2. "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie."

205 34 60
                                    

Bóg powiedział, że zostawi mnie w Czyśćcu, aby móc mnie obserwować. Nie do końca zrozumiałam, co to oznacza, ale wiedziałam, że czeka mnie jeszcze jeden test, który pozwoli stwierdzić, czy ostatecznie trafię do Nieba. Daniel zachowywał się tak, jakbym już miała pewną sytuację. Nie byłam przekonana, ponieważ zdawałam sobie sprawę, że popełniłam grzech i nic tego nie zmieni.
Dalej nie do końca wierzyłam w to, że umarłam. To sprawa, która się nie zmieni dopóki nie powie mi ktoś prosto w oczy prawdy. W osobistej rozmowie.

- Dzisiaj zaprowadzę cię do pokoju, w którym będziesz przebywać przez wieczność - opowiadał roześmiany Daniel.

- Macie tu jakieś pokoje? - zapytałam zszokowana.

- Taki niekończący się hotel, można powiedzieć. Łącznie z wielką jadalnią, w której codziennie jemy uczty z Bogiem. Do tego jest pełno pomieszczeń dla sprawowania władzy nad bezpieczeństwem Nieba.

- Będę z kimś mieszkać?

Szliśmy przez długi chodnik do wielkiego budynku, którego szczyt przysłaniały chmury. Wokół dróżki nie było nic. Biel. W oddali, po lewej stronie, rysowały się kontury ogrodu Eden. A tuż za nami stała ogromna brama, która była chroniona przez grupę Aniołów i innych stróżów.

- Zaraz się to okaże - odpowiedział przepuszczając mnie pierwszą w szklanych drzwiach.

Weszłam do ogromnego pomieszczenia. Podłoga i ściany były szklane.

To coś niesamowitego, czego nigdy w życiu nie widziałam.

Na środku stał bardzo długi stół z dębowego drewna. Nad stołem równo zwisały szklano-złote żyrandole, przepięknie zdobione. Na przeciwko wejścia były bardzo szerokie, pokryte złotem schody. Obok nich rzędem stały ogromne drzwi z drewna.

- Chodź za mną. Na górze są pokoje - odparł po chwili Daniel, dając mi czas na ochłonięcie.

- Przecież to musi być strasznie wysoko. Jak ludzie się nie męczą.

- Tutaj nikt nie czuje zmęczenia, smutku, wstydu, niechęci, czy innych negatywnych emocji.

- A ja? Chciałabym wrócić do domu. Czuję strach, złość, smutek i tęsknotę.

- Kiedy zostaniesz oficjalnie przyjęta do Nieba, nie będziesz tego czuć - uśmiechnął się do mnie uspokajająco.

- A jeśli bym nadal to odczuwała?

- Hmmm. Byłoby to dość... niespotykane. - W jego oczach pojawiła się jakaś pustka.

Nie chciałam ciągnąć tego tematu, dlatego w milczeniu podążałam za chłopakiem do pokoju. Nie czułam zmęczenia, kiedy wchodziłam po ogromnych schodach. Było to dość dziwne, ale w tamtym momencie nie zastanawiałam się nad tym. Na moje szczęście, lub jego brak, mój pokój był na samej górze. Kiedy weszłam do szklanego korytarza, widziałam przed sobą niekończącą się przestrzeń pełną drzwi. Zastanawiałam się, jak to jest możliwe, skoro z zewnątrz budynek wygląda, jak ogromny zamek, ale gdzieś się kończy, a tutaj...
Mój pokój miał numer cztery. Daniel otworzył mi drzwi i weszłam do małego pomieszczenia, w którym znajdowało się łóżko, szafa i półki z książkami, a na parapecie było pełno różnorodnych kwiatów. Do tego lewa ściana pokoju była ze szkła i dzięki temu miałam widok na ogród Eden, piękny niekończący się.
Usiadłam na łóżku i patrzyłam na Daniela, zadowolona.

- Czym sobie zasłużyłam na takie widoki - zaśmiałam się.

- Ten pokój był do ciebie przypisany, więc zapytaj Boga. Będę musiał cię na chwilę opuścić - westchnął i spojrzał na mnie zmartwiony - Mam nadzieję, że sobie poradzisz.

Gdy umrę... Where stories live. Discover now