdzie Jim rozsiadał się na swoim ulubionym fotelu. 
- Uważajcie na siebie! - nastolatkowie usłyszeli głos mężczyzny dobiegający zza odgłosów telewizora. 
- Dobrze - odpowiedziała Rosie zakładając kurtkę i przewracając oczami. 

Hawkins, Liceum, 20.12.1985, 17.01

- Gdzie siadamy? - zapytała Rosie rozglądając się po sali. 
- Może przy Willu i Lucasie? - zaproponował Mike wskazując palcem na wcześniej wymienionych nastolatków. Rosie i Mike ruszyli w kierunku ich stolika. 
- Gdzie reszta? - zapytał Mike siadając obok Lucasa. 
- Pokłóciliśmy się - odparł chłopak. - Dustin się do nas nie odzywa...
- Nawet go tu nie ma - dodał Will. 
- Właśnie. Max ze mną zerwała, a Nastka jak zwykle trzyma jej stronę - westchnął Lucas. 
- O co poszło? - zapytała Rosie.
- Nieważne - zbył ją Lucas. - Miejmy nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży - nastolatkowie już więcej nie zaczynali tego tematu podczas balu. Nie minęła chwila, a Mike porwał Rosie do tańca. Tak właśnie, wśród różnych tańców, ta dwójka spędziła zimowy bal. Obydwoje wychodzili z sali uśmiechnięci od ucha do ucha. 

Hawkins, dom Wheelerów, 20.12.1985, 21.37

- Spędzając tu tyle czasu powinnaś mieć w mojej szafie swoje ciuchy - zaśmiał się Mike dając Rosie swój podkoszulek i dresy do spania. 
- Twoje są wygodniejsze - dziewczyna złapała ubrania i zniknęła za drzwiami od pokoju kierując się do łazienki. Po chwili wróciła już przebrana. Usiadła na łóżku Mike'a okrywając się jednym z jego kocy. Mike też się przebrał i usiadł obok Rosie obejmując ją ramieniem.
- Jak myślisz, o co się tak pokłócili? - zapytała dziewczyna kładąc głowę na ramieniu Mike'a. 
- Pewnie o jakąś bzdurę, jak to Max - odpowiedział chłopak. - Nie musisz się o nic martwić. Lada dzień znowu będzie wszystko okej - uśmiechnął się i pocałował dziewczynę w głowę. 

Hawkins, dom Wheelerów, 21.12.1985, 10.14

- Dzieci, czas wstawać - Karen weszła do pokoju swojego syna. Spojrzała z politowaniem na dwójkę nastolatków rozwalonych na łóżku. Ich nogi oraz ręce to była jedna wielka plątanina. - Michael - kobieta podeszła do syna i zaczęła go lekko szturchać. 
- Mamo - jęknął po chwili chłopak. - Jeszcze chwilę - powiedział przytulając do siebie Rosie. Kobieta uśmiechnęła się pod nosem.
- Niech będzie - zaśmiała się. - Ale jak tu wrócę nie chcę słyszeć żadnego marudzenia. Przypomnę, że obiecaliście pomóc w czymś Joyce - w odpowiedzi usłyszała mruknięcie syna, więc stwierdziła, że nie opłaca się dłużej z nim walczyć i z uśmiechem na ustach wyszła z pokoju. 

Hawkins, dom Byersów, 21.12.1985, 12.48

- Dzień dobry, pani Byers! - przywitał się z kobietą Mike, gdy ta otworzyła drzwi jemu i Rosie. 
- Cześć dzieci, dobrze, że już jesteście - odparła Joyce z uśmiechem. - Wchodźcie, śmiało - zaprosiła ich do środka.
- Cześć Nastko - powiedziała z uśmiechem Rosie do dziewczyny. Ta tylko przewróciła oczami i wyszła z pokoju. Rosie spojrzała porozumiewawczo na Mike'a, który wzruszył ramionami. 
- Chodźcie, pomożecie Willowi w pakowaniu starych zabawek - dołączyła do nich Joyce i zaczęła ich prowadzić do pokoju swojego młodszego syna. 

Hawkins, dom Byersów, 21.12.1985, 17.56

- Szkoda, że wyjeżdżacie - westchnęła Rosie do Willa, gdy ten pakował ostatnie rzeczy do kartonowych pudeł. 
- Będziemy przyjeżdżać kilka razy w roku, nie martw się - zaśmiał się Will. 
- Wiem, ale i tak będziemy tęsknić - powiedziała szturchając Mike'a łokciem.
- Tak, będziemy strasznie tęsknić! - powtórzył Mike rozcierając bolące ramię.

<>
dzień dobry!

mam nadzieję, że rozdział się spodobał, widzimy się za pół godzinki

buziaki!
<>

-𝙩𝙤𝙬𝙣 𝙤𝙛 𝙩𝙧𝙤𝙪𝙗𝙡𝙚𝙨. 𝙬𝙝𝙚𝙚𝙡𝙚𝙧Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz