29. " To co najbardziej przypadkowe, jest w ostatecznym rachunku koniecznością".

35 5 3
                                    

Przewróciłam się na drugi bok, a jedwabna pościel z wyszywanymi małymi, błyszczącymi różyczkami otuliła moje plecy. Ali delikatnie gładził mnie po biodrze, co sprawiło, że miałam łaskotki. Otworzyłam oczy i odsunęłam się od chłopaka. Przetarłam dłońmi twarz i westchnęłam.

- Dzisiaj mnie niestety przy tobie nie będzie, nawet w nocy - mruknął Ali kładąc głowę na moich piersiach.

- Dlaczego?

- Wielka Rada się zbliża i ojciec chce, abym mu pomógł. Wiesz, trochę się stresuję.

- Nie dziwię się, ale co ty możesz dostać za karę. Jesteś zły, więc wszystko ci wolno. Ja zgrzeszyłam, zdradziłam i Bóg wie co jeszcze.

- Ja też zdradziłem. Przecież nie mogę wchodzić w jawne romanse z Niebem... Ale nie rozmawiajmy o tym. - Ali podniósł się na łokciach i złożył delikatny pocałunek na moich ustach.

Po czasie pieszczoty zmieniły się w całowanie tak, jakby miałby to być ostatni raz. Aż doszło do stosunku, który miał za zadanie chyba przypomnieć, jak nam razem dobrze i sprawić, aby to było ostatnie wspomnienie o nas.

Po wspólnym poranku Ali mnie zostawił, więc odświeżyłam się w łazience i zaczęłam poszukiwać odpowiedniego ubrania. W szafie znowu wszystko w czerni, ale starano się łamać to odcieniami zieleni, czerwieni, czy purpury. Dopiero teraz styl wyglądu i ubioru w Piekle skojarzył mi się ze stylem gotyckim. Natomiast strażnicy, czy takie osoby, jak Carly wyglądały jak wojownicy. Zwykle mieli na na sobie kostiumy z pasami, między którymi była broń. Zakładali długie buty, zakrywali skórę. To zabawne, bo Aniołowie, czy synowie Diabła wyglądali, jak ludzie, ubierali się normalnie, chociaż odcienie starano się zachować stonowane. Najlepiej biel, czerń i różne warianty szarości.

Zdecydowałam się na długą, czarną sukienkę z opadającymi rękawami na ramiona i rozporkiem na nogę. Na stopy założyłam długie, czarne skarpety i botki wiązane, trochę krótsze niż poprzednia część garderoby. Przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że nigdy nie miałam na sobie tak gotyckiego ubrania. Nigdy nawet nie myślałam, że będę się tak nosić.
Rozpuściłam włosy, nałożyłam lekki makijaż, czerwoną szminkę i wyszłam do kuchni.

Ruch był mały. Większość osób wyszło na dwór, ponieważ był to jeden z cieplejszych dni tutaj. Może z dwadzieścia pięć stopni. Zupełnie inna pogoda, niż w Niebie. Przede wszystkim nie było tu pór roku. Anomalie pogodowe dla każdego na porządku dziennym. Jednego dnia był śnieg, a kwitły róże. Innego był upał, a na drzewach nie było liści. Wszystko kontrolowała magia. A może to brak kontroli.

I ja poprosiłam kucharki, aby zaniosły mój posiłek na taras. Usiadłam przy jednym stoliku i obserwowałam różne osoby, które siedziały przy jeziorze i maczały nogi, opalały się, czy popijały drinki. Po kilkunastu minutach podeszła do mnie jedna z pracownic i podała mi talerz z czekoladowym omletem i truskawkami.

- Smacznego - odparła i wymusiła uśmiech.

Nie chciałam tego komentować, ale nie rozumiałam, czy było jej aż tak źle w tej pracy? Nie miała na karku Diabła na pewno. On nie zajmowałby się taką pierdołą. Gotowała, nic więcej. Gotowała idelanie, nie spóźniała się. Czy naprawdę ci ludzie nie widzą żadnych pozytywów w swoim życiu?

Jedząc posiłek zauważyłam roześmianego chłopca, który biegał z kolegami po chodniku. W końcu go zostawili, a on ruszył w moją stronę. Miał czarne włosy, słodką, ale zadziorną twarz. Ubrany był w dresowe spodenki i czarną koszulkę z krótkim rękawem.

- Cześć - odezwałam się niewiele myśląc.

- Dzień dobry - odparł, ale nie spojrzał na mnie.

Gdy umrę... Where stories live. Discover now