28. "Przeznaczenia nie możesz zmienić, możesz tylko wybrać jedną z jego dróg".

33 6 4
                                    

Z samego rana niebo tutaj było bardziej czerwone niż wieczorem. Przez kłębiące się chmury, słońce starało się przedostać swoje promienie, ale nie było w stanie. Przyglądając się temu zjawisku, zatęskniłam za żółtą kulą ognia. Przypomniały mi się wyjazdy nad morze z rodzicami. Opalanie się do czerwoności i bieganie z rodziną po brzegu. Woda otulająca nasze stopy, odprężała , wyciszała. Potem powroty i o wiele większe upały w domu. Brak powietrza, wręcz tropikalnie. Zawsze jako pierwsza miałam czarną od opalenizny twarz.

- A ty znowu tu?- usłyszałam głos Carly, która szła dróżką do mojej ławki. - Dzisiaj przynajmniej wyglądasz normalnie - pokręciła, rozbawiona głową.

- Dobrze, że ci się podoba, bo starałam się jak mogłam, aby cię nie zawieść - uśmiechnęłam się sztucznie.

- No, mogło być lepiej - odpowiedziała z przekąsem. - Wiesz co się stało Łucji? Widziałam ją przed chwilą na schodach. Ma szramę na szyi.

- Kochanki Diabła ją zaatakowały.

- Aż tak? Zazwyczaj tylko ją straszą. Nie dochodzi do rękoczynów.

- No widzisz. Dzisiaj miały inny kaprys.

- Widocznie sobie zasłużyła. - Słysząc to, podniosłam się i stanęłam przed Carly.

- Czym? Tym, że sobie po prostu żyje? - warknęłam.

- Uważa się za boginię, za lepszą od innych. Trochę mi jej żal, bo chyba ciężko jej dostrzec prawdę - założyła ręce na piersi.

- Zastanów się lepiej nad swoją pewnością siebie. Jesteś zbyt podatna na to, co mówią inni. Nasłuchałaś się nieprawdy i jeszcze w nią wierzysz. Bo taka jest idea, tak? Bo tak trzeba. Ciekawa jestem, czy jak ją obserwujesz, to dostrzegasz te wszystkie negatywne cechy. Sama, bez pomocy innych. Żadna z ciebie bohaterka, czy wredna suka, skoro nawet nie masz obiektywnego zdania. - Ominęłam dziewczynę i ruszyłam wgłąb parku.

Wszyscy mogli mnie obrażać, pragnąć mojej śmierci, mogli mnie poniżać, śmiać się ze mnie. Ale nie z ludzi, których znam. Z ludzi, którzy mają lwie serce, którzy są pomocni, a przede wszystkim szczerze dobrzy. Bo ja sama doskonale wiem, że taka nie jestem, ale Łucja przetrzymuje wszystko, każde lekceważenie ze strony Boga, a mimo to, nadal chce być tam. Bo tam jest jej miejsce.

                                           ****

Zamknęłam za sobą drzwi do pokoju, ale obracając się zauważam, że jestem w innym miejscu. Semyazza użył jednej ze swoich anielskich mocy i przeniósł mnie w zupełnie nieznane mi osiedle mieszkalne, przytulne, chyba zagraniczne. Architektura przypominała Amerykę. Teraz rozciągał się przede mną widok na ulicę obsypaną liśćmi, domy jednorodzinne i dużą łąkę.

- Miałaś z nami pracować - wyjaśnił, gdy w końcu doszło do mnie, co się stało.

- Tak, wiem, pamiętam - uśmiechnęłam się do chłopaka niepewnie.

Za nim zauważyłam Aliego, który podejrzliwie mi się przyglądał.

- No to dobrze. Dzisiaj tylko poobserwujesz, może w przyszłości będziesz mogła robić to co my.

- Chyba nie chcę - wymamrotałam pod nosem.

- Nikt się ciebie nie pytał o zdanie - parsknął śmiechem i ruszył w stronę domu.

Miał na sobie czarną koszulkę na krótki rękaw i krótkie spodenki w kolorze dżinsowym. Wyglądał jak normalny chłopak. Przyłapałam się na marzeniu, aby zobaczyć jego ogromne skrzydła o ile w ogóle takie ma. Pewnie mają kolor głębokiej czerni.

Gdy umrę... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz