𝐜𝐡𝐚𝐩𝐭𝐞𝐫 𝐭𝐡𝐢𝐫𝐭𝐲-𝐨𝐧𝐞: 𝘣𝘪𝘵𝘦 𝘰𝘧 𝘮𝘪𝘯𝘥𝘧𝘭𝘺𝘦𝘳

490 25 2
                                    

Hawkins, chata Hoppera, 04.07.1985, 13.55

- To jest niebezpieczne - Mike razem z Max i Lucasem siedzieli przy Rosie, która próbowała za pomocą mocy odnaleźć Billy'ego. 
- Mike, nic jej nie będzie, zostaw ją w spokoju - Max przewróciła oczami. Spojrzała na Rosie, która po raz kolejny chusteczką wycierała krew lecącą z nosa.
- Może sobie uszkodzić mózg.
- Może? - zapytał zdziwiony Lucas.
- Oczywiście, że nie. To bzdura - popatrzyła  na Mike'a z pogardą. Ruda wstała i ruszyła do kuchni.
- Co ja takiego zrobiłem, że taka jesteś? - chłopak wstał i ruszył za nią. 
- Pomożecie rozstrzygnąć nam pewien spór? - zwróciła się Max do Nancy, Johnatana i Willa stojących w kuchni. Zaraz dołączył do nich Lucas. - Kto powinien ustalać granice Rosie? Ona sama, czy Mike chcący ją mieć jako swoją własność?
- No świetnie to przedstawiłaś, naprawdę - oburzony Mike próbował się bronić.
- Ale właśnie na tym polega twój problem! To dlatego nie jesteście razem.
- Nie jesteście? - zapytała zdziwiona Nancy. - Rzuciła cię? 
- Nie! Hopper nie pozwolił nam się spotykać. Z resztą, nieważne - Mike opuścił ręce wzdłuż ciała na znak bezsilności. - Po prostu... Martwię się o nią, bo ją kocham i nie chce jej znowu stracić, okej? - ostatnie zdanie powiedział na jednym wdechu. Nagle do kuchni weszła Rosie.
- Coś się stało? - rozejrzała się po twarzach pozostałych. 
- Nic - odpowiedział szybko Mike. - Rozmawiamy sobie i... no.
- Znalazłaś go? - niezręczną ciszę postanowiła przerwać Nancy.
- Jeszcze nie - powiedziała blondynka kręcąc głową. Wróciła do salonu, a z nią poszła Max razem z Mike'm, Lucasem i Willem. 
- Rosie, to chyba nie jest najlepszy pomysł - Mike klęknął przy blondynce kładąc jej rękę na kolanie. 
- Mike, musisz mi zaufać - Rosie złapała go za rękę i uśmiechnęła się pocieszająco. Mike zrobił niezadowoloną minę i usiadł z powrotem na fotelu. Rosie założyła opaskę na oczy i postarała się wejść umysłem w przeszłość Billy'ego. Po chwili ujrzała małego chłopca na plaży trzymającego deskę surfingową. Z pewnej odległości obserwowała go piękna kobieta. Rosie poszła dalej po plaży wchodząc w ogromną wichurę. Widziała różne przebłyski z życia tego chłopca. To ojciec, który bił matkę, to rozwód rodziców. Nagle zobaczyła znajomą twarz. Max. Od razu zrozumiała kim jest ten chłopiec. Był to mały Billy Hargrove. Szła dalej aż do samego środka tej wichury. Gdy doszła zobaczyła Hutę Stali, przed którą stał Billy. Przerażona Rosie natychmiast ściągnęła opaskę. Rozejrzała się po pokoju, ale ten był pusty.
- Mike? - wstała i zaczęła znowu się rozglądać. - Max? Lucas? - nagle w drzwiach do swojej sypialni zobaczyła Billy'ego. - Co ty tu robisz? - zapytała sparaliżowana strachem. 
- Pozwoliłaś mi wejść w twój umysł - powiedział Billy gasząc papierosa na komodzie. - Teraz będę znał każdy twój ruch - uśmiechnął się do niej. - Wszyscy będziemy znali twoje ruchy. 
- Odejdź stąd! - z jej oczu zaczęły płynąć łzy. - Wyjdź stąd, wyjdź!
- Rosie! Co się dzieje? - z tyłu głowy usłyszała głos Mike'a. Zrozumiała, że to kolejna wizja i ponownie sięgnęła do opaski na oczach. Cała zapłakana usiadła chowając głowę w kolanach. Mike usiadł obok niej i objął ją ramieniem. 
- Co się tam stało? - zapytała Max kucając przy dziewczynie. 
- Widziałam Billy'ego - powiedziała Rosie cicho. - Powiedział, że teraz zna każdy mój ruch. 
- Wszedł do twojego umysłu - wtrąciła się Nastka. - To niedobrze. Będzie wiedział dokładnie gdzie się znajdujemy. 
- Jak można to powstrzymać? - zapytała ruda. - Jest w ogóle jakiś sposób?
- Musimy zabić Łupieżcę - powiedziała Rosie ostrożnie wstając. - Ja muszę to zrobić. 

Hawkins, chata Hoppera, 04.07.1985, 19.59

- Do samochodu - Nancy pospieszała wszystkich, żeby zdążyć przed tym, jak Łupieżca po nich przyjdzie. Wszyscy wybiegli z domku i zaczęli wsiadać do auta. 
- Chyba musimy wracać - powiedziała Nastka wskazując palcem wgłąb lasu. Drzewa poruszały się pod wpływem nacisku, jaki wywierał na nie Łupieżca. 
- Do domu, już!  - wszyscy czym prędzej pobiegli do domu. - Barykadujcie drzwi i okna. Wszystkim co się da - nie minęło kilka minut, a wszystkie okna i drzwi były zabarykadowane. - Odsuńcie się od tego - Nancy zebrała wszystkie dzieciaki na środku pomieszczenia. Wszyscy stali w ciszy nasłuchując odgłosów zbliżającego się Łupieżcy. Nagle przez ścianę przebiła się ogromna macka wyglądająca jak rozpuszczone w czymś mięso. Macka ta postawiła Nancy pod ścianą. Dziewczyna stała tam z mocno zaciśniętymi oczami czekając na atak Łupieżcy, ale nic takiego nie nastąpiło. Okazało się, że Rosie powstrzymywała potwora za pomocą swoich mocy. Ruszyła nadgarstkiem, a łapa umiejscowiona na końcu obrzydliwej macki odpadła i wypełzła z domu. Kolejne dwie macki przebiły się do domku, ale je też dziewczyna powstrzymała. Postąpiła z nimi tak samo jak przy tej pierwszej. Zaczęła rozglądać się po ścianach wyczekując kolejnych macek. Niespodziewanie cały dach się rozerwał, a zamiast niego ukazał się ogromny łeb Łupieżcy Umysłów. Rosie wyciągnęła obydwie dłonie w stronę potwora i spróbowała rozerwać go na pół. Nie przewidziała tego, że w tym czasie kolejna z macek może dostać się do domu i ją zaatakować. Tak też się stało. Jedno z przerażających odnóży potwora złapało Rosie za nogę wbijając w nią swoje zęby. Rosie natychmiast upadła na ziemię, po czym Łupieżca zaczął ją wyciągać z domku. Wszyscy pobiegli do niej, żeby ją przytrzymać, w tym czasie Nancy strzelała do potwora mając nadzieję, że to pomoże. 
- Lucas, weź siekierę! - Nancy krzyknęła do chłopaka, który stał najbliżej jej. Chłopak posłusznie podniósł z podłogi narzędzie i zaczął uderzać w mackę, która trzymała Rosie. W końcu się udało, potwór puścił blondynkę, a ta, bardzo mocno krwawiąc ponownie spróbowała potwora pokonać. Tym razem udało się i potwór został rozerwany na pół. Rosie prawie upadła na ziemię, przed uderzeniem w twardą podłogę uratowała ją Nastka. Razem z Willem pomogli jej dojść do samochodu. Nancy odpaliła samochód i czym prędzej stamtąd odjechali.

<>
wow, chyba najdłuższy rozdział w tej książce. mam nadzieję, że jest ok i że nie zepsułam jakoś strasznie. buziaki!

ola
<>

-𝙩𝙤𝙬𝙣 𝙤𝙛 𝙩𝙧𝙤𝙪𝙗𝙡𝙚𝙨. 𝙬𝙝𝙚𝙚𝙡𝙚𝙧Where stories live. Discover now