Hawkins, Gimnazjum, 14.02.1985, 8.15
Mike przejrzał się szybko w szybie przed wejściem do szkoły, poprawił włosy i ruszył szkolnym korytarzem w poszukiwaniu Rosie.
- Hej, Rosie! - zawołał gdy tylko dziewczyna była w zasięgu jego wzroku. - Wesołych walentynek - zza pleców wyjął bukiet kwiatów.
- Ojej, dziękuję - blondynka odebrała kwiatki i przytuliła mocno chłopaka. - Nie musiałeś, mówiłam ci przecież.
- Wiem, ale postanowiłem dać ci coś tak sam od siebie - chłopak wzruszył ramionami i podrapał się po karku.
- Dziękuję - powiedziała z uśmiechem całując chłopaka w usta.- No popatrz - Max spojrzała z wyrzutem na Lucasa. - Też mogłeś mi takie kupić - założyła ręce na piersi i odwróciła się do chłopaka plecami.
- Przecież mówiłaś, że nic sobie nie dajemy na walentynki! - zawołał chłopak z pretensją. - Nie możesz się mnie czepiać tego, że spełniłem twoją prośbę!
- Ona też kazała mu nic nie kupować! A jednak kupił! Wiesz co? Mogłeś to zrobić po prostu dla bycia miłym.
- A no tak, przepraszam, że nie jestem tak przewidywalnym i wspaniałym chłopakiem jak Mike! - chłopak odszedł obrażony.- Walentynki są do bani - westchnął Will stojąc obok Nastki i przyglądając się kłótni przyjaciół.
- Nie są złe, o ile masz kogoś z kim możesz je świętować - powiedziała brunetka patrząc jak Mike z Rosie przeszli obok nich przytulając się i całując od czasu do czasu.
- Właśnie dlatego są do bani. Nie masz z nich żadnej radości, dopóki nie znajdziesz sobie dziewczyny. Albo chłopaka - odpowiedział ponuro chłopak.
- To może w tej sytuacji to... ty zostaniesz moją walentynką? I tak nie mamy z kim spędzić tego durnego święta, więc czemu nie spędzić go razem?
- Spoko, to... co chcesz dzisiaj robić? Walentynko?
- Nie wiem - dziewczyna wzruszyła ramionami. - Coś wymyślimy, ale to później, chodź na lekcje - powiedziała i obydwoje ruszyli w kierunku klasy.Hawkins, chata Hoppera, 14.02.1985, 14.48
- Joyce, może chciałabyś dzisiaj pójść ze mną na kolację? - Hopper chodził dookoła salonu i próbował wymyślić sposób jak zaprosić Joyce Byers na randkę. - Nie, innym tonem Jim - skarcił sam siebie mężczyzna. - Joyce, tak sobie pomyślałem, skoro jest okazja, i o ile nie jesteś zajęta, to może... pójdziemy dzisiaj do Enzo? Podobno fajna knajpa - mężczyzna zamilkł na chwilę jakby analizował dokładnie to, co właśnie powiedział. - Tak, to jest to. Jim, zaproś ją - pognał do telefonu i wykręcił numer do Byersów.
Hawkins, Gimnazjum, 14.02.1985, 12.38
- Rosie, pamiętasz, że idziemy dzisiaj do kina? - po odgłosie dzwonka Rosie i Mike szybko wyszli z klasy.
- Tak, pamiętam - Rosie splotła ich palce razem i ruszyła na stołówkę. - Przypominasz mi o tym co przerwę - po chwili nastolatkowie dotarli do szkolnej stołówki. Szybko odnaleźli stolik, przy którym siedzieli ich przyjaciele i usiedli obok nich.
- Jakie macie plany na dzisiaj? - zapytał wszystkich Dustin gryząc jabłko.
- My idziemy do kina - odpowiedział z radością Mike.
- My pewnie będziemy siedzieć w domu - odezwał się Will wskazując palcem na Jedenastkę.
- A my, kochanie? - Lucas założył ręce na głowę i zagadał do swojej dziewczyny. Ta nie odezwała się ani słowem. Nadal była obrażona przez ich poranną kłótnie. - Chyba pójdziemy coś zjeść. O ile Max będzie chciała - sam odpowiedział na swoje pytanie.Hawkins, CH Starcourt, 14.02.1985, 18.52
- Specjalnie wybrałeś horror, bo wiedziałeś, że będę się bała! - Rosie uderzyła swojego chłopaka w ramię gdy wychodzili z sali kinowej.
- Nieprawda! - zaczął bronić się Mike. - Ja po prostu chciałem się z tobą poprzytulać.
- Jesteś nieznośny - udała obrażoną.
- Oj, nie bądź taka - zaśmiał się Mike. Właśnie wychodzili z galerii i skierowali się do domu Mike'a gdzie obydwoje mieli nocować. - Dasz mi buzi? - chłopak nachylił się do Rosie robiąc z ust dziubek.
- Patrz - Rosie zignorowała go i wskazała palcem na coś, co było za szybą. - To nie jest mama Willa?
- Ros - powiedział za co został kopnięty w stopę. - Ał... Przecież ona jest dorosła - nachylił się aby spojrzeć co tak zdziwiło jego dziewczynę. - Może robić w walentynki to, co jej się pod- - zawiesił się na chwilę z powodu szoku. - O mój boże, czy to Hopper?
- Jak widać - blondynka nadal nie wierzyła w to co widzi.
- Już wiadomo, czemu tak chętnie zgodził się na to, żebyś u mnie spała. Sam ma ciekawe plany na wieczór.
- Fuj, jesteś obleśny - powiedziała Rosie krzywiąc się i odchodząc od szyby.
- No co? Seks jest rzeczą, którą ludzie znają i praktykują od lat.
- Chodźmy już - dziewczyna odciągnęła go od szyby i ruszyła przed siebie.
- To dostanę tego buziaka - zapytał Mike z łobuzerskim uśmiechem łapiąc Rosie za dłoń. Dziewczyna wywróciła oczami, wspięła się na palce i złączyła ich usta z zamiarem krótkiego buziaka. Chłopak jednak zrobił z tego długi, namiętny pocałunek.<>
siemano!
co tu mogę mówić? oby się wam spodobało!
buziakiola
<>
YOU ARE READING
-𝙩𝙤𝙬𝙣 𝙤𝙛 𝙩𝙧𝙤𝙪𝙗𝙡𝙚𝙨. 𝙬𝙝𝙚𝙚𝙡𝙚𝙧
Fanfiction─── 𝙩𝙤𝙬𝙣 𝙤𝙛 𝙩𝙧𝙤𝙪𝙗𝙡𝙚𝙨. hawkins jest miasteczkiem w którym od 83' roku stale dzieją się dziwne rzeczy. niewielka grupa przyjaciół ...